We're ready for the change.
And the only thing that will set us free
Is living through the pain.
And the only thing that I'll guarantee,
We'll never be the same.
And the only thing that will set us free
Is living through the pain.
And the only thing that I'll guarantee,
We'll never be the same.
To sem ja.
Zwą mnie Diacyloglicerole. Tak też nazywane są organiczne związki chemiczne z grupy glicerydów. Zgaduję, że zarówno dla mnie jak i dla Was oznacza to tyle co nic.
Jeśli ktoś mnie kojarzy to zapewne pod imieniem Dag, gdyż większość właśnie tak się do mnie zwraca.
Jestem jednostką nadzwyczaj niecierpliwą, chaotyczną i nieustępliwą. Wszędzie mnie pełno, co jest autentyczną prawdą. Lubię parzyste liczby i ciemne barwy. Nie lubię wtorków. W wolnym czasie śpię.
Jestem takim od co szkaradnym, zielonym stworem.
Zaczynając od głowy - nos, dwoje oczu i dwoje uszu. Wszystko zielone i na swoim miejscu. Dalej tułów, może nieco zbyt chudy, do niego przyczepione cztery przydługie łapy i rzecz jasna, ogon również nieproporcjonalnie wielki.
Liczę sobie 6 lat.Jednak swojej historii nie jestem w stanie wam przybliżyć. Najzwyczajniej w świecie mało co z niej pamiętam. Jedyną jasną rzeczą jest to, że do HOTN powracam już nie pierwszy raz.
Jeśli ktoś mnie kojarzy to zapewne pod imieniem Dag, gdyż większość właśnie tak się do mnie zwraca.
Jestem jednostką nadzwyczaj niecierpliwą, chaotyczną i nieustępliwą. Wszędzie mnie pełno, co jest autentyczną prawdą. Lubię parzyste liczby i ciemne barwy. Nie lubię wtorków. W wolnym czasie śpię.
Jestem takim od co szkaradnym, zielonym stworem.
Zaczynając od głowy - nos, dwoje oczu i dwoje uszu. Wszystko zielone i na swoim miejscu. Dalej tułów, może nieco zbyt chudy, do niego przyczepione cztery przydługie łapy i rzecz jasna, ogon również nieproporcjonalnie wielki.
Liczę sobie 6 lat.Jednak swojej historii nie jestem w stanie wam przybliżyć. Najzwyczajniej w świecie mało co z niej pamiętam. Jedyną jasną rzeczą jest to, że do HOTN powracam już nie pierwszy raz.
Nad hierarchią jeszcze myślę. Nie jestem pewna czy, do któregokolwiek stanowiska się nadaję.
-Dagencja. - Podbiegła do niej, najszybciej, jak to możliwe, czyli w tempie jamnika rozpędzonego do prędkości krytycznej. -Brakowało mi Cię, Ty radioaktywna paskudo. - uśmiechnęła się do niej [bo jakby inaczej] schylając łeb do jej wysokości oczu.
OdpowiedzUsuń-Ehhh. Czyżby to był taki wielki powód do radości? - Uśmiechnęła się szerzej przydeptując jej ogon. -Mój błędnik zaczyna odmawiać posłuszeństwa.
OdpowiedzUsuń- Witaj ponownie, Dag - uśmiechnęła się do Zielonej.
OdpowiedzUsuńZ umiarkowaną dozą ciekawości, ukryta w mroku, przyglądała się sylwetce nieznajomej. Zmrużyła swe fiołkowe ślepia, skrzydła rozłożyły się, jakby bez wiedzy pantery, sprawiając iż wyglądała na jeszcze większą niż była. Wychynęła z ciemności, podchodząc do nieznanej jej postaci.
OdpowiedzUsuń- Witam, jestem Raksha - przedstawiła się, jak wypadało i spojrzała na nią z lekkim uśmiechem.
Kopytem zeszła z jej ogona. -Ej, tylko bez takich mi tu. -pyskiem trąciła jej grzbiet, wystarczająco mocno, by to poczuła.
OdpowiedzUsuń- Witaj znów, Diacyloglicerole, choć wygodniej mnie będzie, jako bym Ci mówił Dag z dopiskiem "Licerol". - Przywitał "nowo" przybyłą. - Jesteś wśród swoich.
OdpowiedzUsuńNadal z lekkim uśmiechem, złożyła skrzydła na swym grzbiecie i ponownie spojrzała na nieznajomą postać.
OdpowiedzUsuń- Pierwszy raz widzę kogoś o tak niespotykanym kolorze - rzekła lekko rozbawiona, jednakże jakby chcąc zachwalić tę niecodzienność. Jej ogon przeciął powietrze, poniekąd wyrażając jej zaciekawienie.
Zwróciła głowę w jej stronę. Miała coś powiedzieć, ale powstrzymała się. Westchnęła cicho i kolejny raz trąciła ją pyskiem, tym razem o wiele lżej.
OdpowiedzUsuń- Podobno prawda boli. Dobrze, że niektóre prawdy sprawiają przyjemność. - Odpowiedział spoglądając na nią, jednak po kilku krótkich chwilach znów jego oczy zaczęły śledzić wszelkie wszelkości, jakie mógł tylko dojrzeć.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się lekko, jakby udzielił jej się nastrój.
OdpowiedzUsuń- Doprawdy? - zapytała, jakby zachęcając ją by powiedziała więcej. W rzeczy samej, ta zielonkawa istota zaciekawiła panterę.
