Wilczyca leżała na jednym z kamieni porozrzucanych na polanie. Omiotła spojrzeniem błękitnych oczu przestrzeń wokół siebie, jakby liczyła na to, że kogoś tu zobaczy, chociaż doskonale wiedziała, że jest tu sama. Nikogo więcej na polanie nie było i nikt nie miał zamiaru się tu zjawić. Przełknęła ślinę. W jej gardle pojawiła się wielka gula, a żołądek zaczął ją uciskać, jakby ktoś wyjął go na zewnątrz i owinął ze wszystkich stron żyłką. Nie ma tu nikogo. Sam wydźwięk tych słów sprawiał, że czuła się cięższa o kilka kilogramów. Myśl o samotności przygniatała ją z niesamowitą siłą, jednak nikomu tego nie okazywała, bo co by to zmieniło? Nic. Przełknęła ślinę, próbując się pozbyć tego nieprzyjemnego uczucia, że coś zatyka jej gardło. Nie pomogło. Ilekroć starała się przestać myśleć o odległościach dzielących członków stada, miała wrażenie, że jakaś zupełnie obca jej siła próbuje przycisnąć ją swoim ciężarem do ziemi. Westchnęła cicho, przymykając powieki.
Raz, dwa, trzy. Ponownie spojrzała na pustą polanę i zgaszone ognisko. Tym razem nieco inaczej. W jej oku pojawił się charakterystyczny błysk. Podniosła się z głazu, otrzepując jasne futro z pyłu i piachu. Jej łapy zaczęły stąpać po mokrej ziemi, kierując się w stronę lasu. Przemykała pomiędzy drzewami, uważnie lustrując swoje otoczenie. Zabierała ze sobą każdą, nawet najmniejszą, suchą gałązkę, by zaraz wrócić na polanę i wrzucić wszystko do środka okręgu utworzonego z kamieni. Chodziła tak w jedną i w drugą, bez opamiętania umieszczając drewno w ognisku. Mogło się wydawać, że od tego zależało jej życie. Nie wiedziała, ile zajęło jej uzbieranie wystarczającej ilości. Nawet nie liczyła, ile razy wybierała się wgłąb lasu, by zaraz wrócić z pyskiem pełnym suchych gałęzi. Liczyło się teraz tylko to, że ognisko było gotowe do rozpalenia. Wadera uśmiechnęła się w duchu. Robiła to dla siebie i tylko dla siebie, choć nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Chciała ożywić to miejsce, nadać mu jego dawnego charakteru.
Przymknęła powieki i skierowała pysk w dół. Jej uszy zmieniły kształt i stały się bardziej przystające do głowy. Tylne łapy wydłużyły się, a na przednich pojawiły się dłonie. Włosy opadły jej na czoło i lekko zadarty nos pokryty piegami. Otworzyła niebieskie, duże oczy i uśmiechnęła się pod nosem. Była kompletnie naga. Na jej bladej skórze od razu pojawiła się gęsia skórka, jednak dziewczyna zignorowała ten fakt. Dreszcze spowodowane zimnem wcale jej nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie. Cieszyła się, że mogła je poczuć. Zamrugała parę razy i przykucnęła. Poruszyła wargami, wypowiadając kilka niezrozumiałych słów. Tuż obok niej pojawił się mały ognik. Słaby, przyjazny demon, którego przychylność Arashi zyskała już dawno temu, jeszcze gdy była w świecie umarłych. Nie musiała nic mówić, jej mały przyjaciel sam zrozumiał, o co jej chodziło. Na jednej z gałązek pojawił się niewielki płomień, który powoli przenosił się na resztę. Arashi wyprostowała się, oczarowana widokiem przeplatających się nawzajem języków ognia, które raz po raz muskały ciepłem jej drobną twarz. Spomiędzy jej warg wydobyło się ciche westchnienie, a mgiełka pary zawirowała przy nosie dziewczyny.
Jej noga przejechała po zimnej i mokrej ziemi, zostawiając na niej smugę. Uniosła rękę do boku, poruszając smukłymi palcami. Powoli rozpoczęła okrążanie ogniska, wykonując przy tym spokojne ruchy dłoni. Jej krótkie włosy wirowały unosiły się na wietrze, w miarę jak przyspieszała. Ciało dziewczyny całkowicie zgrało się z płomieniami, tworząc z nimi zsynchronizowany taniec. Stopy badały powierzchnię, po której się poruszała, a ręce raz po raz zbliżały się do ognia, by zaraz się od niego odsunąć. Obracała się wokół własnej osi, kompletnie przestając myśleć o tym, co robi. W jej uszach rozbrzmiała cicha muzyka, która wraz ze wzrostem tempa ruchów dziewczyny, robiła się coraz głośniejsza. Nagie ciało Arashi całkowicie poddało się rytmowi płomieni, pozwalając ogrzewać się palącym ciepłem. Szczupłe nogi automatycznie podsuwały się coraz bliżej ogniska, nie zważając na wzrost temperatury. Jej świat wirował, świecące drobinki wystrzeliwały z ogniska, unosząc się nad jej głową. W uszach dziewczyny dudniło, a muzyka w końcu przeistoczyła się w nieprzyjemny szum. W końcu zaczęła spowalniać, a jej taniec został przerwany w momencie, gdy jego wykonawczyni upadła bezwładnie na ziemię tuż obok palącego płomienia.
