Kiedy nadeszły święta i rozdawano prezenty w moje łapy trafił kamień potrafiący odnowić jeden dzień z życia kogokolwiek, na tak trafny podarunek nawet nie liczyłem. Od początku wiedziałem, że użyje go na sobie, nie wiedziałem do końca jak, ale po różnych dziwnych próbach dowiedziałem się.
- Pie*rzony kamlot - pierwszy raz coś wyprowadziło mnie z równowagi, cisnąłem nim o ziemie, zaczął mienić się różnymi kolorami, co przykuło moją uwagę, no i kilku srok, te jednak nie chętnie chciały się do niego zbliżyć czując na sobie mój wzrok. Zrobiłem do przodu krok... Nie nie, heh, dobra, bez rymowanek.. Podszedłem do kamienia i powąchałem, nie powiem, śmierdział. Lekko skwaszony dotknąłem do łapą.
- Czego? - usłyszałem w swoim umyśle lekko zirytowany głos.
- Można grzeczniej? - zapytałem też w myślach.
- Pardą. Co chciałbyś wiedzieć? - zapytał bardzo powoli.
- Odtwórz mi dzień przed utratą pamięci. - wybrałem ten dzień już na początku, kiedy dostałem prezent.
- Można grzeczniej? - zapytał. Moja mina musiała dziwnie wyglądać kiedy to usłyszałem.
- Czy mógłbyś, mogłabyś, odtworzyć mi dzień przed utratą pamięci? - zapytałem równie wolno co głos wcześniej.
- Spoko. - odparł całkiem wesoło, a ja poczułem się kosmicznie dziwnie. Naglę pojawił się w moim umyśle obraz, jakby film.
Do jaskini w jakimś niby amazońskim lesie wszedł basior, wyglądał jak ja, tyle że miał fiołkowe ślepia.
- Raz, raz tak zrobiłem, a wypominać będą mi to o końca życia.. - mruczał coś pod nosem, rozejrzał się po kamiennym wnętrzu i warknął cicho. Po chwili dobiegła do niego nieco wyższa wilczyca z karcącym spojrzeniem.
- Uważasz to za zabawne?! - krzyknęła do niego.
- Jezu mom daj se siana, jestem młody, trzeba trochę poszaleć.
- Poszaleć? Para Alpha cała jest w jakimś różowym badziewiu, a ich syn to wygląda jak wysrany przez tęczę! - nie chciała odpuścić, młody, zapewne ja, zaśmiał się. - Hilarem! - krzyknęła, ale jej głos był dużo lżejszy. Po chwili patrzenia na syna, mnie, który cały czas cieszył bułę, surowy wzrok minął, a pojawił się wspólny śmiech.
- No co mamo? Nie powiesz, że to nie było zabawne. - cały czas razem się śmiali, wilczyca podeszła do mnie i przytuliła.
- Oj ty głupku stadny. - przestała się śmiać, do oczu napłynęły jej łzy. - Będzie nam ciebie brakować. - i ja wtedy spoważniałem. - Musisz nas opuścić...
- Wiem mom.
- Wiesz jakie są zasady...
-Wiem mom.
- Wiesz, że przesadziłeś i nie powinieneś tak robić, właści...
- Momm! - przerwałem jej. - Wiem. - uśmiechnąłem się. - Poradzę sobie. - po pysku wilczycy spłynęła łza.
- Jesteś taki podobny do ojca. - ponownie mnie objęła.
- Jestem. - uśmiech nie znikał mi z pyska. - Nie płacz, dad cię pocieszy. - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Idź ty świntuchu! - zaśmiała się znowu, a ja wyszczerzyłem się szeroko.
- Idę. - szturchnąłem mamę pyskiem i wyszedłem z jaskini, z daleka słyszałem krzyki wściekłego syna Alph. Zaśmiałem się i z głośnym ,,Juhu,, ruszyłem biegiem przed siebie. Mama stała w wejściu i patrzyła za mną.
