26 grudnia 2012

Podsumowanie wigilijne

Święta święta i po świętach
W niedzielę w naszej małej jaskini zagościły tłumy. Goście, zarówno Ci ze stada jak i z zaproszonych stad ledwie pomieścili się w grocie. Z początku wymienialiśmy się uśmiechami i oczekiwaliśmy, podzieleni na znajome sobie grupy. Później usiłowaliśmy integrować się w kolejności, szepty obecnych nie pozwalały jednak dojść nikomu do słowa. Seth wziął sprawę w swoje ręce, co skończyło się kilkoma oburzonymi personami które bezzwłocznie opuściły wigilię.
Wybraliśmy się na polowanie, podzieleni na trzy grupy - Arisu, Broken i Draka; Elektrika, ja, Flo oraz Nekro, a w dalszej kolejności Raksha, Kayoko, Abbi, Anyoro oraz Hekatomba. Reszta pozostała w jaskini by rozpalić ognisko. Łowy były niezwykle owocne, napadliśmy zwierzynę jak zorganizowana drużyna, powalając na ziemię trzy jelenie - dwa młodziaki i dorosłego, a także sarnę.
Po powrocie pożywiliśmy się, nie zabrakło prezentów dla jednostek, a także grup. Zjawiły się wszystkie zapowiedziane stada, żadne jednak nie w liczbie większej niż czwórka, z niektórych poznaliśmy jedynie garstki. Członkini Watahy Emo zaserwowała nam nawet kolędę, ale była ta po angielsku, więc jak sądzę nie wiele z niej wynieśliście.
Następnie gospodarze, jak i goście prezentowali swoje magiczne umiejętności, niejedne były wyjątkowo widowiskowe. Lilia powstała pomiędzy łapami humanoida - Setha uleciała w powietrze jako motyl, ptak jako dzieło Tooste przeciął jego drogę. Kayoko zadziwiła nas kującymi pnączami kiełkującymi z kropli jej kwi niczym ziarna, a Hekatomba zaprezentowała jak macha ogonem. Dzięki Rakshy z ogniska wyłoniły się postaci. Arjuna manipulowała wodą, Asharad zatańczył z cieniem, uwalniając do na chwilę z więzów wyznaczanych przez światło, a ja zabawiłam się w smoka i zionęłam płomieniami.
Poza krótkimi wzburzeniami chaosu których opanowanie nie było łatwą sztuką, w gruncie rzeczy wszystko odbyło się pokojowo, ciepło i spokojnie.
Później zaś, ja, Seth i przez chwilę Kayoko odwiedziliśmy las, gdzie odbywała się wigilia starych bywalców. Rozpoczęła się walka na sztućce, roszady, powarkiwania i parsknięcia śmiechem. Kiedy po godzinie warczenie stało się męczące, dzięki Sethowi i Dag doszliśmy do porozumienia - HOTN musimy tworzyć razem, im więcej łapek do pomocy, tym większe mamy szanse na powodzenie.
I tak od wigilii dołączają do Nas kolejny starzy bywalcy, starzy HOTNowicze (O tak, pracuję na wasze kompleksy) i miejmy nadzieję tak już pozostanie.
Love Ya.
Dobranoc.

Rośniemy w siłę mordki!



5 komentarzy:

  1. - Nie przypominam sobie, bym choć zbrukał sobie szpon krwią z polowania, Error Buen. - Powiedział. - Dobrze jednak, że tak telegraficznym skrócie opowiedziałaś, co się działo.

    OdpowiedzUsuń
  2. - Trzeba przyznać, że było ciężko - powiedziała mając na myśli zdarzenia z ostatnich godzin wigilii, a po chwili dodała wesołym tonem - Cieszę się, że wszystko się ułożyło. Teraz będzie już tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Musi być lepiej, skoro było beznadziejnie, Dag.

      Usuń
  3. [Wydaje Ci się Tiff, nie było beznadziejnie. Stado radziło sobie całkiem dobrze, żeby nie powiedzieć świetnie. W tydzień przed Wigilią przybyło 4 członków, na chacie regularnie ktoś siedział. "Beznadziejnie" to jedynie Twoje zdanie.]

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie zapomnę tych świąt, pierwsze jakie przeżyłam, i zdecydowanie najlepsze. *uniosła lekko kącik pyska*

    OdpowiedzUsuń