17 czerwca 2013

Aldieb - leśny duch o złotych ślepiach.


                    
Kneel, in silence, alone
My spirit bares me
Pray for guidance, towards home
In darkest hours

Kneel (dream within dream we travel)
In Silence (empires of faith unravel)
Alone (sealed with our virtues' treasures)
Kingdom's falling...

Down (who's hand commands this thunder)
In silence (cry as we're torn asunder)
Alone (unto what gods do I call?)
Protect us in our...

Fall away, my soul wandered
Born by grace
I flew on high, sheltered from this thunder
Calling heaven...

 ~***~
Aldieb - Cichy duch, który widnieje na wielu kartach historii stada. Założyła odnowę HOTN, była opiekunką stada, Zasłużoną, Bethą, aż w końcu Alphą. Zawsze pomocna i miła, jednak również szczera i chwilami bezpośrednia.
~***~ 

Take me away from time and season
Far, far away we'll sing with reason
Prepare our throne of stars above me
As the world once known will leave me

~***~


PODSTAWOWE INFORMACJE
Aldieb - Zachodni Wiatr; wiatr, który przynosi wiosenne deszcze.
Dla przyjaciół: Al, All, Alu, Ally, Alek, Alka, Ala, Aldi, Alie, Alieb, Alutka, Lutka, Aldiebina, Aldiebinka.
Znana również pod przezwiskami: Zjawa[Zjava], Alleluja, Jeb, Alien. 
Przydomek: Pani Powietrza, Wieczny Ślad (nadany pośmiertnie)
Wiek: Obudziła się w styczniu 2008 roku, zmarła wiosną 2015 roku., została przywrócona do życia 17 grudnia 2017 roku.
Płeć żeńska; samica, kobieta.
Gatunek: bliżej nieokreślony, prawdopodobnie mieszanka lisa z wilkiem.

CHARAKTER
Jest dosyć spokojna i cicha. Skrytość jest Jej główną cechą. Do obcych odnosi się z dystansem i nie od razu pozwala się poznać. Dlatego z pozoru może wydawać się dość chłodna. Gdy ktoś chce to zrobić zbyt szybko, wycofuje się, pozwalając mu krążyć w labiryncie niepewności poprzez nieoczekiwane zmiany w swoim zachowaniu. Ciężko powiedzieć czy za chwilę się uśmiechnie czy zamknie oczy, odwróci się i zniknie. Jednak, gdy się chociaż trochę otworzy bardzo szybko można się do Niej przywiązać. Jest istotą szczerą, często bezpośrednią i mimo, że czasami woli zacisnąć zęby i milczeć, to gdy już się odezwie, robi to z sensem. Potrafi używać ostrych słów w odpowiedni sposób - nie raniąc, a dając coś do zrozumienia. Czasami bywa szczera aż do bólu - woli to niż kłamstwo, przez co ma tylu sprzymierzeńców, co i wrogów. Stara się dotrzymać danego słowa, nawet gdy robi to dość dużym kosztem. Gdy już jakaś osoba zagości w jej sercu, nigdy jej nie zapomni. Potrafi okazać się naprawdę pomocna i miła, a wiele osób, które ją znają, mogłoby rzec, że jest godna zaufania. Czasami odzywa się w niej melancholijna natura, zazwyczaj sprawia wtedy wrażenie zamyślonej, wręcz nieobecnej, błądzącej duchem z dala od jej ciała.
Potrafi zarówno być poważna, jak i dosyć... zwariowana. W życiu szuka czegoś, jednak chyba sama nie jest pewna co to naprawdę jest. Chodzi własnymi ścieżkami i potrafi walczyć o swoje. Gdy się przywiązuje, robi to dosyć mocno, przez co łatwo Ją zranić. Trudno rzecz, czy jest to wadą, czy zaletą, ale jest istotą niezwykle dumną, choć można tego nie dostrzec od razu, gdyż jej zachowanie rzadko kiedy o tym świadczy. Mimo, że można by ją nazwać silną, jeśli wie się, gdzie uderzyć, bardzo łatwo jest ją zranić. Często woli się wycofać, niż uparcie trzymać się przy swoim zdaniu.
I tu pozwolę sobie przytoczyć słowa pewnego pana. Jak bardzo są prawdziwe, nie wiem, ale z całą pewnością szczere:
Masz cięty język, kiedy trzeba i w momentach, kiedy obyłoby się bez niego. Mimo wszystko okazywałaś się miła, kiedy trzeba, ale byłaś też mściwa, bo długo rozpamiętywałaś krzywdy. Byłaś też generalnie cicha, ale ożywałaś przy swojej grupce, jak sądzę, przyjaciół. Jesteś uparta, ale dobrze się argumentujesz. I potrafisz nieźle pojechać.”
A także słowa przyjaznej duszy:
"Aldieb jest cicha, z początku może wydawać się nawet nieśmiała. Zdecydowana, stanowcza. Często zamyślona, czasem można rzec, że jest owiana taką... jak to nazwać... "tajemniczą mgiełką"? Ale bardzo pomocna. Gdzieś w sobie, głęboko, kryje dozę szaleństwa, którą raz na jakiś czas ujawnia, tak zupełnie niespodziewanie."
Kocha głęboką, czarną noc, gwiazdy, srebrzyste światło księżyca... Deszcz. Jego uspakajający szum.
Zapach lasu.
Nie lubi głośnych, gwałtownych dźwięków, na które jest niezwykle wyczulona.


HISTORIA
Obudziła się na brzegu krateru wulkanu. Nie pamięta co działo się wcześniej. W sercu nosiła pamięć swojego imienia, - jedyne co jej pozostało po nieodgadnionej przeszłości. Bez domu, bez rodziny i przyjaciół, bez niczego - wyruszyła w podróż, na poszukiwania straconych wspomnień. Od tamtej pory minęło naprawdę dużo czasu, wiele razy zmieniała się zarówno z charakteru, jak i z wyglądu, poznała wiele osób i dużo przeżyła. Jej pierwszym stadem i domem było LJ[Lwia-Jedność], kiedy zostało zamknięte rodzinę udało się jej znaleźć w SK[stado-kot]. Spędziła tam wiele wspaniałych chwil i nigdy nie zapomni tego okresu. Jednak jak większość ze stad i to w końcu zostało zamknięte. Nie było jej łatwo pożegnać się z domem. Na zawsze porzuciła skórę kotowatego. Już jako biały wilk błąkała się nie wiedząc co ze sobą począć, zagubiła się we własnych myślach i uczuciach. Był to dla niej dość mroczny okres, kiedy pozwoliła całkowicie zatracić się w pierwotnych instynktach, a górę brały nad nią dzikie emocje. W końcu trafiła na Stado Nocy, do którego wcześniej przelotnie należała. HOTN, a właściwie wtedy jeszcze Stado Śmierci pomogło jej podnieść się na nogi i znów wywołać na jej pysku uśmiech.

Losy Aldieb w Stadzie Nocy - w skrócie:
Zima 2008 roku – dołączyła do stada, wtedy jeszcze znanego pod nazwą Stada śmierci i składającego się wyłącznie z koni. Niedługo potem odeszła, czując się źle w skórze roślinożercy.
Wiosna 2008 roku – powróciła do stada już w ciele białej wilczycy, stado istniało jeszcze pod nazwą Stada Śmierci
Od tego momentu żyła w HOTN. Wraz z siódemką innych osób została powołana do grupy Wybrańców, których zadaniem była ochrona stada. Niestety zawiedli, Wandessa zniknęła, 20 listopada 2008 roku nastąpił koniec HOTN.
Dołączyła do Herd Of the Fire, kontynuacji założonej przez Glolę. Gdy i ta próba ratowania stada zawiodła, razem z Venus i Revią 4 lutego 2009 roku założyła Herd Of the Dreams i zaopiekowała się stadem.
21 czerwiec - 6 wrzesień 2009 roku – brała udział w misji na ratunek Wandessie, która zakończyła się pomyślnie.
7 wrzesień 2009 roku – władzę w stadzie znów objęła Wandessa, Aldieb została pierwszą Zasłużoną w odnowionym stadzie
14 maja 2010 roku - Blog został usunięty, a następnie odnowiony HOTN przez Aspeney. Wtedy, za namową irbisicy oraz większej części stada Aldieb zostaje Alphą.
1 lipca 2011 roku - urodziła dwoje szczeniąt: Fene oraz Tira.
14 maja 2012 roku - Aldieb zrezygnowała z władzy, przekazując ją w ręce Tiinkerbell.
6 sierpnia 2012 roku – bez podania powodu i bez pożegnania, odeszła ze stada, opuszczając swój dom i rodzinę.
17 czerwca 2013 roku - powróciła do Stada Nocy, znów wstępując w jego szeregi.
Wiosna 2015 roku - zmarła w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach; ciało nie zostało odnalezione.
26 października 2015 roku - Pośmiertnie nadano jej tytuł Zasłużonej z przydomkiem Wieczny Ślad.
17 grudnia 2017 roku - Została przywrócona do życia przez jeleniego Druida, Harolda II.


