Pseudonim: Asmosia, Smosia, Menda, Ciocia Asmo, Ćpun, Debil.
Wiek: W ludzkich to będzie 21 lat.
Gatunek: Wilk/Wampir
Charakter: O Smosi można powiedzieć jedno: jest zdrowo kopnięty. Możliwe, że przez to ćpanie zrobił się z niego taki wiecznie wesoły osobnik. Śmieszą go dziwne rzeczy, takie które śmieszyć nie powinny. Często robi z siebie idiotę, tylko po to, by rozśmieszyć innych lub żeby zwrócić na siebie uwagę. Nie potrafi trzymać języka za zębami, nie umie zachowywać się odpowiednio do sytuacji. Ale jeśli się postara może zachowywać się spokojnie, jednak jest to rzadkie zjawisko. Asmo jest osobą niezwykle upartą. Tylko cudem można go nakłonić do zmiany decyzji bądź też skończenia drążenia jakiegoś tematu. W zależności od nastroju może się strasznie wstydzić bądź też zmieniać w zboczeńca. Uważa się za gorszego od innych i jeśli ktoś go zrani, mówi, że nikt go nie kocha oraz że idzie powiesić się na drzewie/utopić w jeziorze. Są to jednak tylko zwykłe słowa. Można go łatwo wytrącić z równowagi, co dosyć często kończy się atakiem, w łagodniejszym przypadku zwyzywaniem. Zdarzyło mu się nawet zaatakować i zranić ukochanego. Niby błahy powód, ale skutek poważny.
Opis:
Historia: Kilka faktów. Jego rodzina to patologia, matka pije, ojciec pije, siostra pije i ćpa, sam Asmo, jak tylko ma okazję, upija się na umór. No i był uzależniony od amfetaminy, sam sobie zafundował odwyk w specjalnym ośrodku. Nie wytrzymał i po wyjściu z niego, zaczął ćpać na nowo. Z czasem przeszedł na cięższe narkotyki, kolejny odwyk. I znów się nie udało. Ale po kolejnym wyjściu powrócił do swojej ukochanej fety i przy niej został. Założył nawet swoją własną fabryczkę amfetaminy. Jego kumple w niej pracują, kilku jest dilerami na mieście, ćpają dzieci, buehe. Zaczynając tak jakby od początku jego historii będzie to tak. Urodził się, mieszkał szczęśliwy z rodzinką, troszczył się o młodszą siostrę, słuchał kłótni rodziców. Gdy tylko trafił do gimnazjum, znalazł sobie fajnych kolegów, zaczął z nimi robić wypady na miasto, często męczyli ludzi, ale nigdy nic im się nie stało. W wieku około piętnastu lat odkrył bardzo odkrywczo, że może zmienić postać na wilczą. Opanowanie tego zajęło mu rok, zaczął to wykorzystywać. Włamy różnego rodzaju, tropienie i napady na dilerów. Nie miał pieniędzy, więc trzeba było sobie jakoś radzić. I oto dilerzy połączyli siły i, gdy tylko dowiedzieli sie co ich atakuje, zrobili na niego zasadzkę. Asmodeusz dosyć porządnie oberwał, nawet miał złamaną rękę/łapę. Wiele siniaków, nawet zagrożenie wylewem było. Ale, no cóż, ślady zostały. Kilka blizn na ciele, jedna z tyłu głowy zasłaniana przez włosy. Gdy tylko się wylizał z ran, postanowił się zmienić. Przez około dwa miesiące żył jak na dobrego obywatela przystało, było to po pierwszym odwyku. Wyniszczony organizm, chęć dalszego ćpania nie dawały mu spokoju. Kolejny napad zakończył się powodzeniem, ale był tragiczny w skutkach. Zaćpany chłopak jakimś cudem zmienił się w wilka i zasnął w jakimś zaułku. Znalazła go trójka dzieci w wieku gimnazjalno-podstawówkowym. Idealnym celem dla nich był nic nie ogarniający, śpiący, wychudzony wilk, wyglądający na psa, o spowolnionych reakcjach. Oblany