27 lutego 2015

Ostatanie spotkanie III



     Baru szedł spokojnie w stronę ciężko oddychającego Membu. Patrzył na niego, prawie że z łzami w oczach. Wszystko powoli do niego docierało. Białowłosy siedzący pod ścianą na ziemi wydawał się teraz tak zagubiony. Gdzie ta złość? Gdzie niechęć? Gdzie pewność siebie, kipiąca wręcz z oczu?

     Czarnowłosy przykucnął niedaleko chłopaka, który najwyraźniej nie mógł przetrawić tych wszystkich informacji. Pasożyt zakrył twarz i siedział teraz nieruchomo, opierając łokcie o podciągnięte kolana.
- Kiedy to do Ciebie dotrze? – zapytał Baru półszeptem. Membu oderwał głowę od dłoni, jednak nie spojrzał na chłopaka. – Pozwól sobie pomóc! – powiedział Baru stanowczo i zmrużył lekko oczy. Chłopak rzucił mu to swoje zimne spojrzenie, zaraz jednak zamknął oczy i oparł głowę o ścianę.
- Policzę do trzech… - mruknął nie otwierając oczu. – Ma Ciebie tu nie być… - dodał bez emocji. Baru zacisnął pięści. Nie da się nabrać, stary Membu już zniknął.
- O czym Ty gadasz?! Serio tego nie widzisz?! – wykrzyczał i wstał gwałtownie. Ruszył w stronę płótna, które wcześniej spadło ze stołu i chwycił je szybkim ruchem. – Co to jest?! Kto to jest do cholery!? Tin! Chcesz tego czy nie, to jest Tin! Namalowałeś ją, malujesz swojego syna. Obudź się! – krzyknął Baru i cisnął obraz w stronę Membu, tak, aby go zbyt nie uszkodzić. – Kochasz ich i nie wmówisz mi, że tak nie jest – powiedział już spokojniej, jednak stanowczo.
- Raz… - odpowiedział Membu nie zmieniając pozycji.
- Otwórz te oczy i spójrz na mnie! Dawno mogłeś mnie zabić! Spójrz na to jakie dałeś mi imię, Ty mi je dałeś! – krzyknął znowu czarnowłosy gestykulując rękoma i idąc powoli znowu w stronę Pasożyta. – „Nowy Ja”… Nic Ci to nie mówi? Chodziło o Ciebie! To ja sprawię, że będziesz nowy! Ja to zrobię! Nikt inny! Tego potrzebowałeś, nadal potrzebujesz, robisz to wszystko podświadomie i zwalasz na swoje kaprysy! – Baru zatrzymał się w połowie drogi. Membu zacisnął jedną pieść.
- Dwa… - jego powieki drgnęły, jednak nadal były zamknięte. Baru pokręcił głową i spojrzał na niego ze współczuciem.
- Jesteś idiotą… - powiedział, a jego wzrok zmienił się. Teraz patrzył na Pasożyta z żalem. Membu otworzył oczy i od razu ulokował je w fiołkowych tęczówkach. Dopiero wtedy Baru znowu ruszył w jego stronę. – Ona zawsze przy Tobie była, a Ty zawsze broniłeś się przed jej bliskością. Bałeś się Membu, tak bardzo bałeś się przywiązać i ją stracić, że w końcu… straciłeś ją – Baru znowu przykucnął. Znajdował się już przed białowłosym i patrzył mu w oczy. Membu zacisnął drugą pięść.
- Wiesz co jest najlepsze? To ona teraz chodzi po świecie i ją zjada żal, to ona chce rozmowy, to ona nie ukrywa swojej winy i to ona dostaje po głowie – Baru prychnął śmiechem. – Czemu ona? Czemu to ona przejęła Twoje zadania?! – krzyknął w końcu, a Membu zacisnął zęby.
- Trzy… - odpowiedział jedynie i wstał gwałtownie, Baru automatycznie wywalił się na plecy i spojrzał pytająco na Membu. Spodziewał się raczej jakiegoś łapania za gardło czy sztuczek z oczami. Białowłosy spojrzał jedynie na niego z góry i ruszył w stronę noża, który przyniósł tutaj Baru.
- No i co teraz zrobisz co? – zapytał z kpiną w głosie Baru. Membu chwycił nóż i spojrzał na chłopaka.
- Najpierw Ci coś opowiem, a potem… - Pasożyt obejrzał klin noża. – Potem się zobaczy – teraz to Membu uśmiechnął się kpiąco. Zdecydowanie lepiej mu to wychodziło. Po ciele Baru przeszły ciarki.
- Zacznijmy od Seiye… - niespodziewanie powiedział Mem. – Pewnie myślisz, że to ja się go pozbyłem. Jesteś w błędzie. Ty to zrobiłeś. Chcesz czy nie, masz tutaj pewnego rodzaju władzę. „Bałeś się” – powtórzył słowa Baru – „Bałeś się tak bardzo, że” – zaśmiał się. – że stworzyłeś w swojej podświadomości moją wierną kopię i pozbyłeś się stąd przyjaciela – Membu wzruszył ramionami i znowu spojrzał na nóż. Teraz to on ruszył do Baru, który słuchając go mrużył lekko oczy.