WYGLĄD ZEWNĘTRZNY
Ciało, w którym obecnie się znajduje ma kształty psowatego. Trudno określić jakiego gatunku, prawdopodobnie jest to jakaś mieszanka wilka i lisa. Nieduża, sylwetka drobna i smukła. 60 cm w kłębie. Futro, zazwyczaj gładkie i błyszczące, dosyć krótkie, dłuższe i znacznie gęstsze na szyi i ogonie, w kolorze ciemnobrązowym. Jednymi z jej charakterystycznych cech są długie uszy, często lekko położone, skierowane w tył. Często można zobaczyć w nich różnego rodzaju kolczyki - od zwykłych wkrętów, po nausznice i zakończone piórami czy też drobnym łapaczem snów kolczyki. Kolejną cechą są długie ciemne, hebanowe włosy, przysłaniające samicy błyszczące oczy. Zdarza jej się zaplatać je w warkoczyki, wplatać w nie liczne koraliki, pióra, wstążki oraz wiele innych ozdób. Na lewej łapie ma widoczną bliznę - pamiątkę po złamaniu, kiedy to centaur wbił włócznię w jej ciało. Na drugiej, przedniej kończynie można dostrzec lekko połyskujący, półprzezroczysty symbol - znak jej mocy powietrza, który pojawił się pod sam koniec misji na ratunek Wandessie. Następną charakterystyczną rzeczą jest jej ogon, niesamowicie długi i puszysty. W niego również samica czasami wplata koraliki i pióra. Często zdarza jej się zwinąć w kłębek i przykryć kitą gęstego, ciepłego futra.
Pośród tych wszystkich cech, uwagę skupiają oczy samicy. Ślepia o barwie płynnego złota. Połyskujące, o intensywnym, przeszywającym spojrzeniu. Niekiedy można z nich bez problemu czytać, jednak w większości są zamknięte dla obcych umysłów. Gdy samicą targają silne emocje, zdaje się jakby wydobywała się z nich złota poświata. Z drugiej zaś strony, gdy ogarnia ją pewnego rodzaju zimna furia, gdy zamyka się w sobie, tłumiąc uczucia głęboko we wnętrzu, stają się zimne, nieprzystępne, jakby całe kryjące się w nich złoto zamarzło.


Postać ludzka
Aldieb posiada przemianę w człowieka. Młoda dziewczyna, na pierwszy rzut oka dwudziestoletnia. Metr siedemdziesiąt. Mimo wzrostu wciąż wydaje się być dość drobna, o szczupłej sylwetce. Niezbyt umięśniona, ale raczej wysportowana. Długie, lekko falowane, ciemne, hebanowe włosy, co rusz opadające jej na twarz. Duże szare oczy, zależnie od światła, przybierające odcień błękitu bądź zieleni. Jasna cera, kształtne usta, ładnie zarysowane brwi. Blizna na lewym ramieniu, po złamaniu. Na plecach słabo widoczne, cienkie blizny, pozostawione przez ostre, niczym sztylety, pazury pumy.
Podobizna: [link]  [link] [link] [link] [link] 



UMIEJĘTNOŚCI 

Pani Powietrza - przydomek, który jako jedna z Wybrańców, otrzymała wraz z mocą, polegającą na władaniu żywiołem powietrza. Potrafi sterować wiatrem, manipulować ciśnieniem, ma zdolności lewitacji i telekinezy. W pewnym stopniu potrafi wpływać na pogodę. Potrafi wywoływać silne wiatry, a nawet, jeżeli się bardzo postara huragany, tornada. Rozumie język wiatru, szepty sylfów i zefirów.
Ma wiele możliwości, lecz korzysta ze swego daru niezwykle rzadko, tylko w razie pilnej potrzeby, gdy nie pozostaje jej już żadne inne wyjście. Dlatego też jej moce nie są rozwinięte na bardzo wysokim poziomie, choć z pewnością można powiedzieć, że umiejętności które już posiada i tak są już nieprzeciętne.
Czasami, gdy władają nią niezwykle silne emocje, jej moc zdaje się wymykać spod kontroli, a w jej otoczeniu wzmaga się gwałtowny wiatr, nawet gdy jeszcze chwilę temu było całkowicie spokojnie.
Dodatkowo, jej moc jest wspomagana przez obecność demona Threiyana oraz powiązany z nim Amulet Feith, który zazwyczaj nosi na szyi. 

Cień - moc, którą otrzymała po wykonaniu misji "Pierścień Czarnego Feniksa". Otrzymała zdolność dosłownego rozpływania się w ciemnościach, poruszania się niezauważona pośród cieni oraz manipulowania cieniami. Nadal uczy się możliwości, jakie może rozwijać, otrzymawszy tę moc.
Niestety, by zyskać tą siłę, musiała coś poświęcić - stała się bezpłodna, już nigdy nie będzie mogła mieć potomstwa.


Natura - Ma wyjątkową więź z Naturą, w szczególności z drzewami. Nie wiąże się to z żadną mocą, ale czasami można odnieść wrażenie, że potrafi w pewnym sensie porozumiewać się z roślinami, czytać w cichym szmerze liści. Nie są to słowa, raczej myśli, odczucia, obrazy.

Zielarstwo, szamanizm - Aldieb rozwijała się także w zakresie zielarstwa i szamanizmu. Nadal ma wiele rzeczy, których musi się nauczyć

Magia - Trudno powiedzieć, żeby samica potrafiła posługiwać się magią. Zna jednak kilka użytecznych zaklęć, którymi potrafi się dość dobrze posługiwać. Zapewne, gdyby chciała, mogłaby się wiele nauczyć, jednak nigdy nie widziała potrzeby rozwijania się w tym kierunku.

Zmiana skóry - Gdy Aldieb pierwszy raz otworzyła oczy, na brzegu krateru wygasłego wulkanu, znajdowała się w ciele srebrnowłosej lwicy. Później wielokrotnie zmieniała ciało, by przybrać formę pantery, konia, kota domowego, białego wilka, aż w końcu obecnej postaci, w której jak na razie pozostała najdłużej.
Trudno powiedzieć, skąd to wiedziała, jednak w jej głowie pozostała znajomość pewnego zaklęcia, czy może raczej rytuału, pozwalającego na zmianę wcielenia. Wymaga to jednak gotowego ciała, skorupy, pojemnika, w które jej dusza mogłaby wejść.
Jako, że samica, nie chciała nikogo zabijać, by go wykorzystać, znalezienie odpowiedniego materiału, było niezwykle trudne. Wyobraźcie sobie - znaleźć zdrowe, w miarę młode ciało, które było na skraju śmierci, nie spowodowanej chorobą, czy wypadkiem. Zdawałoby się, że niemożliwe. Jednak Aldieb radziła sobie jak mogła, czasami już po wniknięciu w nową formę, musiała naprawiać niektóre szkody.
Zdawała też sobie sprawę z tego, że wykorzystywanie w ten sposób czyjegoś ciała jest, krótko mówiąc nie w porządku, jednakże czuła, że tak właśnie powinno to wyglądać, że tak wyglądała jej natura.

Przemiana w człowieka - tak jak i w poprzednim przypadku, zdolność tę posiadła poprzez zaklęcie. Sam proces przemiany jednak nie należał do zbyt przyjemnych czynności. Bolesny, trwający zdecydowanie zbyt dużo czasu. Ból łamanych i składających się na nowo kości tkanek, pulsujący we wszystkich komórkach nerwowych. Zmieniło się to za sprawą Syriusza(O ile dobrze pamiętam, mogłam coś pokręcić. A nawet na pewno, pamiętam tylko, że to był znajomy Luny.), którego zdolności pozwoliły na przeprowadzanie przemiany szybko i bezboleśnie, wręcz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Od tej pory Aldieb nie musiała się martwić specjalnymi przygotowywaniami - mogła zmienić formę w każdej chwili, zależnie od swojej woli.

Okno Duszy - tkanki jej lewego oka obumarły, wskutek trucizny, pochodzącej z wydzieliny demona, z którym Aldieb walczyła. Jednakże Sanetille udało się wyrwać ślepię z Zaświatów. Niestety przyniosło to ze sobą nieoczekiwane konsekwencje - poprzez to oko Aldieb widzi Świat Umarłych. Niematerialne istoty, fantomy, zagubione dusze, które nie potrafią odnaleźć spokoju. 

Skrzydła - potężne, rozłożyste skrzydła o ciemnobrązowej barwie, z czarnymi końcówkami. Pojawiają się bez udziału jej woli, w najmniej oczekiwanych momentach. Aldieb sama nie wie skąd one się wzięły.