benzyną, następnie podpalony, wycierpiał się za całe swoje życie. W jakiś sposób łatwopalne paliwo połączyło się z krwią i ciałem Asmodeusza, pozwalając mu w każdej chwili wywołać zapłon. Kolejnego dnia znaleziono ciała trójki dzieci z rozszarpanymi gardłami i licznymi ranami gryzionymi. Zemścił się ćpun. Przez to wydarzenie Asmo zyskał umiejętność i zaczął towarzyszyć mu smród benzyny. Zawsze, gdy używa tego, by coś podpalić lub po prostu, by się pochwalić, zapach staje się intensywniejszy, gdyż na co dzień jest ledwo wyczuwalny. Gdy Smosia używa "magicznego ognia" wygląda tak, jakby płonął. A dokładnie, jakby płonęły mu dłonie, oblane benzyną i podpalone. Nie dzieje mu się wtedy żadna krzywda. Według Asmosi najszczęśliwszym okresem w jego życiu było od tego, jak poznał i zaczął być z Serem, aż do teraz. Mimo tych kilku spięć, które między nimi występują, kocha Sera. Ot, cała tajemnica. Syriusz sprowadził go na dobrą drogę, zresocjalizował go. I namówił do dołączenia do Stada Nocy.
Miejsce w hierarchii: Uczeń Strażników
Powiązania: Ma siostrę, Alcarin, z którą kilka razy się przespał. Ot, wspólne ćpanie i picie zrobiło swoje.
W związku z Syriuszem od ponad roku.
-Asmoooś. -podszedł do niego w ludzkiej postaci, szczerząc się jak głupi. - No w końcu dołączyłeś. Miło, że mogę Cię powitać jako pierwszy, o.
OdpowiedzUsuń-Czuję się zaszczycony i takie tam. I się cieszę, podejrzewam że będzie fajniej niż przed, jak nie należałem do HOTN, o. Ale Was szpiegowałem, buehe.
OdpowiedzUsuń-No i dobrze, że czujesz się zaszczycony. I mam nadzieję, że będzie fajniej. -rozejrzał się wokół jakoś automatycznie. -Cieszę się, że jesteś tu już pełnoprawnie. Dużo to dla mnie znaczy. -poklepał go po głowie. Może trochę jak dziecko, ale to nic.
OdpowiedzUsuń-Oj no. Nie będzie tak źle. Przynajmniej będziesz bliziutko. No i pewnie to ja będę Cię pilnował, nikt inny się nie podejmie tego. - Zamyślił się na chwilę. -Chciałbyś gdzieś iść czy coś? Pewnie znam duuużo miejsc. Tak myślę. A jeśli nie, to najwyżej je odkryjemy, o.
OdpowiedzUsuń-No dobra. Liczę na ten medal. Masz kilka dni na zrobienie, znalezienie czy cokolwiek tam innego wymyślisz. I się nie zgubię noo. - powiedział z wyrzutem, ciągnąc go za rękę w stronę lasu. A jak coś to się wymyśli sposób na powrót. Z głodu nie umrzemy w każdym bądź razie.
OdpowiedzUsuń-Może mam silnych znajomych? Albo chociaż dużo. Dałbym jakoś radę. - wydął dolną wargę, patrząc na niego. -I na pewno nie wrócisz beze mnie, bo byś chyba umarł z tęsknoty. Jestem tego całkowicie pewien. - nawet dał mu buziaka w policzek. Niech się cieszy.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMruknął z niezadowoleniem, słysząc go. -Na pewno byś mnie nie zostawił! - chociaż właściwie nie miał tej pewności. W końcu taki Asmoś to może wszystko wymyślić. -Chciałbym przypomnieć, że jestem lisem, więc także leśnym zwierzęciem...
OdpowiedzUsuń-Nie jestem aż taki mały nooo.. - jęknął, choć właściwie to była prawda. I wszyscy mu o tym przypominali. To niesprawiedliwe, chciał być duży. -Nic na to nie poradzę. Małe jest piękne i kochane. Jakoś bym sobie poradził. Nawet jeśli miałbym uciec. Bo na Ciebie to raczej liczyć bym nie mógł.
