- Przepraszam kochani,
muszę odejść – powiedziała półszeptem do pozostałych i
spojrzała w stronę lasu. - To miejsce mnie przytłacza, to wszystko
mnie przytłacza – rozejrzała się po polanie pełnej kości, krwi
i szczątek jej najbliższych. - Tu wydarzyło się tyle złego, to
mnie zniszczy. To was wszystkich zniszczy! - powiedziała głośniej,
odwróciła się i zaczęła biec w stronę lasu.
W głębi siebie
wiedziała, że źle postąpiła. Nie powinna opuszczać najbliższych
w potrzebie. Lecz jedno było pewne: zasłużyli. Nie posłuchali
jej, nie zwracali nawet na nią uwagi. Byli zajęci tylko
przygotowaniami do wielkiej wojny. Wojny, która skończyła się
klęską dla jej watahy. Przecież to nie musiało się tak kończyć!
Rozmyślając biegła przez nieznane jej tereny. Pragnęła zapomnieć
o wszystkim. Zacząć żyć od nowa. Po kilku dniach dobiegła do
bram nieznanego jej stada. I jak Xe? Wchodzisz w to?
Zwą ją Xeattie lub Tav.
Niektórzy nawet Xeą. Liczy sobie powyżej 5 lat. Jest waderą z
gatunku Qievier. Rasa ta jest krzyżówką wilka księżycowego i
wymarłego już wilka morskiego. Te zwierzęta są niewiele wyższe
od zwykłych wilków, lecz dużo masywniejsze. Łapy przystosowane są
do długiego i szybkiego biegania. U każdego z osobników tej rasy
na ciele wyrasta chodź jeden fragment całkowicie pokryty łuskami;
u każdego gdzie indziej. U Xei można zauważyć to na uszach oraz
grzbiecie. Tę rasę cechuje też to, że raz dziennie przymusowo
muszą pobyć w wodzie na minimum dwie godziny. Bez jednodniowego
kontaktu z wodą wilki robią się ospałe i zamykają się w sobie.
Po tygodniu umierają. Xeattie jest raczej cicha i nie ufna. Długo
przywiązuje się do rzeczy, miejsc, osób. Raczej sympatyczna i
pomocna. Można jej zaufać. Uwielbia adrenalinę, strach, ból. Lubi
wiedzieć o wszystkich wszystko, sama o sobie nie mówi praktycznie
nic. Jest niecierpliwa i w pewnym sensie rozpieszczona. Za wszelką
cenę dąży do tego, by wszystko było po jej myśli. Jak jest
inaczej to próbuje zdobyć to do skutku. W jej słowniku nie ma
słowa „niemożliwe”. Nawet gdyby miała złamać swoje moralne
zasady. Unika przemocy, agresji pomimo tego, że sprawia jej wielką
przyjemność i satysfakcję. Nie lubi jak ktoś jej rozkazuje,
nakazuje czy radzi. Wychowała się w rodzinie morderców, dlatego ma
takie upodobania. Jako młody wilk wszędzie widziała rozlaną krew
czy rozszarpywanie innych. Wpajali jej też, że musi zabijać.
Jednak od szczeniaka miała swoje zasady, które ciężko jest jej
złamać. Nie lubi kłamstwa i chamstwa. To są dwie rzeczy, które
stara się na swój sposób potępiać. Mimo jej wad, historii jest
raczej pozytywną postacią. Xeattie głównie zna się na szukaniu
i śledzeniu, dlatego w hierarchii chciałaby być zwiadowcą. Jako
szczeniak sama doszukiwała się informacji o swoim gatunku czy
innych rzeczach. Podobizna.
- Stałaś się dla mnie... Zupełnie niespodziewanym gościem... - Powiedział. - Nijak mówiłem niewiele czasu temu, komuś, że jakoby sztuką jest, bym się czegoś nie spodziewał, a Ty... Przybyłaś. Zaskoczonym, choć winienem wiedzieć, że ktoś się zbliża... - Nie przedstawił się, wiele zawsze po jego słowach rzecze jego imię i dogryza temu, co mówi. - Xeattie Tav, witaj wśród Dzieci Nocy.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się nieznacznie i skinęła lekko łbem. - Dziękuję za powitanie - zlustrowała nieznajomego i się wyszczerzyła.
OdpowiedzUsuń- Byłbym musiał przeprosić, jeżelibym nie przywitał. Dziękuję i ja, za zrozumienie intencji. - Ukłonił półsmoczy łeb. - Jako widzę, wywodzisz się genem z rodu, którym kiedyś byli moi przodkowie, Wodnico. [Jesteś nowa, więc możesz nie wiedzieć. Gra "pod fotkami" tutaj zastąpiona jest grą pod notkami powitalnymi innych ("Menu" po prawej). Poza tym; Witaj wśród nas.]
OdpowiedzUsuń*Podeszła do nowej Wadery* Witaj... Xeattie...