TOWARZYSZE I POSIADANE PRZEDMIOTY

Sanetille - Demon przyznany Aldieb za zostanie Zasłużoną w Stadzie Śmierci.
Sanetille jest demonem o wilczych kształtach, osiągającym wysokość 1,40m w kłębie. Jest wychudzona, pod skórą widać zarysy żeber. Jej sierść jest jednolicie biała. Wielkie, czarniejsze niż najczarniejsza noc ślepia wpatrujące się intensywnie w ofiarę. Przyglądając się im dłużej można w nich dojrzeć jakby płomyki ognia, piekielną czeluść niemającą końca. Sanetille ma zwyczaj pojawiania się we mgle. Zawsze widać tylko niewyraźny biały zarys jej sylwetki, jak u ducha. Jest półprzezroczysta, jej kontury przez cały czas drgają, falują. Dzieje się tak, ponieważ jest zawieszona pomiędzy światami. Będąc w takiej postaci może poruszać się jeszcze szybciej niż zwykle, wręcz można by powiedzieć, że się teleportować z miejsca na miejsce. To właśnie przez tą prędkość, gdy się zatrzymuje część mgły zza światów, przedostaje się do świata ludzi.
Kolejną charakterystyczną cechą jest jej głos. Przez jej gardło wydobywają się jedynie świszczące, szeleszczące i chropowate dźwięki.
Jej pierwotną formą jest demon o kształtach ludzkich, jednak na złość swojej rodzicielce, zazwyczaj przebywała w zwierzęcej przemianie. Po tak długim czasie, został jej ten zwyczaj. Jej proste, jednolicie białe włosy, sięgają jej aż do pleców. Jej zęby upodobniły się do wampirzych, o znacznie wydłużonych i zaostrzonych kłach. Natomiast oczy pozostały takie same. Czarne, niekończące się otchłanie.
*W każdej chwili potrafi błyskawicznie przenieść się pomiędzy światami, a także przenosić się tylko połowicznie, co sprawia, że jest nie do końca materialna i nie można jej zranić.
*Potrafi poruszać się z zawrotną prędkością, natomiast przebywając 'pomiędzy', jej prędkość zwiększa się wielokrotnie, doprowadzając wręcz do 'teleportowania się'.
*Jej oczy można określić jako przejście, okno, czy może tunele, prowadzące do samego środka świata demonów, wprost do jego władcy. Osoby o pewnych zdolnościach i odpowiednim wyszkoleniu, mogą to zobaczyć, zaglądając w nie, a nawet porozumiewać się z osobami po drugiej stronie. Możliwe jest nawet przeniesienie się za pomocą jej oczu, jednak to wymaga ogromnej siły i wiedzy.
*Inną jej umiejętnością jest wpływanie na czas. Oczywiście wyłącznie w bardzo drobnym zakresie. Potrafi przenieść siebie oraz inne osoby w czasie. Używa do tego różnych małych przedmiotów, na których się "zakotwicza", skupiając na nich całą swoją uwagę.
Podobizna: [link] [link] [link] [link] 

Threiyan - jest to spory gryf o umiejętności władania powietrzem oraz w małym stopniu wodą. Jego zdolności pozwalają Aldieb, na jeszcze lepsze korzystanie z jej umiejętności, które samą swą obecnością Threiyan wzmacnia. Demon ten jest w stanie przemieszczać się bezszelestnie. Ujawnia się tylko w obliczu niebezpieczeństwa.  Z natury jest dość przyjazny, lecz nieufny w stosunku do innych. Rzadko kiedy się otwiera, nawet przed brązową samicą. Cechuje się spokojnym i cichym usposobieniem. Jednak w jego żółtych ślepiach można dostrzec, kryjące się w nim spryt i przebiegłość.
Podobizna: [link] [link]

Euzebiusz – krępe, ale niezwykle rozłożyste drzewo, o bujnej, bogatej koronie, pod którym Aldieb zwykła odpoczywać. Przypuszczalnie pochodzi z Afryki. Samicy nigdy nie udało się określić jego gatunku.
Wszystko zaczęło się kiedy Al należała jeszcze do Samotnych Lwów. Jako jedna z nielicznych nie spała w jaskini, za swój dom uznając drzewo. Sypiała na jego gałęzi – dużej, szerokiej, niemal równoległej do ziemi, bądź też pomiędzy wystającymi ponad ziemię korzeniami. Nie musiała się martwić słońcem, gdyż rozłożysta, bujna korona idealnie chroniła ją przed prażącymi promieniami światła. Drobne, nieliczne przedmioty, jakie posiadała trzymała w dziupli, znajdującej się przy rozgałęzieniu.
Któregoś dnia, kiedy całą grupą przesiadywali na polanie, lew imieniem Tanabi ochrzcił drzewo niecodziennym imieniem Euzebiusz. I tak już zostało.
Gdy stado upadło, a Aldieb wyruszyła w dalszą podróż Euzebiusz podążył jej śladem i od tej pory towarzyszy jej aż do teraz. Samica nigdy nie widziała jak się porusza, jednakże zawsze gdy osiedlała się gdzieś na dłużej, natychmiast się pojawiał.
"Uniósł głowę, a jego antracytowe oczy zdawały się przeszywać moją duszę na wskroś. Nie pasowały do tej młodzieńczej twarzy. Zdawały się należeć do starca, który widział już  więcej niż wiele, a doświadczył jeszcze więcej. Zdawały się być obce, ale jednocześnie czułam, że nie pasowałyby do żadnej innej twarzy. 
Jego ruchy były niespieszne. Wstał powoli, ręką podpierając się na pniu za jego plecami. Po czym zrobił krok w tył, a potem kolejny i tak jak kamień przeszywa toń jeziora, by opaść na dno, on zatonął w magicznym drzewie na nowo stając się z nim jednym."
Niecałe dwa lata temu Aldieb odkryła, że drzewo zamieszkuje Duch. To jego obecność czuła przez te wszystkie lata, jego opowieści wysłuchiwała, zatapiając się w delikatnym szmerze liści. Był jej cichym przyjacielem, towarzyszem, opiekunem...
Więcej: [link]
Podobizna: [link] [link] [link]

Wisior walki – otrzymany w nagrodę za zostanie Zasłużoną. Osoba go nosząca jest niezwyciężona podczas pojedynków. (W praktyce właściwie nigdy niewykorzystywany.)

Amulet Feith - Wzmacnia on moc Threiyana i pozwala go przyzywać. Otrzymany w zamian za zasługi w Black Kingdom.


Pan Kamycek oraz Gumowy Kurczak – pamiątki z odległej przeszłości, z czasów gdy należała jeszcze do Stada-Kot.

Różne drobne przedmioty, uzbierane przez lata. Wstążki, koraliki, pióra, medaliony… zaklęcia i magiczne mikstury, nawet książki, ubrania, sztylety i innego typu przeróżne przedmioty, których obszernej listy nie zna nawet sama Aldieb.

Szmaragdowy kamień - Odsiewnia myśli. Kiedy spojrzysz na niego i zechcesz przestać o czymś myśleć, zabierze tą myśl, a na nim pojawi się niewielki obłoczek, który wędrować będzie po wnętrzu kamienia. Zawsze możesz wrócić do danej myśli, wystarczy tylko chcieć. (Prezent, który otrzymała na stadnej Wigilii w 2014 roku.)


POWIĄZANIA

Bree, Awaria, Shikoku, Florence – przybrane dzieci, którymi opiekowała się przez jakiś czas. Bree przygarnęła jeszcze w LJ. Młoda czarna pantera szybko urosła mimo utraty prawdziwych rodziców szybko zaaklimatyzowała się w stadzie i zaprzyjaźniła się z lwem Roy’em, synem przyjaciółki Aldieb – Rubi.
Pozostałą trójkę, dwa młode lwiątka i nieco starszą tygrysicę, przygarnęła już w Stadzie-Kot. Kocięta pełne energii, z tysiącami pomysłów na sekundę, gdzie tylko się pojawiły można się było spodziewać jakiegoś głupiego dowcipu, co przysporzyło ich opiekunce wiele kłopotów. Gdy osiągnęły wiek dojrzałości opuściły stado, szukając własnej drogi.
Podobizna: [link] [link]

Fene & Tir – dzieci rodzone, poczęte przez proces zapylenia, bądź też już w fazie płodowej przedostały się wprost do jej macicy przez wrota Narnii, ojciec nieznany, choć padały pewne podejrzenia w stronę znajomych drzew i traw. Inną opcją może być podanie pigułki gwałtu bądź innego narkotyku, gdyż aktu seksualnego, pytana nie pamięta. (Istnieje wiele teorii na ten temat, wszystkie równie niewiarygodne.)

Z racji iż Aldieb za dziećmi nie przepada, a wręcz się ich boi, matką była nie najlepszą, co zaowocowało w psychice jej podopiecznych. Przy czym towarzystwo nienormalnych ciotek (patrz: Destroy, Koga, Luna, Anaid i kogo tam jeszcze posiało) wcale na rozwój młodocianych umysłów nie pomagało. (Choć niektórzy mogliby się z tym faktem spierać.)

Tir, z początku nieporadna i rozkoszna klucha wyrósł na osobnika aspołecznego, stroniącego od towarzystwa i więzi rodzinnych. Zaopatrzony w ponurą i nieprzystępną naturę, wkrótce po osiągnięciu dojrzałości opuścił stado i już więcej się nie pojawił, przyprawiając rodzicielkę o głębokie wyrzuty sumienia.