OdpowiedzUsuńSpojrzał przez ramię na niego i uśmiechnął się niczym niewiniątko. -Ja cham? Przecież ja jestem jak aniołek. Nigdy nic złego nie zrobiłem, każdy Ci to powie.- pokazał mu koniec języka. -Wiem, wiem. Na pewno byś przyszedł. Mam taką nadzieję przynajmniej. Było by mi ogromnie miło.
OdpowiedzUsuńNo cóż, witaj wśród nas, przedstawiać chyba już się nie muszę *uśmiecha się lekko*
OdpowiedzUsuńZasępił się, zatrzymując. Odwrócił się do niego i przytulił tak mocno, jak tylko się dało. -Głupoty opowiadasz. Nie jesteś żałosny. Jesteś kochany. I jesteś najlepszy w poprawianiu humoru. Poza tym Cię kocham, więc na pewno nie jesteś byle kim. Zrozumiano?
OdpowiedzUsuń-Jeśli umarłeś to trafiłeś do nieba. -zaśmiał się, patrząc na niego. Po chwili go puścił i pociągnął dalej. -No doobra.. Właściwie gdzie idziemy? Pewnie zaraz będzie coś ciekawego, ale nie mamy tej pewności.
OdpowiedzUsuń-Nie no... Od dawna w niebie to może nie. Bez przesady. - podrapał się po głowie, ale uśmiechnął pod nosem. Schował dłonie w kieszeniach spodni. -Najwyżej będą nas szukać. Albo i nie. - wskazał głową na wodospad. -Haa.. Może masz ochotę na kąpiel?- To by był jakiś masochizm. Ale on lubił wodę. Niestety nie aż tak zimną.
OdpowiedzUsuńA no Baru. *zaśmiał się wyczuwając lekkie zakłopotanie wilka* Widzę, że nie jestem sam, co do problemów z pamięcią.
OdpowiedzUsuńPrzechadzała się, jak to miała w zwyczaju, pośród cieni zapadającego wieczoru. Jej fiołkowe ślepia przeczesywały teren lasu, aż w końcu natrafiły na sylwetkę, dobrze znanego jej, wychudzonego wilka. Podeszła bezszelestnie, przecież wypada się przywitać.
OdpowiedzUsuń- Witam Asmo, jednak postanowiłeś dołączyć - było to bardziej stwierdzenie, niż pytanie, przy którym uśmiechnęła się nieco ironicznie, ale przyjaźnie.
-Niee. Musisz pokazać jaki to z Ciebie mężczyzna. Wchodzisz pierwszy do wody. No wiesz, zapunktujesz. - zaśmiał się cicho, spoglądając na niego zaraz z uroczym uśmieszkiem. -Będę Cię bardziej kochał.
OdpowiedzUsuń- Żyją i najwidoczniej mają się dobrze, skoro właśnie widzisz jednego przed sobą - odpowiedziała, uśmiechając się z rozbawieniem, coś ostatnio za dużo się uśmiechała. Tak, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuń-No widzisz. To możesz wskakiwać. - podszedł bliżej wodospadu, siadając przy wodzie. Nie mógł powiedzieć, że był chętny do pływania. Wręcz przeciwnie. Lubił wodę, ale raczej nie aż tak bardzo. -To jak? Wskakujesz?
OdpowiedzUsuń-Razem? Tylko, że mi to akurat będzie zimno. Zamarznę i co wtedy? Będę chory i będziesz musiał robić mi za pielęgniarkę. Nie żebym Ci nie ufał, ale myślę, że się do tego nie nadajesz za bardzo. - oparł głowę o jego ramię, wpatrując się w wodę. -A póki co możemy po prostu posiedzieć.
