Kendal
Uczeń wojowników|Opętaniec
Czas bywa struną, na której delikatne chwile grają melodie trującego upojenia i rozkoszy. Bywa również czas nieskończonym oceanem wydarzeń i doświadczeń, z których każde waży w jego bezmiarze tyle co garść słonej, morskiej piany. Zdarza się, że czas zamienia się w wielką i niezdobytą górę własnych wydumanych celów i przekonań. Nieliczni nieszczęśnicy, którzy docierają na jej szczyt z przerażeniem odkrywają, że jedyny sens jej istnienia to bezdenna przepaść,w którą trzeba skoczyć. Skoczyłem, upadam.
Pamiętacie pewnie małego szczeniaka, kundla z ulicy 93B wychowanego przez ludzi, który zupełnie nieświadomie przekroczył granicę. Znalazł się w świecie nowym, trafił do HOTN gdzie tam wielkim jego przykładem była pewna..Dilexi. Można nawet powiedzieć, że wychowała go tam.
Kendal, Kendal Handerson. Spora zagadka, wielkie marzenia. Z wiekiem wszystko w końcu wychodzi na jaw.
- Jestem Kendal.
Mam swój własny cmentarz schowany w cienistej alei smutnych i ulotnych wspomnień. Składam tam w pokrytych szarym mchem łez grobowcach swoje rozczarowania i zawody. Co to śmierć ? Jak wygląda i smakuje.. ? Ocean pustki, nic tam nie ma, a wielka wyobraźnia tylko ubzdurać sobie może, że istnieje jakieś drugie życie. Niektórym wydaje się ona nieco mniej czarna i bardziej aksamitna.
***
Pełen jestem gęstej i mrożącej myśli i emocje szarości.Patrzę wgłąb siebie i nie widzę nic prócz siwych kłębów pustki i zniechęcenia.Każdy oddech wpompowuje w moje płuca truciznę opadającego w otchłań pesymizmu świata.Nie mam sil, żeby myśleć i nie mam sil,żeby o cokolwiek dzisiaj walczyć.Nie mam koncepcji na nic ponad trwanie i smakowanie goryczy leniwie przemijających chwil. Coś się wokół mnie dzieje, ktoś dzwoni, ktoś pyta,ktoś się martwi i chce pomóc.Nie rozumieją, ze ja jestem teraz poza ich światem, ze jestem zamknięty w wieży z kości słoniowej pokrwawionej od bólów przeszłości i nie wyjdę z niej tak długo jak długo nie odzyskam sil.Nie wiem gdzie podziała się cała moja energia, gdybym mógł to pełzałbym po ziemi i zlizywałbym jej resztki w miejscach gdzie stąpałem jeszcze kilka dni temu.To minie.Zawsze mija...
- Niewielu, ale jakże niewielu przybywa tutaj ze świata ludzi, kiedy są tak młodzi, jakim Ty jesteś młodym, Kendalu Handersonie.
OdpowiedzUsuń*większa od niego Wadera stanęła z pochyloną głową, zastanawiała się jak zwykły pies, dostał się tu aż tak daleko, mruknęła mu tylko* Witaj...
OdpowiedzUsuńMy już się znamy *czerwonooki basior spojrzał na szczeniaka*
OdpowiedzUsuńUkryta w mroku drzew, obserwowała niewielkiego kundelka, który chyba zbyt późno wybrał się do lasu i teraz nie mógł znaleźć drogi powrotnej. Albo specjalnie błąkał się w niezbyt przyjemnej części dziczy. Uśmiechnęła się lekko i rozkładając lekko skrzydła, raz tak większe od niej, wyłoniła się z mroku tuż przy jego boku.
OdpowiedzUsuń- Witam Kendal, cóż sprowadziło cię nocą do tego ciemnego zakątka? - Spytała swoim niskim głosem pantery, uważnie przyglądając mu się błyszczącymi zielonkawo ślepiami. Jakże komicznie to wyglądało, kiedy zlewająca się z ciemnością, dwumetrowa Pantera musiała pochylać pysk, by spojrzeć na niewielkiego pieska.
Ruda przemierzała polanę niespiesznym krokiem. Gdy spostrzegła pośród śniegu ciemne patrzałki, które zerkały na nią nieznanym lisicy spojrzeniem zastygła i postawiła uszy na sztorc. Podeszła do młodziaka, zupełnie jakby stąpając po miękkim śniegu z obawą. Czort jeden wie czy z obawy przed szczeniakiem, czy zapadnięciem się po uszy w zdradzieckiej bieli. - Cześć. - Zagadnęła, przechylając rdzawą mordkę nad intrygującym przypadkiem domowego zwierza na terenie Stada Nocy.
OdpowiedzUsuń- Tego nie kwestionuje, nie musisz burczeć mi w twarz... - Odpowiedział. - Jesteś młodym, a pewnym, że gotów, by zostać stadnikiem?
OdpowiedzUsuń- Czy, żebyś się mnie speszył, że milczysz?
OdpowiedzUsuń-Witaj, Kendalu.
OdpowiedzUsuń