Co innego można powiedzieć o jego siostrze, Fene, która zdecydowanie wdała się w matkę, tak wyglądem, jak i zachowaniem – przy czym tego drugiego ucząc się głównie przez naśladownictwo, choć nie można powiedzieć, że brakło jej ku temu wrodzonych predyspozycji.
Z wyglądu bardzo przypomina swoją matkę – ciemnobrązowe futro, długi ogon i uszy. Jest od niej trochę mniejsza, ma nieznacznie krótsze łapy. Gdy na jej sierść pada słońce, można dostrzec nieznacznie zielonkawe refleksy. Jej ślepia są koloru fioletowego, o pionowej źrenicy. Na wysokości kości policzkowych ma wymalowane czarne znaki runiczne.
Fene otrzymała przydomek Pani Ciszy – pewnego dnia, został jej on nadany przez Tiinkerbell. Nikt nie wie dlaczego, Tin po prostu wiedziała, że tak właśnie jest, że młoda samica ma jakiś związek z Ciszą.
Po za tym odziedziczyła związek z naturą (trudno rzec, po którym z rodziców…), jednak jej zdolności nie są jeszcze dobrze rozwinięte, czy poznane.
Podobizna: [link]

Tiffany – przybrana młodsza siostra, choć nieoficjalnie, jednak tak właśnie Aldieb traktuje skrzydlatą wilczycę. Działająca na nerwy, irytująca, ale cokolwiek by nie zrobiła i tak kochana.

Szera – towarzyszka już od wielu lat. Trudno z czystym sumieniem powiedzieć, że przyjaciółka, ponieważ to słowo jest nieadekwatne do więzi łączącej ją z szarą samicą. Powierniczka myśli.

Można by tu wymienić jeszcze wiele, wiele osób. Wszystkich wspaniałych ludzi, którzy przewinęli się w jej życiu, a których wspomnienie trzyma w sercu. Niestety opisywanie ich wszystkich zajęłoby zdecydowanie zbyt dużo czasu.



INNE INFORMACJE

Z Pamiętnika: "Misje "Wybrańcy, obrońcy stada"; Jeszcze w dawnym HOTN została dobrana grupa ośmiu osób z mocami, która miała bronić stada. Niestety nie udało im się dokończyć misji, więc smoki porwały Wandessę. Jednak po kilku tygodniach wybrańcy znów zostali powołani, niektóre osoby się zmieniły. Prowadziła ich Magika, która okazała się zdrajczynią. Jednak dzięki wytrwałości stada, udało się uratować przywódczynię."

WybrańcyAldieb była jedną z wybranej ósemki, otrzymała moc władania powietrzem. Długo nie mogła uwierzyć, w to co się działo, jednak gdy tylko poukładała sobie wszystko w głowie, natychmiast zajęła się powierzonym zadaniem. Wybrańców, czekało wiele niebezpieczeństw i przeciwników, z którymi zmagali się długo i dzielnie. Niestety, koniec końców, skończyło się to ich klęską - zawiedli. Ich przywódczyni została wzięta w niewolę, a stado upadło.

Misja na ratunek Wandessie - odbyła się za czasów Herd Of The Dreams. W tamtym okresie słyszało się plotki, według których Wandessa była przetrzymywana w niewoli i można było znaleźć sposób by ją uratować. Niedługo potem zjawiła się Magika, a w stadzie wybrano grupę, która miała podołać niebezpiecznej misji. Tak jak i poprzednim razem wybrano ósemkę, a jedną z przydzielonych osób była właśnie Aldieb.
Zadanie zakończyło się pomyślnie, Wandessa została uratowana, a Stado Nocy powróciło. Niestety jedna osoba już nigdy nie powróciła, Gold Fire tę wyprawę przypłaciła własnym życiem.

Zadanie - "Pierścień Czarnego Feniksa" - "Twoim zadaniem jest odnalezienie Mrocznego Sanktuarium, w pobliżu którego przebywa ten ptak. Z pomocą przyjdzie Ci właściwości rangi ‘cień’. Dzięki niej możesz skutecznie tropić. Gdy odnajdziesz feniksa, musisz zdobyć jego pióro, jedyne, które ma na sobie znak Pierścienia Śmierci. Na drodze spotkasz wiele przeciwników, a ponieważ udajesz się do Mrocznego Sanktuarium, będą to Twoje najgorsze koszmary."

Misja, która polegała na udaniu się do Mrocznego Sanktuarium, by tam zmierzyć się ze swoimi najgorszymi koszmarami i odzyskać pióro Czarnego Feniksa, o niesamowitych, magicznych właściwościach. Aldieb długo krążyła po ciemnych korytarzach, błądząc pośród własnych lęków i obaw, wędrując na pograniczu snu i jawy, rzeczywistości i nierealności. 
Udało jej się przetrwać i przejść przez ten piekielny labirynt, jednak w momencie kiedy już zbliżała się do wyjścia, los postawił na jej drodze Strażnika Sanktuarium. Ognistego demona, o potężnej, smoliście czarnej sylwetce i płonących ślepiach. Pozostawiona bez wyboru, musiała się z nim zmierzyć. Podczas walki, jego żrąca, trująca krew dostała się do jej oka, a wkrótce potem z wycieńczenia i wskutek odniesionych ran, straciła przytomność Po walce z monstrum umierała.
"Zatoczyłam się na uginających się pode mną łapach i upadłam, prawie lądując pyskiem w strumieniu. Podciągnęłam się jeszcze parę centymetrów, czując nagła potrzebę zanurzenia łba w lodowatej cieczy. Byleby ugasić ten ból, rozchodzący się mroźnymi mackami od płonącego oka. Nachylając się nad wodą, zobaczyłam coś co kazało mi się zatrzymać. Złote ślepię utonęło w smolistej czerni, jakbym przejęła cechy własnego demona. Oszalałam. Oszalałam i pochłonie mnie mrok. Mrok, mrok… ciemna czerń wszędzie wokół. Światła zgasną jak na życzenie."
Wtedy do akcji wkroczyła Sanetille - siostra Risplendente, która w Sanktuarium odbywała swą karę. Przegoniła czarną, by potem przenieść umierającą samicę na powierzchnię. Udało jej się częściowo ją uleczyć, natomiast martwe już ślepię wyrwać ze świata śmierci. Niestety skończyło się to tak, że przez jej lewe oko widzi Świat Umarłych, zagubione dusze, które nie mogą odnaleźć spokoju.
Mimo, że Demonica wykonała niesamowitą pracę, przywracając Aldieb życie, zainfekowana krew wciąż krąży po jej żyłach, zatruwając ciało, umysł i myśli. Zabija niezwykle powoli, bez pośpiechu, prawie niezauważalnie... a jednocześnie skutecznie. Jest dręczona, przez koszmary i upiorne wizje. Często miewa irracjonalne lęki. Przy czym widzenie duchów w niczym jej nie pomaga.
Można by zadać pytanie, czemu samica zdecydowała się na tak niebezpieczną wyprawę. Czy opłacało się ryzykować własnym życiem, tylko po to by zyskać jakąś moc?
Niestety sprawa nie jest taka prosta, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Wszystko sprowadza się do przejęcia przez Aldieb władzy nad stadem. Została przywódczynią, przyznawała zasługującym na to członkom stada tytuł Zasłużonego, z którym, między innymi, wiązało się otrzymanie własnego demona. Jednak samica nie miała takiej władzy nad nimi, jak poprzednia Alpha. Nie była Wandessą - Panią Śmierci. A ta, nie przekazała jej oficjalnie władzy. Wkrótce demony zorientowały się, że zostały oszukane, szukając sprawiedliwości, zażądały życia złotookiej. Aldieb, mając na karku czyhające na nią stworzenia piekieł, łapała się ostatniej deski ratunku. Zdobywając się na odwagę, czy może raczej desperację, postanowiła zawrzeć układ z prześladowcami. Miała otrzymać cenny czas, który miał jej pozwolić na udowodnienie demonom iż zasługuje na miano przywódczyni stada, zasługuje na to, by sprawować nad nimi kontrolę. Trudno orzec dlaczego się zgodziły, być może chciały móc dłużej patrzeć na jej cierpienie, mieć więcej sposobności do jej poniżania.
Samicy udało się wykonać misję, zyskała nowe moce, a w między czasie przy jej boku pojawił się Threiyan. Wtedy w towarzystwie dwóch demonów oraz bliskiego jej Wiatru, zstąpiła do Królestwa Demonów.


~***~ 

Take me away upon a plateau

Far, far away from fears and shadow
Strengthen my heart in times of sorrow
Light the way to bright tomorrows

~***~ 


*Fragmenty tekstów pochodzą z piosenki: Globus - Take Me Away
**Reszta tekstu pisanego kursywą pochodzi z moich starych opowiadań, dotyczących tej postaci, bądź z Pamiętnika.