OdpowiedzUsuń-Ufaaam. Tylko jakoś tak.. Będę musiał ciągle leżeć. A nie lubię. No i nie jestem przyzwyczajony do tego, że ktokolwiek się mną opiekuje. - złapał jego dłoń w swoje i zaczął bawić się jego palcami. Zajmująca czynność. Podniósł zaraz wzrok. - Wczoraj była pełnia czy dzisiaj jest?
OdpowiedzUsuń-A nie wiem. Tak tylko pytam, bo strasznie widno jest. - przetarł dłonią powieki, tłumiąc w sobie ziewnięcie. -Łaa.. Od takiego siedzenia będzie chciało mi się spać. - uśmiechnął się pod nosem, chociaż i tak wtulił się bardziej w jego ramię.
OdpowiedzUsuńWitaj Asmodeusz *skinęła łbem i lekko zamachała ogonem na powitanie*
OdpowiedzUsuń-Ty się i tak jakoś ogrzejesz przecież. No i lubię Twoje ciepełko. A zapach benzyny mi nie przeszkadza. - wymruczał, nadal męcząc jego dłoń swoimi.
OdpowiedzUsuń-Sam jesteś głupi, kurde. -mruknął z niezadowoleniem, przymykając powieki. -Wiesz coo? Zimno się robi kurde. Wracamy już? Albo chociaż poróbmy coś, co nas rozrusza.
OdpowiedzUsuńLisica uśmiechnęła się półgębkiem dostrzegając znajomego. Teściowa. To brzmiało bardzo niewyjściowo, zwłaszcza, że nie poczuwała się do swojego wieku. Oblizała mordkę i skinęła, kiedy ją dostrzegł. - Widzę, że zdecydowałeś zostać na stałe. Wedle moich obiecywań, znalazłam dla Was jaskinię w której zmieści się łóżko.
OdpowiedzUsuń-Oczywiście. Jesteś najmądrzejszym stworzeniem na świecie. - pokazał mu język i podniósł się, ciągnąc go za ręce do góry. -Nie wiem czemu, ale z tym rozgrzaniem się mam jakieś dziwne skojarzenia. Noo.. Bezsensu. Zniszczyłeś mi psychikę.
OdpowiedzUsuń*zaśmiał się* Musimy jeszcze znaleźć więcej członków do grupy i urządzić jakiś bankiet, bo widzę, że hasłem reklamowym już się zająłeś. *uśmiechnął się szerzej*
OdpowiedzUsuńTak, krótko trochę rozmawialiśmy w jaskini *uśmiecha się lekko do niego*
OdpowiedzUsuń- Czemu? Mi tam taki scenariusz bardzo odpowiada, chociaż jest niezwykle wątpliwy - powiedziała z rozbawieniem.
OdpowiedzUsuń-Oj tam.. Fakt. Ja zacząłem. Ale z czasem przerosłeś mnie z tym. - uśmiechnął się szeroko z wyraźnym rozbawieniem. -Zniszczyliśmy się nawzajem, ale nie mogę narzekać. Już się do tego przyzwyczaiłem i nie marudzę, więc nie może być aż tak źle. To jak...? Gdzie idziemy?
OdpowiedzUsuń- Chyba kolorów nie odróżniasz - powiedziała, uśmiechając się z nutką sarkazmu. - Po za tym, czyżbyś twierdził, że śmierć sama w sobie może umrzeć? Ciekawe - dodała, jakby poważnie się nad tym zastanawiając.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę chcę zniszczyć świat? - zapytała, jakby wielce zdziwiona. - Nie miałam pojęcia, w takim razie muszę się zaraz wziąć za przygotowania - dodała, niby poważnie i złowieszczo.
OdpowiedzUsuń-Ja wiem...? Żeby to było takie proste.. - jęknął z niezadowoleniem, ale zaczął usilnie myśleć nad miejscem, w które można by było się udać. Może... Do Lasu Śmierci? Jeszcze nigdy tam nie byłem,a jest dość blisko. Wieje grozą.. - uśmiechnął się wesoło.
