17 marca 2013

Hilarem cz.4

Wilczyca siedziała patrząc gdzieś w dal, błękitne obłoki dookoła niej delikatnie muskały jej sierść. Usłyszałem ciche westchnienie.
- To jak? - zapytałem już lekko zniecierpliwiony. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Nigdy nie widziałem tak smutnego uśmiechu, znowu coś zabolało mnie w środku. Dziwne i cholernie dokuczające uczucie.
- To było troszkę jak sen... - spojrzała znowu gdzieś daleko, jej uśmiech zmienił się diametralnie, jakby na wspomnienie tego co było, zniknęły wszystkie smutki.

Od małego zawsze mnie interesowałeś, wyróżniałeś się wśród tłumów. Każdy w stadzie zawsze chciał udowodnić swoją siłę i wielkość, każdy, tylko nie ty. Chodziłeś taki pogodny, uśmiechnięty od ucha do ucha. Pamiętam heh, pamiętam jak kiedyś, zaciekawiona tym twoim zachowaniem, postanowiłam śledzić cię i sprawdzić, co jest źródłem tego pozytywnego nastawienia do świata. Nigdy nie zapomnę, gdy okazało się, że nic. Po prostu nic, twój dzień wyglądał tak zwyczajnie, a ty czerpałeś radość ze wszystkiego. Nawet gdy wpadłeś do lodowatego strumienia, to wynurzałeś łeb roześmiany. Mimo tej twojej pogody ducha, byłeś samotnikiem, mieli cię raczej za słabeusza niż kogoś, z kim warto trzymać. Potem ech, wszystko się zmieniło, ale nie u ciebie, u mnie. Zostałam zmuszona do opuszczenia stada. Nie wiem jak wtedy się zachowywałeś, ale często myślałam o tym, jak być równie pocieszna co ty. Kiedy wróciłam na tereny, a było to równy rok po opuszczeniu ich, mieliśmy już prawie dwa lata. Wszystko stało się takie obce, wszyscy się zmienili, ja też. Pamiętam, że pierwszym moim ruchem, zaraz po przywitaniu się z Parą Alpha, było poszukanie starych znajomych, no i ciebie rzecz jasna. Ruszyłam szybko na polanę, na której wszyscy często kiedyś przesiadywali. Nadal była równie oblegana co przed rokiem. Chciałam udać się do grupki przyjaciół, którzy zauważyli mnie, gdy tylko pojawiłam się na ich widoku, ale zatrzymał mnie Dux. Zaczął posyłać zalotne spojrzenia i gadać coś o tym, jak to wyrosłam. Nigdy nie należałam do zbyt pyskatych, więc po prostu chciałam go wyminąć, ale nie pozwolił mi. Zobaczyłam w oczach znajomych strach i coś w stylu współczucia, ich uśmiechy zamieniły się w pyski pełne politowania. Zrozumiałam, że mam do czynienia z ważniakiem, naszym stadnym księciem. Nie chciałam z nim gadać, nie z nim. Zaczęłam z paniką w oczach szukać jakiejś drogi ucieczki przed tym jego napastowaniem wzrokiem, co jego samego chyba bawiło ale i denerwowało, że nie jestem wobec niego uległa. Miałam za złe wszystkim dookoła, że nie odważą się zwrócić mu uwagi. Wtedy usłyszałam ciche warknięcie. ,,Zostaw ją,, powiedział głos, a wszystkie oczy powędrowały za moje plecy. Odwróciłam łeb i... Ty, stałeś tam ty. Byłam tego pewna, poznałam cię po oczach, fiołkowe oczy, nikt takich tu nie miał. Jeny... Pamiętam to uczucie, byłam prze szczęśliwa i zdziwiona. Nigdy nie spodziewałam się zobaczyć cię z wyszczerzonymi kłami, czy zmarszczonym nosem. Chyba nikt się nie spodziewał. Wyglądałeś dużo solidniej niż kiedy traciłam cię z widoku. Zaczęłam nawet obawiać się, że już nie jesteś tym wesołym wilczkiem. Tyle myśli przeszło przez moją głowę, a ty, ty zatrzymałeś je wszystkie jednym, delikatnym uśmiechem, który właśnie mi posłałeś. Zrobiło mi się gorąco, nie słyszałam twojej rozmowy z Duxem, widziałam tylko jak patrzysz na niego i że coś mówisz. Głosy dookoła były stłumione, ale wiedziałam, że i on do ciebie przemawia. Z tego błogiego stanu wyrwała mnie wasza szarpanina i tłum jaki się zbiegł. Zostałeś wtedy pokonany, ale Dux nie wyszedł z tego bez szwanku. Wszyscy się rozeszli, aby wiwatować wygranemu, ty podnosiłeś się z ziemi, spojrzałeś za nimi i uśmiechnąłeś do siebie. Stałam jak wryta, ten cały czas. Podszedłeś do mnie i zapytałeś czy nic mi nie jest, na co po prostu wybuchłam śmiechem. Heh, cały poraniony pytasz się, czy nic mi nie jest. Byłeś taki dzielny. Tak właśnie się poznaliśmy.  Później spędzaliśmy ze sobą sporo czasu. Mało kto nam w tym przeszkadzam, ciebie unikali bo byłeś ,,przegranym,, a mnie, bo nie uległam wielkiemu Duxowi i zadawałam się z tobą. Z czasem jednak reszta stada zaczęła się do nas przekonywać, nie zwracaliśmy uwagi na ich dziwne spojrzenia czy komentarze. Bawiliśmy się i wydurnialiśmy w ich otoczeniu, nie raz ktoś zaśmiał się z twojego dowcipu, który usłyszał zupełnie przypadkiem. Każdemu posyłałeś uśmiech, doczekałeś się tego, że odpowiadano ci tym samym. Moi dawni przyjaciele przełamali się pierwsi, pewnego dnia podeszli grupką do nas i po prostu usiedli. Mnie nie musieli się przedstawiać, ale bardzo ucieszyłam się kiedy przedstawili się tobie. Heh, zawsze gadałeś, że czujesz się strasznie nieswojo, nie przywykłeś do takich tłumów. Tym bardziej, że z wtedy nie znanych mi powodów, wzbudzałeś ogromne zainteresowanie. Z czasem zauważyłam, że to u płci przeciwnej wzbudzasz taką ciekawość. Przez co, nie ukrywajmy, traciłeś w oczach swoich braci. Byłeś niesamowity, uśmiechałeś się do każdej wilczycy, nie podrywałeś ich, to raczej one podrywały ciebie, ale ty nawet tego nie zauważałeś. Za to ja zauważyłam, zaczęło mnie to mocno drażnić...

Dopiero wtedy spojrzała na mnie.

Chyba właśnie dlatego wszystko jest tak, jak nie powinno.

- Możesz jaśniej? - zapytałem zaciekawiony.
- Mogę.
- A więc? Co się stało?
- No właśnie... eh...

CDN.

[wiem, kochacie mnie za te zakończenia ]

2 komentarze:

  1. [Nie, nie kocham Cię za te zakończenia, jeśli nie napiszesz szybko następnej części, znajdę cię i wyciągnę wszystkie informacje!
    No, a tak po za tym to bardzo ładnie, zaczynam się powoli przekonywać do Angel.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ No doczekałam się. Za zakończenie Cię nie kocham za to mogę Cię jedynie udusić. Znowu zastanawiam się co mogłobyć dalej. Obyś jak najszybciej napisał następną część. ]

    OdpowiedzUsuń