- To dlatego… - chciał coś powiedzieć.
- Tak, dlatego nie wiedziałem skąd znalazłeś się w moim „mieszkanku”. Nie wiedziałem, że tu idziesz. Myślałem, że do tego nigdy nie dojdzie. Myślałem, że nasz kochany Barciu nigdy nie opuści rodziny – powiedział kpiącym głosem.
- Robię to dla nich! – warknął czarnowłosy.
- Dla siebie – Membu poprawił go i pogroził mu palcem. – Czy kiedykolwiek zrobiłeś im coś z mojego powodu? – zapytał z tym swoim durnym uśmiechem.
- Prawie tak – wyszeptał Baru. Pasożyt zaśmiał się.
- Prawie, to ja przejąłem Twoje ciało – uśmiech nie schodził mu z twarzy. Pomachał nożem. – Przeszkodził mi ten głupi nożyk – dodał i teraz to on kucnął przed twarzą chłopaka. Baru chciał coś powiedzieć, jednak Membu nie pozwolił.
- Wiesz, że dzięki temu mogę stąd wyjść? – zapytał, a Baru wyraźnie się zdziwił.
- Ale… jak? – zapytał.
- Wystarczy, że Cię zabiję – powiedział Membu, jak zwykle, bez emocji. – Tak niewiele wystarczy i będę mógł zobaczyć Tristana, będę mógł go dotknąć, porozmawiać.
- Nie pozwoliłbym Ci! Mieszałbym tak samo Tobie w głowie jak Ty mi! – warknął baru, a Mem chwycił jego żuchwę i przytrzymał mocno.
- Problem w tym, że to nie zamienia nas miejscami… Ja przejąłbym ciało, a Ty… puf – Membu puścił żuchwę i popchnął chłopaka lekko. Baru potarł obolałe miejsce i spojrzał pytająco na Pasożyta.
- Puf, nie było by Ciebie – Mem zaśmiał się i nachylił nad jego uchem. – Nie żył byś – wyszeptał, a czarnowłosy odskoczył od niego jak poparzony. Membu znowu się zaśmiał i spojrzał na niego rozbawiony.
- Zobacz jak niewiele potrzeba, abym naprawił to wszystko co zrobiłem źle – posłał mu kolejny kpiący uśmiech i wstał. Ruszył powoli w stronę Baru, który właśnie wstawał do pionu.
- Może nawet dzięki Tobie stał bym się inny, nowy – zakpił sobie i spojrzał na twarz chłopaka. Zakręcił nożem i skierował go w stronę brzucha Baru.
- A więc to zrób – Baru wyprostował się i spojrzał z pełną powagą na Pasożyta. Jego kpiący uśmieszek zniknął i pojawiło się ogłupienie. Wyraźnie nie wiedział o co chodzi. Czarnowłosy zbliżył się do niego.
- Byle szybko – zacisnął zęby. – Wróć tam i napraw wszystko – powiedział drżącym głosem. – Powiedz, że nie przeżyłem powrotu… - dodał i zamilkł. Membu patrzył na niego z niedowierzaniem. Baru chwycił jego dłoń z przygotowanym nożem i przyłożył sobie do brzucha.
- Chociaż raz zrób to co powinieneś! – krzyknął powstrzymując łzy. Pożegnał się, ale miał nadzieję, że jednak nie tak to się skończy. Membu potrząsł głową… można chyba było dostrzec minimalny uśmiech na jego twarzy…
- Chociaż raz… - powtórzył po Baru i wykonał ruch.

     Ból… Baru nagle poczuł się niezwykle dziwnie, coś działo się z jego brzuchem. Robiło mu się coraz zimniej, a obraz powoli się zamazywał. Miał wrażenie, że ma ogromne zawroty głowy. Upadł na czworaka i zaczął szukać czegoś po omacku. Sam nie wiedział czego. Nagle legł na podłodze, a obraz stawał się coraz bardziej czarny. Tylko przez chwilę miał wrażenie, że patrzy na coś żółtego i poczuł coś podobnego do papieru w swojej dłoni.

„Trzymaj to mocno, a jak wrócisz to będziesz biegł, biegł tak długo, aż padniesz przy palenisku”

THE END
 
INFO: Organizuję swój własny prywatny event. Jeżeli ktoś chce się dowiedzieć, co wydarzyło się pod koniec opowiadania i co wydarzy się po nim to zapraszam. Nie przewiduję publikowania tego eventu więc po prostu kto się nie pojawi ten się nie dowie ^^ Chyba, że podczas rozmowy z innymi. Tak czy siak, nie mam konkretnej daty, chce to ustalić z WAMI – CHĘTNYMI. Pisać więc pod tą notką, albo do mnie na gadu, chociaż wolałabym pod notką.