OdpowiedzUsuń-O miło mi słyszeć, że chciałbyś mnie obronić, żeby zapunktować. Chociaż w sumie nie wiem co te punkty by miały dać, skoro już z Tobą jestem. Chyba, że chciałbyś się zaobrączkować. - pokazał mu język, ciągnąc go w stronę Lasu Śmierci.
OdpowiedzUsuń-Szczerze? Chyba czułbym się dziwnie tak ze zmienionym całkiem stanem cywilnym. - podrapał się po głowie, myśląc o tym. Uśmiechnął się jednak prawie niewidocznie. -Też Cię kocham.
OdpowiedzUsuńZmarszczył brwi, patrząc na niego. -No chyba nie. Sam sobie zakładaj kieckę. To Ty jesteś ukesiem kurde. I w ogóle nie. Nie jestem kobietą. No i nigdy, przenigdy. NIE. Nie myśl o tym nawet. - trzeba było długo odmawiać, żeby nie pomyślał, że są na to jakieś szanse.
OdpowiedzUsuńJego wzrok wyrażał naburmuszenie. Pokręcił głową, że na pewno się nie zgadza, później odsuwając jego dłoń od ust. -Cicho. Nie. Nie zakładam żadnej kiecki. Nawet nie masz co marzyć.
OdpowiedzUsuń- A mogłeś tego nie robić. Widzisz, skoro zamierzam zniszczyć świat, zacznę o tego co jest najbliżej, więc znajdujesz się w dość kiepskiej pozycji - powiedziała, niby ze smutkiem w głosie.
OdpowiedzUsuń- Problem w tym, że znasz już mój plan i dobrze wiesz, co to dla ciebie oznacza - powiedziała nieco złowieszczo, patrząc na niego poważnie.
OdpowiedzUsuńNie odpowiedział na ten fakt o "żonie". Nie widział się po prostu w tej roli. -Spełniają się...? A o czym takim mogłeś marzyć, mój Luby? Pozwól mi poznać rąbek tajemnicy. - powiedział poważnie, wczuwając się w nie wiadomo jaką rolę. Po prostu to brzmiało tak podnośnie.
OdpowiedzUsuńPrzechyliła pysk na jedną stronę, powstrzymując śmiech. Wysunęła jeden pazur ze swego skrzydła i trąciła nim bok Asmo, uważając jednak by tylko lekko go ukłuć, a nie zranić.
OdpowiedzUsuń-Nie no... Proszę, proszę, proooooszę. - spojrzał na niego z iskierkami w oczach. Nie miał zamiaru teraz odpuścić. -Powiedz mii. No nie bądź taki. -wgapia się w niego starając się być przy tym jak najbardziej uroczym. Pewnie wyglądało to komicznie, ale miał to gdzieś.
OdpowiedzUsuńWydął dolną wargą, przypatrując mu się. -No prooooszę. Powiedz mi, powieedz. - uwiesił mu się na szyi jak jakieś dziecko. Byle tylko pomogło. -Powieedz. Będę Cię bardziej kochał.
OdpowiedzUsuń- Jaka szkoda, a już myślałam, że będę mogła cię wziąć na tortury - powiedziała z udawanym smutkiem, po czym usiadła i przyglądała mu się z przechylonym pyskiem.
OdpowiedzUsuń-No i cooo. Królikiem zajmiemy się później. No Asmoś, Kochanie... Powiedz mi co to za marzenia Ci się spełniają. -nawet mu dał buziaka, o. Się kurcze biedny Ser musi podlizywać. A jak się nie uda to będzie baaardzo zły.
OdpowiedzUsuń- A nic ciekawego, wracają wspomnienia, prawdopodobnie jestem już którymś wcieleń siebie, takie tam - powiedziała, wzruszając barkami. - A u ciebie, Asmo?
OdpowiedzUsuńPuścił go wyraźnie zły. On tu się tak starał, a ten nawet nie chciał mu powiedzieć. Komu jak komu, ale jemu? To niedopuszczalne wręcz. Skrzyżował ręce na torsie, obrażony.