OdpowiedzUsuńWracała z wieczornego polowania, ledwie zauważalna pośród mroków. Tylko jej jarząco zielonkawe oczy odcinały się na tle ciemności, zewsząd otaczającej jej postać. Przy jeziorze dostrzegła nieznaną jej postać. Wyczuła to. Jej życie było naznaczone śmiercią, podobnie jak Rakshy. Bezszelestnie podeszła do tajemniczej postaci i przycupnęła obok spoglądając w piękną, mroczną toń wody.
OdpowiedzUsuń- Witaj Xeattie - odezwała się.
- Jestem owocem wielu tysięcy wspomnień tysięcy Dusz, które zamknięte są we mnie, ja jak skarbiec, który trzyma skarby mądrości każdego, kto życie stracił, by mnie nakarmić, łapczywego Złodzieja Dusz, Wodnico.
OdpowiedzUsuń[Siedzę na chwilę obecną na chacie, chociaż niebywale mulę.]
OdpowiedzUsuń- Byłbym w stanie co dzień mówić Ci setkę historii, a by wszystkie opowiedzieć, jeszcze tysiące lat nad Twoim grobem stałbym i mówił do kamieni.
- Wybacz, jeśli przestraszyłam, ale skradanie się jest już poniekąd w mej naturze - powiedziała zgodnie z prawdą. Od kiedy pamiętała wpajano jej, że pantery muszą być ciche, co nie zmienia faktu, że nie chciała przestraszyć wadery.
OdpowiedzUsuńWitaj *skinął łbem i uśmiechnął się lekko zerkając na nią czerwonymi ślepiami* jestem Baru
OdpowiedzUsuńPrzypominam? *jego wzrok ożywił się nieco* kogo? Możesz mi powiedzieć kogo? Może i to będzie dla mnie jakaś podpowiedz *postawił uszy na sztorc*
OdpowiedzUsuń- Cieszę się, nie chciałabym źle zacząć naszej znajomości. - Jej fiołkowo-zielonkawe oczy na chwilę skierowały się na wilczycę, by potem powrócić na taflę wody.
OdpowiedzUsuńAch rozumiem *kiwnął łbem* myślałem, że może masz jakieś informacje co do mojej amnezji *westchnął lekko* no ale cóż *uśmiecha się do niej* najwyraźniej muszę poradzić sobie z tylko niewielką pomocą osób trzecich.
OdpowiedzUsuńTak *kiwnął łbem* myślisz, że może być moją siostrą czy kimś takim? *patrz w jej oczy z zaciekawieniem*
OdpowiedzUsuń*postawił uszy na sztorc* a możesz mi powiedzieć gdzie ją widziałaś? *patrzy na nią prosząco*
OdpowiedzUsuńWitaj w Stadzie Nocy, Xeattie *Zwróciła się do niej ciemnoszara wadera, mierząca mniej więcej metr osiemdziesiąt, po czym podeszła do niej, by się jej lepiej przyjrzeć. Zlustrowała ją srebrnymi tęczówkami, w których było widać spokój, jak i zdystansowanie do nowej. Uśmiechnęła się lekko doń*
OdpowiedzUsuń- Chyba każdy czasem potrzebuje takich chwil. - Odparła z lekkim uśmiechem, jej samej prawie nigdy się to nie zdarzało. Wyćwiczone zmysły i ciało po prostu jej na to nie pozwalały.
OdpowiedzUsuń- Słyszę w sobie głosy, które mówią mi, że już mieliśmy ku sobie jaką styczność, Xeattie Tav, znamy się już może wcześniej?
OdpowiedzUsuń- Xeattie Tav?
OdpowiedzUsuńRdzawa istotka przemykała właśnie polaną, gdy jej oczom ukazała się nieznajoma postać. Postawiła uszy na sztorc, zamiotła ogonem i zastygła w bezruchu, świadoma, że została już zauważona przez nieznajomą.
OdpowiedzUsuń- Nie wiem, masz bardzo mglistą pamięć, jak czuję... - Mówił. - Potrzebowałbym czasu, szczególnie, że ostatkiem bardzo trudno panować mi nad samym sobą, kiedy ci we mnie krzyczą, Xeattie Tav.
OdpowiedzUsuń- Nie czytam w Twej pamięci, a wśród życia Duszy. Tego wymazać się nie da. Permanentny ślad w historii naszego życia.
OdpowiedzUsuń-Jestem Tiffany - uśmiechnęła się - Miło mi cię poznać.
OdpowiedzUsuń- Twoja jest zamglona, jakobyś miała na sobie wielkie piętno i ból. Coś, co trudno zmyć i zapomnieć. To tak jak drzwi, tyle, że zamknięte. Jedyne, co mogę, to spojrzeć przez dziurkę na klucz.
OdpowiedzUsuń- Powiedziała ni stąd, ni zowąd. - Odpowiedział z dziwnym niesmakiem, jakoby uznał, że to, co powiedziała, w ogóle nie pasowało do kontekstu rozmowy.
OdpowiedzUsuń- Bylebym nie lękał Cię w snach, Xeattie Tav.
OdpowiedzUsuń-Skąd ta niepewność? - Zapytała przybliżając łeb do Niej i uśmiechając się przy tym szeroko, tak, że jej rozcięcie pyska ciągnące się poprzez ganasze [poliki] wygięły się w tę samą mimikę. Szczery uśmiech, nic, a nic nie przepleciony ironią. -Witaj Tav, miło mi Cię poznać.
