Coś kolorowego przemknęło nad czubkami drzew. Po chwili z furkotem na gałęzi wylądowała zaiście jaskrawa papuga i z głośnym skrzeknięciem powitała wszystkich zebranych.
Ahoj wszystkim, prawdziwego mojego imienia już nikt nie pamięta, ale że ostatnio mówiono o mnie Aramis niech i tak zostanie *skrzeknięcie, nerwowo rozgląda się dokoła* .
Postać papugi była kolorowa. Bardzo. Ktoś znający się, niechybnie rozpoznałby Vini australis, czyli loreczkę modroczapkową, tyle, że nieco przerośniętą. Ptak miał jakieś 30cm długości, 0,5m jeśli liczyć z niewiarygodnie długim ogonem.
Słowem wstępu, jak się tu znalazłem: mój dawny kompan, kapitan Czarny Morgan, był piratem światów. Pirat światów to naturalnie powstające z chaosu zjawisko które jest odpowiedzią wynikającą z analogicznej do drugiej zasady Newtona zasady wszechświata. Chodzi z grubsza o to, że jeśli gdzieś panuje harmonia, to musi powstać jakiś pomiot chaosu, inaczej wszechświat ulegnie przesunięciu.
Czarny Morgan był właśnie takim pomiotem. Zaraz po swoim powstaniu zażądał papugi. Chaos jako twór ślepy, spośród miriad różnych papug wybrał mnie, odbierając mi tym samym dawne życie.
O wcześniejszych naszych podbojach (Morgana i moich) przez skromność rozwodzić się nie będę.
Dość, że ujrzawszy latarnię harmonii, jaką był wasz świat, skierował tu swój ster, rozwinął wszystkie żagle i pił przez siedem dni. Jak to zwykle bywa w tego typu przypadkach, za siedem dni picia musiało spotkać go siedem dni kary. Kara tego typu jest jeszcze uciążliwszą, jeśli jedyny prawdziwy kompan skrzeczy. W pewnym momencie mój skrzek tak dał się biednemu kapitanowi we znaki, że zaklął siarczyście, wygnał mnie ze swego statku, wypalił za mną z samopałów, a potem z armat. Wobec takiego pożegnania nie pozostało mi nic innego jak tylko znaleźć sobie inny dom.
Teraz dopiero widocznym stało się zmęczenie papugi. Bystry obserwator mógł zauważyć nastroszone pióra, krótki oddech i kilka innych cech świadczących o skrajnym wyczerpaniu.
Długi okres czasu błąkałem się w przestrzeni zanim udało mi się wejść do waszego świata. Czy były to dni? może miesiące? może lata? Nie wiem. Wiem za to, że już dawno na niczym nie udało mi się usiąść.
W takim razie rozsiądź się wygodnie, Aramis i znajdź swój nowy dom na terenach Stada Nocy. - Lisica powitała nieznajomą uśmiechem. - Jeżelibyś czegoś potrzebowała, powiedz tylko słowo, służymy pomocą. - Tu wypowiedziała się nie tylko we własnym imieniu, ale także i w imieniu członków stada.
OdpowiedzUsuńNieznajomego* Witam, skorzystam z zaproszenia.
UsuńZ zaciekawieniem w swoich fiołkowych ślepiach z cienia wyłoniła się ogromna postać czarnej pantery. Złożyła swe wielkie skrzydła przy bokach i podeszła do nieznanej jej istoty. Uśmiechnęła się doń lekko.
OdpowiedzUsuń- Witam, tutaj możesz spokojnie odpocząć - powitała papugę, jej ogon przeciął kilka razy powietrze, a z pyska nie znikał delikatny uśmiech.
- Chyba przyznać muszę, że ptactwa ku nam jeszcze nie zagnało, a jeśli takowe było, to było szare i bezbarwne. - Przywitał go. - Aramisie Papugo.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na ptaka. Nie często widziała papugi w HOTN.
OdpowiedzUsuń-Witaj, Aramis. Zwą mnie Tiffany. - uśmiechnęła się lekko - Miłego odpoczynku i pobytu w Stadzie Nocy.
Spojrzała na skrzydła ptaka i westchnęła ciężko. Tav od zawsze chciała mieć skrzydła, i to tak kolorowe. Co dostała? Brzydkie płetwy, który na nic się zdają.
OdpowiedzUsuń- Witaj Aramisie - uśmiechnęła się delikatnie i skinęła do niego łbem. - Nazwano mnie Xeattie Tav. Mam nadzieje, że znajdziesz tutaj, w Stadzie Nocy, swoje miejsce i akceptacje.
*w jej oczach było widać ogromne zdziwienie, iż pierwszy raz widziała kolorowego ptaka, skinęła łbem* Witaj jestem Kayoko *patrzy na niego kątem oka*
OdpowiedzUsuń- Aramisie... - Z mroku dało się słyszeć mrukliwy głos. Z cienia wyłoniła się czarna kotka, mrużąc nieznacznie ślepia. Zielone tęczówki skierowane były ku barwnemu ptakowi. - Jak już mówiłam, koty lubią polować. - Jej wąsy zadrżały, gdy na kocim pyszczku pojawił się lekki uśmieszek. - Witaj w Stadzie Nocy.
OdpowiedzUsuń[Piszemy pod kartą postaci, której odpisujemy.]
OdpowiedzUsuńZ jej pyska zniknął uśmiech. Papuga jeszcze nie wiedziała, że trafiła w czuły punkt.
- Coś z tym nie tak? - zapytała, a jej głos stracił miły ton, stając się tak spokojnym, że niemal chłodnym. Nie odrywała przy tym spojrzenia pozbawionych emocji, fiołkowych ślepi od ptaka.
Wilczyca przymruzyla zielone slepia przygladajac sie uwaznie nowoprzybylemu - Jestem Diacyloglicerole, aczkolwiek wszyscy nazywaja mnie Dag. - przedstawila sie uprzejmie, a po chwili wyszczerzyla kly w szerokim usmiechu i dodala nieskromnie - Pierwszy raz widze kogos o ciekawszym umaszczeniu niz to moje.
OdpowiedzUsuń*zamilkł na chwilę i przyglądał się jej uważnie czerwonymi ślepiami, był zamyślony, nagle potrzepał łbem i uśmiechnął się lekko* no, papugi to ja się tu nie spodziewałem, ale miło poznać, Baru jestem.
OdpowiedzUsuń