OdpowiedzUsuń- Zauważyłam, nie są zbyt... no nie wiem, drewniane? - mruknęła, uśmiechając się lekko. - Widzisz, prawdopodobnie chodzi o tak zwaną reinkarnację. Moja dusza nie umiera, a odradza się w innej postaci po jakimś czasie. Aktualnie powracają mi wspomnienia z pierwszego życia - wyjaśniła.
OdpowiedzUsuńCo kto przyniesie to będzie, jak to jest na bankiecie. *zaśmiał się* No jeżeli zbierzemy sporą grupkę to zapewne tak, będzie fajnie. *kiwnął łbem z szerokim uśmiechem*
OdpowiedzUsuń*pokiwała łbem, uśmiechając się do siebie* ah cóż tu ciekawego mam o sobie mówić, nie jestem zbyt godnej uwagi Waderą *uniosła łeb do góry* wolałabym o innych więcej się dowiedzieć, niż tylko o sobie mówić *zerkła na niego*
OdpowiedzUsuńZaśmiała się.
OdpowiedzUsuń- Też tak myślałam, ale spotkałam kogoś, kto upewnił mnie w przekonaniu, że to jednak są wspomnienia mojej duszy - powiedziała, uśmiechając się z rozbawieniem.
Po raz kolejny zaśmiała się.
OdpowiedzUsuń- Asmo, mistrz intryg - mruknęła, kręcąc pyskiem z rozbawieniem. - Nie kłamał, bo go pamiętam, jego dusza również ulega reinkarnacji. Po za tym dusza taka jak moja potrafi rozpoznać swoje wspomnienia - wyjaśniła spokojnie, jak małemu dziecku.
- Jakoś bardzo dużo o mnie wiesz, mimo że wcale mnie nie znasz... Jesteś jakąś wróżką, czy coś? - Wstała i obeszła go, jakby sprawdzając czy na pewno jest wilkiem.
OdpowiedzUsuń- Chyba wróżkiem, jak już, chociaż nie słyszałam, że wróżki mogą być też płci męskiej - powiedziała, niby głęboko się nad tym zastanawiając.
OdpowiedzUsuńPrzechyliła pysk, spoglądając na niego.
OdpowiedzUsuń- Tak? To ja ich jeszcze nie spotkałam - mruknęła, a potem uśmiechnęła się lekko. - Ale to pewnie wyszło mi na korzyść, kiedy tak na ciebie patrzę - dodała z rozbawieniem.
Na polowanie mogę się wybrać spoko, ale w kwestii miastowych wycieczek nie spisuję się najlepiej, nie spodziewałem się, że tak się płaci. *zaśmiał się*
OdpowiedzUsuńtam*
OdpowiedzUsuńMh... *skuliła się nieco* specjalizuje się dawnej sztuce zabijania i Nekromancji... mam brata, którego nienawidzę z całego serca bo zabił mi moich rodziców, partnera i mnie... *pokręciła łbem* za długo by o tym opowiadać
OdpowiedzUsuń- To bardzo dobrze, nie mam zamiaru w najbliższym czasie wracać do miasta - powiedziała, krzywiąc się, po czym na jej pysku zagościł rozbawiony uśmiech.
OdpowiedzUsuńNie mogę się zabić, nie chce go tu sprowadzać, *poparzyła gdzieś w bok*
OdpowiedzUsuńMa wiele wspólnego, ponieważ to on mnie wskrzesił, dzięki czemu może wyczuć gdy jego klątwa osłabnie, czy też zniknie, kiedy się zabiję...