Również rozejrzała się i nachyliła do wilczycy, starając się nie roześmiać.
OdpowiedzUsuń- Chętnie bym to zobaczyła, umiesz sprawić by tak się stało? - zapytała równie cicho, sama nie wiedząc czemu. Pierwszy raz zachowywała się w podobny sposób, przebywanie w stadzie dziwnie na nią wpłynęło, przynajmniej ona tak myślała.
- Jak się czujesz w tym "stadzie"? - Celowo zaznaczył ostatnie słowo, przypominając sobie, jak jeszcze niedawno wielu z jej przyjaciół bezcześciło aktualny stan stada.
OdpowiedzUsuń- Odnotowałem. - Powiedział, kiedy jego wzrok zniżył się, by znów na moment spojrzeć na Diacyloglicerol [Yeah, napisałem z pamięci.]. - Oby to szybko uległo zmianom.
OdpowiedzUsuń- I ja również. - Powiedział. - Jest coś, o czym powinienem wiedzieć? - Zapytał, jako, że on z reguły zajmował się problemami stadników. [Dobrze, zapamiętam. E.]
OdpowiedzUsuń- Wtedy Ci pomogę, Diacyloglicerole. - Odpowiedział. - A, czy czegokolwiek potrzebujesz? Nasze tereny się zmieniły, miejsca spotkań również. Wszystko, jakby nie patrząc, jest inne.
OdpowiedzUsuń- Ale to fajnie, przynajmniej się wyróżniasz, jesteś wyjątkowa - powiedziała ze szczerym uśmiechem, spoglądając na zieloną fiołkowymi ślepiami. Strasznie ciekawa była jak to musiało wyglądać, jednak powstrzymała się przed powiedzeniem tego.
OdpowiedzUsuń- Chodź małpko na nasz wczorajszy spacer, który się nie odbył - wyszczerzyła się i spojrzała na nią.
OdpowiedzUsuńWyszczerzyła swoje kły wyglądem przypominające te żarłacza białego. Przybliżyła swój łeb do Dag, najbliżej, jak to było możliwe i parsknęła śmiechem. -Gdzieś się tak urządziła? Tak na zielono?
OdpowiedzUsuń*przyjrzała jej się uważniej i skinęła łbem na powitanie* Jestem Kayoko
OdpowiedzUsuńWitaj w Stadzie Nocy, Dag *Skinęła doń łbem, uśmiechając się przy tym nikle*
OdpowiedzUsuń*skinął doń łbem* witaj, jestem Baru.
OdpowiedzUsuń-Ja rozumiem, że nie chcesz się przyznać do wypadku w jakiejś pracowni chemicznej? -na końcu zdania zaśmiała się ponownie. -Mówiłam, nie chodź po nieznajomych Ci miejscach. -tu znowu nie mogła powstrzymać śmiechu.
OdpowiedzUsuń- To nie troska, nie trzeba się o Was troszczyć. Sądzę, że jesteście w stanie poradzić sobie w zupełności bez mego w tym żadnego udziału.
OdpowiedzUsuńCoś z nimi nie tak? *patrzy w jej oczy*
OdpowiedzUsuń- Nad moje ulubione miejsce - wyszczerzyła się i ruszyła w kierunku jeziora.
OdpowiedzUsuń- No to, kiedy zaczniesz się świecić, musisz do mnie jak najszybciej przyjść - powiedziała z uśmiechem i lekkim rozbawieniem, pobrzmiewającym w jej głosie.
OdpowiedzUsuń-Daaaguuuuleeec! - wbiegła na nią i ją przytuliła, wywracając ją i siebie w śnieg.
OdpowiedzUsuń-Ja też - zaśmiała się i podniosła, po chwili otrzepała się ze śniegu i spojrzała na nią - Jak ci życie mija?
OdpowiedzUsuń- Tak właśnie uważam. Chyba nie sądzisz, że jest inaczej, Diacyloglicerole?
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się.
OdpowiedzUsuń- Z doświadczenia wiem, że wszystko da się opanować - powiedziała lekko rozbawiona, jej ogon przeciął powietrze.
Mi również *machnęła delikatnie ogonem, lekko się uśmiechając*
OdpowiedzUsuńUznam to za komplement *zaśmiał się lekko* nie powiem, Twoje też są niespotykane *uśmiecha się lekko*
OdpowiedzUsuń-Jest lepiej od kiedy starzy członkowie dogadują się z Sethem...
OdpowiedzUsuń- Czuję, jakobyście się uzależniali od pomocy, Diacyloglicerole.
OdpowiedzUsuńMachnęła uszami i "płetwą". - To samo się nie nawodni - zaśmiała się cicho i wyszczerzyła.
OdpowiedzUsuń- Ale niektórzy lubią takie potrzeby symulować. - Przyznał. - Mam zbyt wiele na myśli. Jeśli nie wiesz o czym mówię, nie będę wnikał. Nie chcę powtarzać tego kolejny raz.
OdpowiedzUsuń- Jednakowoż nie wspomnę tego kolejny raz. - Odpowiedział.
OdpowiedzUsuńPewnie to, że są całe zielone *uśmiechnął się szerzej*
OdpowiedzUsuńOjej ale ty zielona *chodzi dookoła niej z podziwem na pyszczku*
OdpowiedzUsuń-Co do tego ostatniego to miałabym wątpliwości. -jak to ona, dalej śmiała się jak głupia.
OdpowiedzUsuń-Tyle, że za wiele osób nie miało na to ochoty.
OdpowiedzUsuń