Domyślam się, że za mój wybryk zostałbym wygnany ze stada, ale nie jestem pewny, No cóż.
Łaziłem spory czas po lesie, przy moim boku latały papugi (co wyjaśnia, dlaczego nasz nowy kompan ruszył moją amnezję ). Jednak krok po kroku drzew było coraz mniej, a gęsty amazoński las zmieniał się w zwykły. Cieszyłem się sam do siebie, chciałem iść jak najdalej od rodzinnego stada. Naglę poczułem dziwny zapach, zatrzymałem się i zacząłem węszyć. Za drzewami zobaczyłem ludzką sylwetkę, szedł w moja stronę. Wyszedł przede mnie, miał krótkie białe włosy, grzywka przykrywała jedno oko, bladą twarz i był dosyć solidnie zbudowany, przypominał wyglądem osoby z mojego stada.
- No nie mów, że jesteś jakimś wysłannikiem. - pokręciłem łbem. On bez słowa odsłonił oko, które było żółte, zdziwiłem się nieco, poczułem jego zimny wzrok na sobie. Wiedziałem, że nie ma przyjaznych zamiarów, cofnąłem się kilka kroków.
- Idealny. - odezwał się w końcu i uśmiechnął dziwnie. - Masz niecałe 2 lata Hilarem, hmm.. łacina. Proszę, proszę, dogadał byś się z Sethem. - zgniótł coś w swojej dłoni i zacisnął zęby, prawdę mówiąc byłem przerażony.
- Kim ty to cholery jesteś? - miałem nadzieję, że ktoś robi sobie jaja, próbują mnie przestraszyć. Więc się uśmiechnąłem. - Zluzuj koleś, popuść spodnie, jak coś cię gryzie to idź do psychologa czy coś. - zaśmiałem się, zdziwiło go to chyba, przekrzywił głowę.
- Nie będzie bolało. - znowu ten uśmiech, wtedy wiedziałem, że to nie są żarty, warknąłem. Wyraźnie mu się to spodobało. W błyskawicznym tempie znalazł się przede mną i chwycił za gardło unosząc do góry, spojrzał w oczy i zaczął coś mamrolić w innym języku, próbowałem się wyrwać, ale każde szarpnięcie powodowało mocniejsze ściśnięcie gardła, wisiałem więc bezwładnie, gdyby chciał mnie zabić już by to zrobił, pozwoliłem sobie nieco wyluzować. Wtedy on zamilkł, zamknął oczy, a z jego rękawa na moją szyję wypełzł czerwony kolczasty bat.
Jezu co za dziwny koleś.
Bat oplątał mnie, a potem jego, nagle poczułem ból, bardzo mocny, zrobiło mi się ciepło, a potem zimno, coraz zimniej, obraz powoli się zamazywał, ostatnie co zobaczyłem to, gdy po moim upadku, chłopak wbija sobie coś w brzuch, pada na kolana, poczułem jeszcze dotyk jego lodowatej ręki i usłyszałem ciche halo kontainer.
Obraz zniknął, a kamień przy mojej łapie stracił blask. Zamrugałem kilka razy i usiadłem pogrążając się w myślach. Umarłem?
_____________________
[ Nie nie jestem Membu, żeby nie było. Znam go w realu. Więc proszę bez zbędnych komentarzy na ten temat. ]
[Nie będę się rozwodzić nad błędami, bo nie zauważyłam ich dużo. Chyba, że będziesz chciał wiedzieć, co ewentualnie radziłabym poprawić ;)
OdpowiedzUsuńJednak, iż sama nie jestem zbyt dobrą pisarką, przejdę do rzeczy. Też masz całkiem niezłe wydechy. Przyjemnie się czytało, nawet się pośmiałam, mi się podoba. Mam nadzieję, że będziesz jakoś to kontynuować, bo jestem szczerze ciekawa twojej postaci.]