OdpowiedzUsuń*przechyliła łeb na bok* huh? *pierwszy raz, nie wiedziała jak zareagować, ale teraz zareagowała dość nietypowo dla niej samej, zaśmiała się głośno, wychylając łeb do tyłu* hahaa, naprawdę jesteś bezpośredni... *pokręciła łbem*
OdpowiedzUsuń*momentalnie przestała się śmiać* nie naśmiewam się z ciebie... przecież *opuściła łeb* jeszcze nigdy nie spotkałam nikogo z takim charakterem
OdpowiedzUsuńCo nie wcale nie uważam, Cię za takiego, myślę że w głębi duszy jesteś dobry, i że znajdę sposób na dogadanie się z Tobą *uśmiecha się lekko*
OdpowiedzUsuń*znów się krótko zaśmiała, i spojrzała na niego wyszczerzając kły w złowrogim uśmiechu* zabicie dzieci, to i nawet mnie by sprawiło przyjemność... czy chciałbyś mi opowiedzieć jak to się stało? *patrzy z zaciekawieniem*
OdpowiedzUsuńTo miałeś widzę wielkie szczęście, ja też jestem mściwa, i nie odpuszczam tak łatwo *przechyliła łeb na bok*
OdpowiedzUsuń- O tak, ci wszyscy ludzie byli tacy... dziwni, zupełnie inni od tych, których pamiętam - stwierdziła, śmiejąc się cicho.
OdpowiedzUsuńAsmosia. c:
OdpowiedzUsuńHahah, prawda. Notka wydaje się strasznie długa, ale w sumie nie ma w niej aż tak dużo treści. To znaczy... Mogłabym napisać o niej jeszcze dwa razy tyle. T_T Ale już mi się nie chciało, szczególnie tej historii.
Hah, zapylenia nic nie pobije. XD Nadal nie ogarniam jak mogłam się na to zgodzić. XDD"
Dziękuję, bardzo mi miło. <3 ///Aldieb
[ Phew. Dużo mniej niż planowałam. Ale to dobrze, że dużo.~
OdpowiedzUsuńHahah. Coś w tym jest. XD
c:'
Oj tam, nawiasy. ] /// Aldieb
Cholera. Zawalił na całej linii. Praktycznie dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak mało poświęcał mu czasu. Wyrzuty sumienia przewiercały go już praktycznie na wylot, dlatego też biegając po okolicznych terenach, szukał go. Był już zmęczony, ale nadal go nie mógł znaleźć, co go martwiło znacznie. Prawie już zrezygnował z poszukiwań na dzisiaj, gdy wtem niespodziewanie po prostu na niego wpadł. Odskoczył momentalnie, przestraszony tą nagłą przeszkodą na drodze, jednak gdy zdał sobie sprawę, kto przed nim się znajduje poczuł jak ślepia zachodzą małą mgiełką, zwiastującą wypłynięcie strużek łez. Czuł się jak idiota, ale nie mógł na to nic poradzić, nie kontrolował tego i karcił się tylko w duchu, że pokazuje się z tak słabej strony.
OdpowiedzUsuńPrzez dłuższą chwilę po prostu mu się przyglądał, zaraz jednak rozklejając na dobre. Podszedł bliżej i schował rudy pysk w sierści na jego boku. -Przepraszam... Zostawiłem Cię praktycznie samego, ale to ja sobie nie radzę sam. - powiedział cicho, nie mając zamiaru na niego spojrzeć.
OdpowiedzUsuń-Jesteś zły..? A może już mnie nie lubisz? - każda ewentualność może być prawdziwa, więc musiał być tego pewien.
Grzecznie wysłuchał Asmosia, chociaż fakt, że Asmodeusz przyzwyczaił się do samotności trochę go zmartwił.
OdpowiedzUsuń-Obiecuję, że będę przychodził... I nie tylko wtedy, gdy będę miał problemy. Muszę częściej dawać o sobie znać. - spojrzał na niego i uśmiechnął się nieznacznie. Zaraz jednak się wzdrygnął lekko. -Eeej no. Gdzie Ty mnie liżesz. Ciarki, ciarki, ciaarki.. Bu.
-No raczej, że żyję. Nie mam zamiaru dać się zabić ani nic w tym stylu. Jeszcze tak długo z Tobą nie przebywam, żeby mieć myśli samobójcze. - odparł wesoło, trącając go łapą. Zaraz jednak umknął na jakieś pół metra, gdy poczuł asmosiowy jęzor na swoim karku. Pod postacią lisa to było równie dziwne uczucie, jeśli nie dziwniejsze niż pod postacią humanoidalną. Gdy mu się coś przypomniało, parsknął cichym śmiechem.