61 komentarzy:

  1. [SEYGEHFSBJDYGWJEFSCNZ,JUYGUHJA, ALUTKA *W*]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Hahah, jak miło, że choć raz nie wiesz co powiedzieć.~
      Tak, ja, Naomko, Twoja spostrzegawczość mnie zadziwia. <3 ]

      Usuń
    2. [xDDD Choć raz? Przecie... no, dobra, moja reakcja w realu była bardzo podobna :I I praktycznie nie wydusiłam z siebie słowa, które można by zapisać]

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aluś Aluś Aluś <3 Cna kobita. Ej, serio. Najpierw się przeraziłam tą wielkością notki. Ale przeczytałam wszystko. Zapłodnienie przez zapylenie najlepsze tak czy siak.
    Cieszę się, że jesteś i guten tag i fokle, aw <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Aldieb. - Rdzawa uśmiechnęła się na jej widok i skinęła mordką w wyrazie szacunku. - Nie wiesz nawet jak bardzo się cieszę, że znów jesteś z Nami. - Przechyliła łepek. - Co powiesz na spacer po naszych skromnych włościach Stada Nocy? [Odpisuj pod kartami postaci c:]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Taa, leniwa jak cholera xD ] Witaj Aldieb. *czerwonooki posłał jej lekki uśmiech*

    OdpowiedzUsuń
  6. *zastrzygł zaciekawiony uchem* Łacina? Znasz łacinę? *uśmiechnął się* To mój rodzinny język. *powiedział to z lekką dumą w głosie*

    OdpowiedzUsuń
  7. [Jest dużo treści! Przerażająco dużo!
    Zapylenia chyba jeszcze nigdy nie było, więc Ty byłaś pierwsza, coby sprawdzić czy to w ogóle możliwe. XD
    Alutce jest miło, aw. :3
    Ucieło mi wtedy nawiasy]

    OdpowiedzUsuń
  8. W odpowiedzi uniosła kącik ust, po czym ruszyła wprost przed siebie, świadoma kierunku który obrała. - Długo nie widziałam Cię na tych terenach, gdzie byłaś, kiedy cię nie było? - Zagadnęła. Przekroczyły krawędź lasu, promienie słońca przebijały się teraz przez gęstą roślinność nad ich głowami, smugi światła znaczyły jasne plamy na kipiącym życiem poszyciu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, rozumiem. *pokiwał łbem z uśmiechem* Jeżeli mam być szczery to nie znam dokładnej nazwy miejsca swojego pochodzenia, ale nie jest to zbyt daleko. Wiem, że porozumiewamy się tam głównie łaciną. *zamyślił się na chwilę* Trochę to w sumie dziwne, Jaksza to w końcu indyjski bożek. *wzruszył barkami* Pewnie jakaś stadna tradycja. *zaśmiał się lekko i posłał jej kolejny uśmiech*

    OdpowiedzUsuń
  10. -Ojej, Alu - uśmiechnęła się na widok nieoficjalnej siostry.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejna znana osoba. Kolejna dawno niewidziana, ale nadal niezapomniana. Widząc ją, na samym początku był zszokowany. Nie miał pojęcia czy wzrok go nie myli. Po dłuższym czasie wpatrywania się w samicę, potrząsnął łbem i uśmiechnął się nieznacznie.
    -Witaj w domu, Aldieb. - powiedział dość poważnie jak na niego, ale nadal równie życzliwie jak kiedyś.
    -Mam nadzieję, że tym razem obejdzie się już bez pożegnań.

    OdpowiedzUsuń
  12. *zaśmiał się widząc jej spojrzenie* Już tłumaczę, Jaksza to moja rasa. Indyjski bożek związany z Matką Naturą. Często przedstawiany jako wojownik. Po prostu moją postacią humanoidalną jest Jaksza. *uśmiechnął się niepewnie, nie wiedział czy wystarczająco wytłumaczył wilczycy o co chodzi*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zwykle zanim podeszła do nieznajomej, wpierw obserwowała ją ze swej kryjówki. Wyszła doń dopiero po chwili, wychylając się z cienia i poprawiając przy bokach skrzydła, by złożyły się nieco ciaśniej.
    - Witaj, Aldieb - powitała tylko wilczycę, spoglądając na nią fiołkowymi ślepiami, jakby w zamyśleniu. Czuła, że nieznajoma była kiedyż bardzo ważną istotą w stadzie, jednak nic więcej nie mogła wywnioskować, dlatego zamilkła. - Jestem Raksha - dodała jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Słysząc o dorastaniu, zaśmiał się cicho, spoglądając pomiędzy drzewa.
    -Kiedyś trzeba dorosnąć, prawda? I choć czasem nadal trzyma się mnie dziwnie dobry humor, bywa też tak, że wiele rzeczy mnie drażni, nawet czyjś entuzjazm. - wzruszył ciężko barkami, wracając na nią wzrokiem.
    -Ale nie martw się, pracuję nad tym, by znów być pełną życia istotką, bo jakoś do starego dziadka mi daleko. Nie mam zamiaru być starym. Nigdy, przenigdy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm. *zamyślił się na chwilę* Z tego co mi wiadomo po prostu chronimy lasy, naturę. Każdy ma jakieś zdolności ale ciskania piorunami nie kojarzę. *zaśmiał się* Ja na przykład jestem upodobniony do rośliny. *uśmiecha się szeroko* Rzecz jasna nie z wyglądu. *zastrzygł uchem na imię As* Mówisz o Asmo czy Asharadzie? *zgłupiał kiedy wspomniała o imieniu, sam nie pamiętał czy się przedstawił* Wybacz heh, Baru, Baru Saya, tak się nazywam. *uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem wymalowanym na pysku*

    OdpowiedzUsuń
  16. Pantera na chwilę położyła uszy na czaszce, a jej ogon poruszył się lekko, gdy się zamyśliła na dłuższy moment. Oczywiście, gdy tylko zdała sobie z tego sprawę, zrozumiała, że powinna coś powiedzieć, a nie milczeć jak zaklęta.
    - Dużo osób wydaje się znać cię - zaczęła, próbując ubrać swe chaotyczne myśli w odpowiednie słowa, co tego dnia przychodziło jej ciężej niż zwykle. Nocą dostała nadmiar informacji, z którymi próbowała sobie poradzić. - Zgaduję, że byłaś bardzo ważną osobą w stadzie - dodała, nie chcąc być zbyt nachalną lub ciekawską.

    OdpowiedzUsuń
  17. Uśmiechnęła się lekko, kiedy rozmówczyni zakończyła swoją wypowiedź.
    - Barwną przeszłość posiadasz, nawet moja, chociaż niezwiązana z tym stadem, nijak ma się do twojej - przyznała, jakby rozbawiona własnymi słowami. - Wątpię, byś rzeczywiście była nikim. Zwykłym członkiem stada, oczywiście, ale nie nikim. Masz tyle doświadczenia, które samoistnie musi czynić się "kimś", jeśli rozumiesz, co mam na myśli. - Uniosła kąciki pyska, wpadając w nieco melancholijny, filozoficzny nastrój, z którego przebudziła się dopiero po chwili. - Podejrzewam, że to trochę jak nowy start. Jakieś ambicje? - Spojrzała na rozmówczynię z uprzejmym zainteresowaniem, jak zwykle niesiona przez ciekawość.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Chyba zjawiłaś się w odpowiednim momencie, jestem tu krótko w porównaniu do niektórych, ale wiele zdążyło się tu wydarzyć - mruknęła jakby w zamyśleniu nad ostatnimi wydarzeniami. Szybko jednak otrząsnęła się z tego stanu, wzdychając lekko. - Ktoś kiedyś zwykł mi mawiać "Nikt prawie nie wie, dokąd zaprowadzi go droga, póki nie stanie u celu" czy jakoś tak. Myślę, że dowiesz się w krótkim czasie czy był to słuszny wybór. Sama czasami mam wątpliwości - powiedziała, uśmiechając się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mi również miło. *uśmiecha się i lekko skina łbem* Aspeney? *powtórzył imię kiedy skończyła opisywać irbisicę* Niestety nie kojarzę. *pokręcił łbem* Chociaż chętnie bym poznał starszą Zasłużoną tego stada. *zastrzygł uchem gdy usłyszał pytanie i spojrzał na rozmówczynię* Hm.. potrafię rozmawiać z drzewami na przykład, posiadam też truciznę w pazurach, truciznę pochodzenia roślinnego rzecz jasna i do tego potrafię zapuścić korzenie. *zaśmiał się* Pomaga to w chodzeniu po pionowych powierzchniach albo w solidniejszym staniu na łapach. *kiwnął zadowolony łbem, że umiał się w miarę zrozumiale wypowiedzieć na temat swoich zdolności* A Ty? Masz jakieś zdolności?

    OdpowiedzUsuń
  20. Zastanawiała się przez chwilę nad odpowiednim doborem słów.
    - Wyraziłam tym skromną nadzieję, że może dzięki Tobie, tereny Stada nieco ożyją i znów zacznie się tu dużo dziać. Wiele słyszałam o starym HOTN, ale nigdy nie miałam okazji zobaczyć chociaż namiastki tego - stwierdziła, unosząc kąciki pyska w delikatnym uśmiechu.