[ Trzeba przyznać że masz talent. Też chciałabym tak pisać ale jak na razie to pisze jedynie wiersze na zamówienie ( czasem coś dla siebie ). Pośmiałam się jednak całość trzymała w napięciu do końca. Mam nadzieję ( tak jak Raksha ) że będziesz kontynuował opowieść. ]
OdpowiedzUsuń[Nie sądziłem, że i mnie rozbawi kilka kwestii, Baru Saya.]
OdpowiedzUsuń[Piszesz zdecydowanie lepiej ode mnie, bo ja tylko potrafię mącić sens moich opowiadań, zgadzam się z poprzednikami, bardzo mnie zaciekawiła twoja historia]
OdpowiedzUsuń[ Ciesze się, że was rozbawił, kontynuować będę na pewno, w końcu na tajemnicy mojej przeszłości głownie opiera się ta postać, a co do Twoich uwag Raksha to chętnie posłucham co byś zmieniła, może da mi to jakiś pomysł na następne wydarzenia ]
OdpowiedzUsuń[Cóż, ja raczej wychwyciłam tylko błędy językowe, interpunkcyjne etc. Treść jest bardzo fajna.
OdpowiedzUsuń1. Dużo błędów w dialogach, które są bardzo powszechne, ja sama czasem nie wiem jak napisać poprawnie, np.
"- Momm! - przerwałem jej. - Wiem. - uśmiechnąłem się. - Poradzę sobie. - po pysku wilczycy spłynęła łza."
Pomieszanie z pokręceniem, jednak najważniejsze jest to, że kiedy kończysz kwestie kropką, a po myślniku zaczynasz opisywać czynność nie związaną z kwestią, powinno być z dużej.
"- Idealny. - odezwał się w końcu i uśmiechnął dziwnie."
Tutaj znowu nie powinno być kropki po kwestii, ponieważ zdanie po myślniku odwołuje się bezpośrednio do niej. Tak samo by było, gdybyś zamiast odezwał napisał, np. powiedział, mruknął, szepnął. Myślę, że wiesz o co mi chodzi.
2. Czasami tworzysz bardzo złożone zdania, tyle w nich przecinków, wtrąceń i tego wszystkiego, że można się pogubić. Przykład:
"W błyskawicznym tempie znalazł się przede mną i chwycił za gardło unosząc do góry, spojrzał w oczy i zaczął coś mamrolić w innym języku, próbowałem się wyrwać, ale każde szarpnięcie powodowało mocniejsze ściśnięcie gardła, wisiałem więc bezwładnie, gdyby chciał mnie zabić już by to zrobił, pozwoliłem sobie nieco wyluzować. "
To zdanie można spokojnie podzielić na trzy, od razu by lepiej wyglądało i płynniej by się czytało. No i mamrolić? Chyba mamrotać jak już.
3. Tu już mniej istotna uwaga. "Masz niecałe 2 lata Hilarem, hmm.. łacina." Stawiamy zawsze trzy kropki, nie dwie, nie cztery, zawsze trzy.
4. No i gdyby się tak jeszcze akapity pojawiły...
No, to wszystko z mojej skromnej strony. Do samej fabuły opowiadania nie mam żadnych zastrzeżeń, jak już wspomniałam. Zrobił się z tego komentarza niezły wywód, jednak mam nadzieję, iż jakoś ci pomogą moje uwagi. ]
[Mam przyjemność ze swoją polonistką, Renatą Wzorek?]
Usuń[Haha, no toś dowalił Seth. Nie, skąd taki pomysł? Prawdopodobnie jestem młodsza od Ciebie.]
Usuń[ Masz racje, nad estetyką muszę popracować, ale dzięki za podpowiedzi. Pisane to było spontanicznie i pierwsze co mi wpadło do głowy szło ,,na papier,, Chciałam poprawić błędy ale leń się odezwał hehe ]
OdpowiedzUsuń[O dzięki poprawką Rakshy, może i ja zacznę pisać, prawidłowo]
OdpowiedzUsuń