OdpowiedzUsuń-Asmosiuuu... Yiff~ Czy jak to Ty mówiłeś...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń-Gratulacje też mogą być, będzie mi bardzo miło. - naburmuszył się, gdy ten zaczął się z niego po prostu nabijać. Wredne to to, Asmosiowe... Odbił się zaraz od podłoża, wskakując na niego i gryząc w ucho. Taka mini zemsta, a co tam.
OdpowiedzUsuń-Nie yiff? To jak to kurde brzmiało... Musisz mi przypomnieć.
Nie miał zamiaru dać się strącić z jego grzbietu, trzymając tak mocno, by tylko się na nim utrzymać. A gdy Asmoś się już położył, on rozwalił się na nim wygodnie.
OdpowiedzUsuń-No to musisz mi dokładnie wytłumaczyć. Ja poczekam, o. Nigdzie się nie wybieram, nie spieszę... Mamy czas.
Słysząc o niewinnych uszach i duszy, zaczął się śmiać jak głupi.
OdpowiedzUsuń-Że co proszę...? Ty jesteś świadom tego, co do mnie mówisz? Do kogo jak do kogo, ale do MNIE? - trącił go nosem za uchem. -No już... Nie wstydź się, Kochany i powiedz mi co takiego skrywa to yiff...
-Ach taak...? - spytał z wielkim zainteresowaniem, zaraz samemu się śmiejąc. Zaraz jednak powstrzymał swoje rozbawienie i odchrząknął cicho.
OdpowiedzUsuń-A skąd wiesz, że ja nie chcę, co..? - podpuszczał go trochę, ale co z tego? Miał prawo.
-Sery nie chcą, powiadasz...? I nie w dziwnych momentach... Jaki to u Ciebie jest dziwny moment, co? - zaczął mu się przyglądać uważnie.
OdpowiedzUsuń-I masz rację.. Nie chce mi się. - palnął, wtulając się w niego chętnie.
-Molestuję Cię jak śpisz...? Nie przypominam sobie, ale może to prawda.. - zaczął nad tym myśleć. Zaraz zsunął się z jego ciała, kładąc się przed nim i ciesząc jak głupi.
OdpowiedzUsuń-I tak mnie przecież kochasz.
-Gwałcony mówisz..? - zasępił się, spoglądając na niego zaraz. -No dobra.. Skoro tak uważasz. To nie będę robił nic, przez co będziesz tak się czuł. -uśmiechnął się po chwili, kręcąc głową.
OdpowiedzUsuń-Nie każdy mnie kocha. I nie potrzebuję miłości każdego. Choć oczywiście to miłe.
-No wiem, że każdy. - Ten narcyzm... Czemu nie? Zaraz jednak zaśmiał się.
OdpowiedzUsuń-Nie mam pojęcia czy każdy, miło by mi było, gdybym był lubiany. Jestem raczej mało problemowym liskiem, nie? - uśmiechnął się uroczo, słodko i niewinnie.
Skrzydlata wilczyca przechadzała się po lesie rozmyślając. Rozrastające stado cieszyło jej dusze i serce, ale czuła się trochę nieswojo. Bowiem większość dołączających to powrotny starych członków. Przed jej odejściem kiedy stado jeszcze kwitło, nie miała z nikim mocno zacieśnionych więzi i czuła się tu obco. Jednak postanowiła to zmienić i wyjść z inicjatywą, poznać nowych członków i tych starym. Stać się prawdziwą częścią tej społeczności. Nagle poczuła znany jej zapach, ale nie pamiętała skąd go zna, więc ruszyła w jego kierunku. Źródłem zapachu okazał się Asmodeusz. Arjuna kojarzyła go, ale nie pamięta czy kiedykolwiek z nim rozmawiała, ale postanowiła coś zmienić i się nie odpuści, nawet jak zostanie zlana. Przynajmniej spróbowała. - Witaj Asmodeuszu z powrotem. - Powiedziała wychodząc z cienia.
OdpowiedzUsuń