    [Wydaje mi się, że najciekawiej wyjdzie, jeśli rozegramy to tak jak na chacie, a potem jedna z nas jakoś to zbierze razem i ładnie "dopieści", by przyjemnie się czytało, a jak już obu nam będzie pasować, to się wstawi.
    Za niedługo pewnie zgłoszę się do Ciebie na gg, chyba że zdążysz mnie uprzedzić, moje gg - 5079891.]

    OdpowiedzUsuń
  21. *Słuchał z zainteresowaniem i lekką fascynacją w oczach* Kurde, trochę Ci się tego uzbierało. Dobrze, że ja nie mam tyle zdolności bo bym się pewnie w nich pogubił. *zaśmiał się lekko i posłał jej uśmiech* W sumie też posiadam swoją postać humanoidalną, ale u Jakszy to wrodzona zdolność więc nie uważam jej za jakąś wyjątkową. *kiwnął łbem zadowolony* Skoro jesteś tak wszelako uzdolniona to chyba zaliczasz się do nieśmiertelnych. *ponownie się zaśmiał i ulokował spojrzenie krwistych ślepi w sylwetce rozmówczyni* [ Nie ma problemu, przynajmniej jest na co odpisywać. ]

    OdpowiedzUsuń
  22. Wygrać z demonami? *zastrzygł zaciekawiony uchem* A co, toczysz z nimi jakąś zawziętą walkę? *przekrzywił łeb w bok i zmrużył lekko ślepia* [ Heh, racja, jest krytyczne ale jestem w stanie to zrozumieć, wakacje, życie osobiste, a do tego teraz matura, mam podobną sytuację, trochę inne podejście ale rozumiem. ]

    OdpowiedzUsuń
  23. Spojrzała w las, jednak jakby nie dostrzegając gęstwiny, a myślami błądząc zupełnie w innych rejonach umysłu.
    - Czasami zastanawiam się, czy kiedy zgaśnie ognisko, nie lepiej zapalić nowe, ze świeżego drewna, niż próbować rozpalić niedopałki... Może trochę pokręcona myśl, jednak chyba potrzeba nam nowego ducha - stwierdziła, na sam koniec unosząc lekko kąciki pyska, chociaż sama nie wiedziała, skąd przyszły jej te myśli i jak owego ducha znaleźć.

    [No to będzie się trzeba za to wziąć w końcu, jednak dajmy sobie trochę czasu. Pewnie trochę to potrwa, ale myślę, że się aż tak bardzo nie spieszy ;p Również przepraszam, iż nie odezwałam się wcześniej.]

    OdpowiedzUsuń
  24. Biała dawno zauważyła zbliżającą się postać. Przyglądała jej się zaciekawiona, choć z lekkim niepokojem. Samica zmierzała w jej stronę. Czyżby czegoś chciała ? Cóż... Nie zaszkodzi zapytać.
    - Salve. - Odparła na przywitanie. Gdy padło jej imię znieruchomiała i wlepiła lazurowe ślepia w brązową waderę. Poruszyła się lekko, unosząc skrzydła. - Zgadza się. Znamy się ? - Zapytała, wstając. Nie czuła się komfortowo, gdy była niżej od swej rozmówczyni.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nerwy uspokoiły się, choć Biała nadal postanowiła zachować ostrożność. - Twoje imię również obiło mi się o uszy. - Odparła, gdy Samica się przedstawiła. - Mi również jest miło Cię poznać. - Uśmiechnęła się, choć oczy pozostały poważne. Wadera była mniejsza od niej, lecz niewiele.

    OdpowiedzUsuń
  26. Uniosła skrzydła tak, że złączyły się nad jej grzbietem.
    - Cóż... Wiele razy słyszałam już ten komplement, ale mimo to dziękuję. - Zerknęła na podziwiany przez waderę obiekt. - Są one chyba jedyną częścią mojego wilczego ciała, którą w pełni aprobuję. - Uśmiechnęła się. - Masz ochotę na spacer ? - Zagaiła.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zmieniła niespodziewanie postać z wilczej na humanoidalną i zerknęła na waderę.
    - Klif ? - Zapytała. Właściwie wszystko co dotąd poznała, poznała dzięki Baru i Rakshy. Nie lubiła sama chadzać po nieznanych terenach.
    Opatuliła się ciaśniej płaszczem.

    OdpowiedzUsuń
  28. Skinęła głową. Podążyła dobrze sobie znaną dróżką w stronę morza. Nie szły długo. Kilka minut. Dziewczyna stanęła na krawędzi wychylając się lekko poza krawędź. W gotowości miała swoje czarne skrzydła.
    - Pięknie tu. - Szepnęła. Wystawiła głowę pozwalając by wiatr targał jej miedzianymi włosami. Czuła jak policzki rumienią jej się od zimna. Roześmiała się jak mała dziewczynka.

    OdpowiedzUsuń
  29. Spojrzała na Towarzyszkę. Widziała jej niepokój.
    - Czy coś się stało ? - Zagaiła. Przyklękła obok niej.

    OdpowiedzUsuń
  30. *Spojrzał na nią nieco dziwnie, po chwili jednak po prostu wybuchł śmiechem* Wybacz... *pośmiał się jeszcze chwilę i ponownie ulokował w niej spojrzenie* Tak, mam oczy koloru krwi. *pokiwał łbem* Tyle, że one nie są moje. *spoważniał* Przynajmniej nie do końca.

    OdpowiedzUsuń
  31. Jej oczy zwęziły się w geście zastanowienia.
    - Czy chcesz przez to powiedzieć, że nie jesteśmy na terenach stada ? - Zapytała. Sama niewiele widziała. Nie była zbytnio obeznana w tych terenach.

    OdpowiedzUsuń
  32. To nie mój kolor oczu, zmienił się z powodu obecności Pasożyta w moim ciele. Prawdopodobnie przez połączenie podzielił się ze mną swoimi zdolnościami, nad którymi w sumie nie panuję, ale dlaczego przy tym kolor moich oczu się zmienił to już nie wiem. *wzruszył barkami* Taka kolejna zagadka, jakbym miał ich mało do rozwiązania. *uśmiechnął się pod nosem*

    OdpowiedzUsuń
  33. Uśmiechnęła się lekko, równocześnie rozciągając mięśnie łap. Ogon poruszył się przy jej boku.
    - Nie mam jakiegoś specjalnie ulubionego miejsca, ale możemy się przejść... Chociażby nad wodospad, całkiem to urocze miejsce - stwierdziła z lekkim rozbawieniem. Podróżowała po terenach Stada już wielokrotnie, ale nigdy nie potrafiła stwierdzić, gdzie najbardziej jej się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  34. *Zastrzygł uchem* Tego jeszcze nie słyszałem, może i racja. *zamyślił się na chwilę, wyrwało go z tego stanu dopiero pytanie wilczycy* Tak, tak go nazwałem, niektórym bardziej znany jest pod imieniem Membu, jednak nie lubię go używać. *pokręcił łbem* Nazwa "Pasożyt" o wiele bardziej odzwierciedla moją sympatię do jego obecności. *uśmiechnął się trochę ironicznie* Prawdę mówiąc trochę to skomplikowane. *zaśmiał się lekko*

    OdpowiedzUsuń
  35. *Pokiwał łbem* Tak, dokładnie ten sam, zdążyłem poznać Tin zanim tak naglę zniknęła. *Spojrzał w niebo z lekkim uśmiechem* Jak by to wyjaśnić. *westchnął i wrócił wzrokiem do rozmówczyni* Widzisz sam dokładnie nie wiem jak to wszystko wygląda, jestem w czasie dowiadywania się. *chrząknął* Wiem tyle, że wszczepił się kawałkiem swojej duszy w moją, nie wiem jak i nie wiem w jakim celu. Wiem też, że żyje, ale tylko i wyłącznie we mnie. Po spotkaniu z Nim dopadła mnie amnezja, obstawiam, że to On maczał w tym paluchy. Nie wiedziałem kim jestem. Teraz już trochę wiem, ale Jego postać nadal jest dla mnie tajemnicą. Znam Jego myśli, znam wspomnienia. Wiem, że nie bez powodu się nimi ze mną dzieli, ma w tym jakiś cel, tylko jaki? *zapytał bardziej sam siebie po czym posłał wilczycy ciepły uśmiech* Dowiem się, tylko jeszcze nie wiem kiedy.

    OdpowiedzUsuń
  36. Ar właściwie przez pierwsze dni spędzone w stadzie, była niezbyt rozmowna. Raczej wydawała się być nieco zagubiona, widząc tyle nowych twarzy. Zwierzęta przemykały obok niej, wciąż gdzieś zmierzając. Wśród nich rozpoznała tylko garstkę znajomych twarzy.
    Dlatego zrobiła tak zdziwioną, a jednocześnie rozradowaną minę, widząc dobrze znaną jej Aldieb.
    - Al!- wykrzyknęła radośnie, zanim zdążyła zapanować nad emocjami. Zresztą, po co? Dawno się tak nie cieszyła.