Uchyliła powieki i rozejrzała się wokół, lustrując otoczenie. Przed oczami miała ciemną mgłę, która skutecznie utrudniała jej dokładne przestudiowanie miejsca, w którym się znajdowała. Dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, co się stało. Uniosła się do pozycji siedzącej. Wszyscy siedzieli na polanie, rozmawiając ze sobą. Szczenięta skakały na siebie, trącając się łapami i przewracając. Ognisko paliło się wysokim płomieniem, oświetlając sylwetki jej przyjaciół. Jej rodziny. Uśmiechnęła się szeroko, obserwując wszystkich po kolei. Dziękuję, że jesteście- powiedziała cicho. Posłali jej wesołe spojrzenia i uśmiechnęli się do niej, wypowiadając nieme słowa, których nie zrozumiała.
Zamrugała parę razy. Była sama. Siedziała tuż obok zgaszonego ogniska, wpatrując się w pustą przestrzeń. Podkuliła nogi pod brodę. Była cała umazana ziemią, a mokre włosy lepiły jej się do twarzy. Gdzie jesteście?- spytała piskliwym głosem. Gdzie do jasnej cholery jesteście!?- krzyknęła i zaraz zagryzła dolną wargę, czując, że gula w gardle ponownie zatyka jej przełyk. Łzy napłynęły jej do oczu. Była sama. Nikogo nie było.
[Czyli twórczość w pociągu, gdy nie ma co robić.
Krytyka mile widziana]
[ Opowiadanie bardzo mi się podoba, świetnie dopasowana muzyka. Jednak muszę powiedzieć, że masz chyba niezwykłego pecha albo mało cierpliwości. Ja zwykle siedzę po kilka godzin na czacie i w końcu ktoś się pokaże. Tak jak np. wczoraj. Nie kojarzę Cię też z flasha więc naprawdę nie wiem kiedy na niego wchodzisz. ]
OdpowiedzUsuń[Hm, wchodzę co drugi dzień i jest pusto ._.]
Usuń[ Najlepiej wchodzić wieczorami w piątki i w weekendy. Wtedy jest największa szansa, że ktoś się zjawi. A, no i najlepiej poczekać trochę, a nie wchodzić na kilka minut. o: ]
Usuń[Nie słuchałam muzyczki podczas czytania, jednak nie było mi to potrzebne, bym mogła teraz stwierdzić, że mi się podobało. Widać, że bardzo dużo piszesz i masz niemała wprawę, ponadto budujesz świetny klimat. Twój styl jest przyjemny, płynny, posiadasz duży zasób słów, ładnie budujesz zdania, jest równowaga między pojedynczymi i złożonymi, czegóż więcej chcieć? A jednak zdarzały się zgrzyty. Powtórzeń prawie nie zauważyłam (brawo, brawo), ale bardzo częste używanie zaimka "jej" kuło w oczy i w jednym fragmencie tekstu już się zaliczało do powtórzeń. Brak akapitów mnie drażni, bo to mimo wszystko odbiera nieco przyjemności z czytania. Przyczepię się tylko do jednego zdania: "Włosy opadły jej na czoło i lekko zadarty nos pokryty piegami. " Hę? Lekko zadarty nos jej opadł na czoło? No, przyznaj, konstrukcja tego zdania kuleje. Ogólne wrażenie jednak bardzo pozytywne, dlatego chętnie przeczytam kolejny Twój tekst, jeśli takowy się tu jeszcze pojawi.
OdpowiedzUsuńA jeśli idzie o czat - sama wchodzę bardzo rzadko (ostatnio po prostu nie mam głowy do grania), jednak nie dalej niż w poniedziałek załączyłam flasha i praktycznie po piętnastu minutach już zjawiły się trzy osoby. Może miałam szczęście albo Ty masz pecha, jednak patrząc na komentarze wyżej wnioskuję, że po prostu musiałabyś troszkę dłużej zaczekać, a nóż widelec powinien się ktoś zjawić :)]
[Dziękuję za krytykę i w ogóle za opinię. Co do zdania: chodzi o to, że włosy opadły na jej czoło i nos, nie wiem jak to inaczej opisać. A "jej" faktycznie powtórzyłam dużo razy, co mnie również razi, jednak innego słowa nie potrafiłam znaleźć (jak już mówiłam, pisałam to w pociągu i rozładowało mi się MP4, a pisanie bez muzyki przychodzi mi dużo ciężej).
UsuńJeśli chodzi o chat: może faktycznie mam pecha. Jednak opowiadanie jest oczywiście mocno wyolbrzymione i po prostu miałam wenę na coś takiego, a że innego motywu nie znalazłam, to stwierdziłam że pustki na polanie będą dobrym rozwiązaniem.]
[Też tak pomyślałam, że posłużyło jako motyw, który zresztą dobrze rozwinęłaś. Jeśli teraz nie wiesz, jak owe powtórzenia wyeliminować, najlepiej wrócić do tekstu po paru tygodniach, dwóch przykładowo, i przeczytać sobie całość. Wtedy często wpadają do głowy różne rozwiązania - przynajmniej u mnie ta strategia działa. Jednak to tylko taka moja sugestia, i tak napisane jest bardzo ładnie ;)]
Usuń