    OdpowiedzUsuń
  37. - No to chodźmy, zanim się ściemni - stwierdziła, podnosząc się i lekkim, bezszelestnym krokiem podążyła przez las, spoglądając na przyrodę wokół.

    OdpowiedzUsuń
  38. Tak *zaśmiał się* Zdecydowanie nie należał do sentymentalnych. *pokręcił głową i spojrzał na Nią z uśmiechem* Najbardziej przekonuje mnie myśl przywrócenia do życia, jednak prawdę mówiąc coraz mniej się nad tym zastanawiam. Postanowiłem żyć swoim życiem, chyba go to trochę wkurzyło bo stał się nad wyraz uciążliwy. *przewrócił oczyma i posłał wilczycy kolejny uśmiech* Ale dosyć o Nim, jeszcze obrośnie w piórka i będzie bardziej nieznośny. *zaśmiał się*

    [ No spoko, rozumiem, nigdzie się nie wybieram więc spokojnie mogę czekać na odpowiedź. ]

    OdpowiedzUsuń
  39. Lekki dreszczyk przeszył kręgosłup kocicy, a skrzydła jakby strzepnęły niewidzialne pyłki. Niewielki uśmiech pojawił się na pysku pantery, gdy wyczuła, jak towarzyszka na nią zerka, zbyt wrażliwa była na jakąkolwiek obecność odkąd wróciły wspomnienia.
    - Dlaczegóż to tak ciężko wzdychasz, czyżby cisza ci przeszkadzała? - zapytała, zwracając spokojne, ale nieco rozbawione spojrzenie na wilczycę. Kąciki pyska ciągle unosiła w uśmiechu, humor jej tego dnia wyjątkowo dopisywał.

    OdpowiedzUsuń
  40. Dalia rozejrzała się na około. Spróbowała zawładnąć wiatrem. Nie udało się. Spróbowała raz jeszcze. Nic.
    - Masz rację. -Stwierdziła. W jej głosie nie było strachu, a jedynie zdziwienie. - Ale skoro nie jesteśmy na terenach stada, to gdzie ? - Spojrzała na Samice. Rozejrzała się dookoła. Wszędzie woda, a za nimi las.

    OdpowiedzUsuń
  41. Zerknęła na waderę i pokiwała łbem z powątpiewaniem.
    - Wracajmy. - Zarządziła i ruszyła w stronę lasu. Gdy weszła trochę głębiej, znów spróbowała zawładnąć wiatrem i troszkę się zdziwiła, że jej się udało. - Nie wiem o co w tym chodzi, ale czuję ogromną potrzebę rozwiązania tej sprawy. - Zakomunikowała.

    OdpowiedzUsuń
  42. - Wracaj!
    Czarne łapy tupnęły o ziemię. Ruda kita zatoczyła koło w powietrzu. Czujnie śledziła ruchy uciekającego pająka, skacząc wokół niego i waląc łapami o grunt niebezpiecznie blisko pająka.
    - Hej, Manfrycy Czwarty! - zawołała kolejny raz. - Zatrzymaj się! Czemu uciekasz, pajacu?
    Prychnęła. Była niemal pewna, że osmarkała sobie pysk, jednak nie przejęła się tym zbytnio, gdy jej myśli gwałtownie obróciły się wokół pająka, który nieoczekiwanym zwrotem uciekł w inną stronę. Plącząc się o własne nogi, Ves wyrżnęła o korzeń, wpadając całym ryżym bokiem w prawie zaschnięte błoto. Futerko posklejało się i zmieniło kolor, jednak lisica ani myślała się tym przejąć - gnała dalej, podskakując i zataczając koła, kręcąc łebkiem dokładnie w kierunku, jaki obierał Manfrycy Czwarty.

    OdpowiedzUsuń
  43. Podczas swojego pościgu lisica zdążyła przewrócić się jeszcze parę razy, co drametrialnie zmieniło ubarwienie jej futerka. I znacznie je posklejało. Nawet wysunięty język był czarny; łapanie w zęby ziemię nie okazało się najlepszym pomysłem.
    Kiedy Manfrycy Czwarty znowu zrobił zawrotny skręt godny wyścigowego samochodu, zniknął w krzakach. Ves niewiele myśląc pognała za nim, a zaraz rąbnęła o coś z impetem. Poczuła tępy, pulsujący ból, straciła orientację. Przed oczami wszystko jej wirowało, pojawiały się plamki, obraz rozmywał się. Zamknęła oczy i jęcząc pod nosem, dźwignęła się na łapy.
    - Wybacz, drzewo. Ty i Twoi koledzy zawsze wyrastacie przed nosem jak... - urwała. Dostrzegła, że "drzewo" ma łapy.
    Powoli unosiła głowę wyżej, śledząc wzrokiem sylwetkę brązowej postaci.

    Vesieł

    OdpowiedzUsuń
  44. Słońce chyliło się ku zachodowi, zalewając nieboskłon intensywnymi odcieniami różu, oranżu i karmazynu. Plątaninę barw przecinały co rusz bujne obłoki, dzięki czemu sklepienie przywodziło na myśl jedną, wielką abstrakcję. Młody przyglądał się temu z zapartym tchem. Pędził przed siebie, jak gdyby chciał dogonić gasnące nieubłaganie światła dnia, coby poznać ich odwieczną kryjówkę. Szczeniak zwolnił nieco, widząc, że niebo powoli ciemnieje. Westchnął cichutko, kiedy przybrało barwę kobaltu. Dopiero wówczas objął badawczym wzrokiem polanę. W gęstniejącym półmroku dostrzegł wątły zarys postaci. Przez chwilę zamajaczyła mu w pamięci, choć za nic w świecie nie potrafił przypomnieć sobie jej imienia - o ile w ogóle je znał. Czarny powlókł się w jej stronę, zdać by się mogło, nieco flegmatycznie. Zupełnie, jakby cały jego doczesny wigor odszedł wraz z zachodzącym słońcem. Postawił uszy na sztorc, wlepiając w samicę parę ciekawskich, żarzących się z leksza ślepi.- Dobry wieczór. -Bąknął tylko. Wyglądał na zmęczonego, choć to nic dziwnego, wszakże miał za sobą cały dzień dokazywania i harców.

    Liam

    OdpowiedzUsuń
  45. Bladoróżowy jęzor wypełzł na moment zza szczęk, by oblizać hebanową kufę.- Mi też.. Aldieb? -Odparł z dozą niepewności, jakby nie był do końca pewien, czy tak właśnie brzmiała jej godność. Szczeniak otrzepał ciemne futro, po czym usadowił cztery litery na śnieżnym puchu, drżąc lekko na siarczystym mrozie.- Ja? Sam nie wiem.. -Dodał po chwili, kiedy tylko odzyskał kontenans.- Chciałem zobaczyć zachód słońca. To.. niesamowite. Zupełnie, jakby całe niebo na krótką chwilę stanęło w ogniu. -Ulokował w starszej spojrzenie malachitowych ślepek. Tańczyły w nich wesołe ogniki.- Nie lubię zimy. -Zaskomlał cicho, ni stąd, ni zowąd.

    Liam

    OdpowiedzUsuń
  46. - Al. - Odpowiedziała z uśmiechem kryjącym się w jej wzroku, takim ciepłym, przeznaczonym tylko dla niektórych. - Ja też się cieszę. I dobrze, że tu jesteś. - Uznała, że to wystarczy. Miała wrażenie, że kiedy trzeba rozumiały się bez słów.

    OdpowiedzUsuń
  47. - Bo jest zimno. -Wydął ostentacyjnie smolistą wargę, dając upust swojemu niezadowoleniu. Przez chwilę siedział tak, wpatrując się w samicę spod ciekawskich ślepek.- Nie mam z kim się bawić. -Odparł pokrótce.- Większość czasu albo ćwiczę, albo śpię. Tata i mama rzadko są w domu, więc przez wiele godzin zostaję sam. -Zwykle rozpromieniony pyszczek malucha wykrzywił teraz smutnawy grymas.- Czasami tylko wujek Seiye opowiada mi o magii. -Dodał jeszcze, jakby miało to poprawić jego sytuację.- Smutno mi trochę..

    Liam

    OdpowiedzUsuń
  48. - Ale.. kiedy ja nie lubię zimna i już. -Przechylił dość zabawnie łebek. Na wzmiankę o magii, a już zwłaszcza o opowiadaniu historii, rozchmurzył się, a nawet uśmiechnął szczerze z tym wesołym błyskiem w oku.- Tak! Znaczy.. poproszę! -Przestąpił z łapki na łapkę, wlepiając w samicę błagalne spojrzenie. Uwielbiał słuchać opowieści, zwłaszcza tych trzymających do końca w napięciu. Pod tym kątem nie był jednak wybredny. Każda historia była jak pożywka dla jego już i tak wybujałej wyobraźni. Szczenior postawił ścięte radary na sztorc.- Czy ty też używasz magii?

    Liam

    OdpowiedzUsuń
  49. Potrząsnął energicznie łebkiem, doganiając ją w kilku susach. Podczas gdy ona szła leniwym marszem, szczeniak truchtał żwawo na swoich krótkich łapkach.- Nie bardzo, ale brzmi strasznie. -Zadarł główkę, by na nią spojrzeć.- Co się wtedy stało? -Pytał nieustępliwie, z trudem trzymając tę właściwą ciekawość na wodzy. Choć nadal pozostawał całkiem przytomny i słuchał uważnie, to w myślach snuł własne scenariusze.

    Liam

    OdpowiedzUsuń
  50. - Rety! Naprawdę? -Skwitował, spoglądając na nią tak, jak dziecko na widok wyimaginowanego bohatera, kiedy to zwykła legenda nabiera kształtów. Ona była żywa. Była czymś z pozoru nieosiągalnym, a jednak zbudowanym z krwi i kości.- Co to za moce, o których mówiłaś? -Dodał pośpiesznie.- Mów dalej, proszę! -Bladoróżowy ozor wypełzł na moment zza szczęk, hacząc o smoliste nozdrza malucha. Jak to dziecko, cierpliwość nie należała do jego mocnych stron.

    Liam

    OdpowiedzUsuń
  51. - To.. niesamowite! -Odparł, jednocześnie przyswajając informacje i borykając się z mętlikiem w głowie. Jak dotąd, nie zdawał sobie sprawy z różnorodności i charakteru mocy magicznych, tak więc było to dla niego lekkim zaskoczeniem.- Mama też włada powietrzem, prawda? -Wtrącił się, prędzej mówiąc niż myśląc.- Nie, gdzie tam! To naprawdę ciekawa historia. -Żachnął się, potrząsnąwszy łebkiem. W międzyczasie wyobrażał sobie siebie, jako wielkiego, karego basiora, władającego każdą z wymienionych przez waderę zdolności.. Cóż, szczenięca wyobraźnia nie zna granic.

    Liam

    OdpowiedzUsuń
  52. Młody zdawał się być całkowicie pochłonięty historią, która okazała się bardziej fascynująca, niż pierwotnie przypuszczał. Raz po raz taksował pobieżnie otaczającą ich, przeszywaną cieniami kniej. Nie znał tego szlaku. Rodzice nigdy nie pozwalali zapuszczać się szczeniakowi w te rejony lasu.- Co? Nie..Nie przerywaj w najciekawszym momencie! -Zaskomlał cichutko. Jej głos, choć ledwie słyszalny, wyśmienicie budował nastrój całej tej opowieści. Rytmiczny, obijający się echem w uszach.- Co się z nimi stało? Czy Zmiennokształtni kiedykolwiek wrócili?

    Liam

    OdpowiedzUsuń
  53. Hm... Witam [Jestem nowa i trochę nie wiem jak zabrać się za pisanie, tzn byłam na stadach robionych na Onecie. Mogę liczyć na Twoją pomoc?] - postawna wilczyca z umaszczeniem w kolorze grafitu wytoczyła się z półmroku.

    OdpowiedzUsuń
  54. Brązowa odwróciła łeb, złote ślepia skierował się w stronę nieznajomej. Przyglądała jej się przez parę sekund, zanim się przywitała. - Salve. - Jej spokojny i cichy głos rozniósł się łagodnie po niewielkiej leśnej polance. Ciemne włosy zsunęły się ze smukłej kufy, kiedy samica postąpiła parę kroków, by podejść bliżej niespodziewanego przybysza. Zachowywała jednak przy tym czujność, gotowa w każdej chwili zareagować na nagły ruch. Pierwszy raz widziała waderę, a doświadczenie nauczyło ją ostrożności.
    - Kim jesteś i co Cię sprowadza na tereny Stada Nocy, nieznajoma? - spytała, nadal nie odrywając od szarej pary złotych ślepi.

    [ Oczywiście, postaram się pomóc jak tylko potrafię. Na początek musisz napisać kartę postaci, nie różni się to w żaden sposób od notek powitalnych, pisanych na onetowskich stadach. Możesz popatrzeć na KP obecnych członków, żeby mniej więcej zobaczyć jak to może wyglądać. Od Ciebie zależy w jakiej formie napiszesz kartę postaci, ale ważne jest, żebyś zawarła podstawowe informacje na temat postaci (znajdziesz je w regulaminie w podpunkcie 1.3 http://herd-of-the-night.blogspot.com/p/zapisy_27.html ). Nie wiem w sumie dokładnie w czym potrzebujesz pomocy, mam nadzieję że udało mi się odpowiedzieć na Twoje pytanie. Jeżeli nie, lub jeśli masz więcej pisać możesz napisać do mnie na gg (2082254) lub na meila Rady Stada (radahotn@gmail.com) ]

    OdpowiedzUsuń
  55. Wilczyca wstrzymała oddech by po chwili cichutko westchnąć. Ostrożnie, z duża doza gracji usiadła naprzeciw rozmówczyni. Rozejrzala sie powoli a cisza, niemal dzwoniła w jej uszach po zadanym pytaniu. Nieświadomie potrząsnęła pyskiem pokrytym drobnymi bliznami.
    - Samotność - rozluźniła sie nieznacznie pozwalając słowom płynąc. - Jesteście pierwszym stadem, na które natknęłam sie po długiej tułaczce bez celu.
    [W tym tygodniu jestem poza granicami kraju, wiec nie wiem czy dam radę napisać notkę. Zastanawiam sie głownie skąd wziąć legalne galerie? :)]

    OdpowiedzUsuń
  56. *Długie ucho Reav'zhotki drgnęło lekko, słysząc znajomy głos. Kitsune od razu poznała do kogo należy. Odwróciła się gwałtownie* Aldieeeeb *Zawołała radośnie, widząc ciemnobrązową samice* Jak ja dawno Cię nie widziałam! Opowiadaj - co tam słychać w wielkim świecie? *Uśmiechnęła się szeroko*

    OdpowiedzUsuń
  57. @Gizem Usha:
    - Ach. Kolejny wędrowiec. - Na jej pysku zagościł nikły uśmiech, spojrzała łagodnie na szarawą waderę. - Wielu członków Naszego Stada tak właśnie do Nas trafiło, przypadkiem. A potem po prostu zostali. - Uśmiechnęła się. - Jeżeli chcesz, możesz zostać jakiś czas na Naszych terenach, żeby odpocząć. Czy może rozważysz stałą gościnę..? - Spytała lekko, wcale nie oczekując pewnej odpowiedzi.

    [ Szczerze mówiąc, aż tak tego nie pilnujemy... Ważne jest po prostu, żeby podać w poście autora rysunku/zdjęcia, a najlepiej link do jego strony/galerii. Po za tym niektórzy artyści kategorycznie zabraniają używania w jakikolwiek sposób ich prac, ale wtedy zazwyczaj mają to napisane w komentarzu pod pracą, albo gdzieś na ich profilu.
    Po za tym listę (bardzo starą, no ale cóż) tych tzw. "legalnych galerii" znajdziesz tutaj http://antycopy.deviantart.com/blog/22521817/

    Mam nadzieję, że jakoś pomogłam, huh.' ]

    OdpowiedzUsuń
  58. Waderka wpatrywała się z zaintrygowaniem w Aldieb. Nie znała słowa "salve", ale uznała, że to musi być jakieś powitanie. - Dzień dobry. Ja jestem Arfassa el Blusanga. Dziwne imię, prawda? - spytała retorycznie. - Mi też miło panią poznać. Zadomowić? Postaram się. - Znów przyjrzała się swej towarzyszce. Tamta wydawała się być jakby rozkojarzona. Jednakże biała nie zwróciła na to większej uwagi, sama bowiem była pełna życia i radości.

    OdpowiedzUsuń
  59. Phobosowi nie umknęło to, kim jest owa samica, już wcześniej ktoś go poinformował, ale nieszczęśliwie imię tejże osóbki zaginęło i nie zdołał go odnaleźć. Z dziwnym ciepłem w sercu wpatrywał się w stronę lasu, w stronę niezliczonej ilości drzew i krzewów, z których pochodziła fascynująca kompozycja zapachów, zmysł węchu psa wydawał się szaleć i nie zdołała minąć sekunda, a wyczuł coś nowego. To była ona, od tej pory miał zanotować sobie w głowie jej woń, by nie pomylić samicy z czymś innym. Skierował ślepia na nową postać, nagle wstając, gdyż poczuł do niej dziwny szacunek i nie wydawało mu się dobrym pomysłem siedzenie, gdy członek Rady nadchodzi. Ze spokojem wysłuchał standardowych słów, jakie zdołał usłyszeć wielokrotnie w ciągu minionych dni i jął śledzić Aldieb wzrokiem, gdy zaczęła odchodzić, by wtem zatrzymać się i - ku jego niezadowoleniu - wymagać również jakichś słów, które nigdy nie były mocną stroną psa. - Witaj, Aldieb - rzekł na sam początek, chyba dobrze rozpoczynając całą wypowiedź. - Wydaje mi się, że już zdołałem się do tego miejsca przywiązać. - Nie odwrócił łba, gdy obok przemknął królik, tym sposobem okazując jej największy szacunek, na jaki było go stać. |Phobus

    OdpowiedzUsuń