OdpowiedzUsuń-Oh, ależ nie masz żadnych powodów do obaw. Zapewniam Cię w tym. -Uniosła nieznacznie łeb i postawiła przed siebie uszy. -Pomimo takiego wyglądu... -tu zamyśliła się chwilę -Pomimo tego nie chcę nikogo krzywdzić.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się lekko.
OdpowiedzUsuń- Pewnie masz rację - odpowiedziała tylko, poruszywszy nieznacznie skrzydłami, jakby nieco je rozprostowując.
- Nie, w porównaniu do niektórych bardzo krótko - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
OdpowiedzUsuńWyszczerzyla kły w szerokim uśmiechu - Witaj, witaj. - powiedziała radosnym tonem i w akcie powitania żwawo skinela lbem.
OdpowiedzUsuńRównież uśmiechnęła się tak, że ukazała arsenał swoich zębów kształtem przypominających tych żarłacza białego. Przymrużyła oczy i zaśmiała się cicho. -Mam nadzieję, że nie będziesz przede mną uciekać.
OdpowiedzUsuń- Przeto przybyła straszniejsza ode mię, Black Hollow.
OdpowiedzUsuńPomknęła ku niej, nie bacząc na pluchę oblepiającą rdzawe futro jej łapek. Zatrzymała się kilka kroków od samicy. - Cześć. Jestem Error, Error Buen. - Czując na języku posmak przereklamowanego przywitania "Bond, James Bond" przypatrywała się nieznajomej.
OdpowiedzUsuń-W sumie całkiem nieźle. Poznałam nawet już część stada, więc zmierzam w dobrą stronę.
OdpowiedzUsuńJej ogon ponownie przeciął powietrze.
OdpowiedzUsuń- Uciekałam, samotnie przemierzałam świat w poszukiwaniu miejsca, w którym mogłabym się zatrzymać, aż dotarłam tutaj - odpowiedziała, z delikatnym, smutnym uśmiechem. - A ty Xeattie?
Spojrzała na waderę nieco zdziwiona.
OdpowiedzUsuń- I nikt nie zauważył, że Alfa nie działa na korzyść stada? - zapytała, jakoś nie potrafiła sobie tego wyobrazić. - Musiał być naprawdę przekonujący - dodała, jakby w zamyśleniu.
Nastawiła uszy przed siebie. -Jak na razie w porządku. Chociaż jakoś słabo się wsypałam. - Uśmiechnęła się pod nosem. -A jak u Ciebie, moja droga?
OdpowiedzUsuń-O tak. Nienawidzę zimy. -wzdrygnęła się na samą myśl o mrozach i padającym śniegu. -Czemu nie, mogę się przejść. -uśmiechnęła się w jej stronę.
OdpowiedzUsuń- Zatem chodźmy, Xeattie Tav. - Powiedział tylko, czekając, aż sama gdzie pójdzie, by iść za nią.
OdpowiedzUsuń-Tak, zdecydowanie łatwo nawiązuje znajomości - poruszyła lekko uszami i uśmiechnęła się.
OdpowiedzUsuń- Jeśli się nie mylę, to Ty chciałaś gdzie iść, Xeattie Tav. Mnie nigdzie nie ciągnie tak, by które z miejsc polecić.
OdpowiedzUsuń- Zwykła rzeka, jezioro czy staw nie starczą, byś odpoczęła? - Zapytał.
OdpowiedzUsuń- W jaskiniach źródeł wiele, jeśli Ci chłód zimy zawadza. - Powiedział. - Ty potrzebujesz wody i czas z nią, ja medytacji, jednak moja medytacja trwa ciągle, kiedy nie rozmawiam z Wami. - Wyznał.
OdpowiedzUsuń- Wyniszczają to złe słowo. Raczej męczą. - Mówił. - Nie mogą przejąć już nade mną kontroli, jednak próbują. Walczą między sobą, ustalają własną hierarchię. To mi pomaga. - Mówił dalej, wciąż dotrzymując kroku rozmówczyni. - Dzięki ich podziałom wiem, które z Dusz nadają się do użycia jako broń, a które są zbędne.
OdpowiedzUsuńNie nie, pewnie i tak nie wiele to pomoże *uśmiecha się* sam sobie poradzę, no może z lekką pomocą *zaśmiał się*
OdpowiedzUsuń- Zamieniam ich potęgę na swoją siłę. Są jak... baterie. - Mówił. - Moja Dusza nie posiada tyle siły, by walczyć, dlatego używam tamtych.
OdpowiedzUsuń-Yus! - odparla radosnym tonem i skocznie podbiegla do wilczycy. Przysiadla przed nia na tylnych lapach i przechylila glowe na lewo, patrzac z zainteresowaniem na swoja rozmowczynie - Wiec? Co najpierw mi pokazesz?
OdpowiedzUsuńRuszyła za Nią sprężystym kłusem, pomimo jej kanciastej budowy ciała, jak na koniowatą istotę poruszała się z lekkością i niby gracją. -Prowadziłam samotniczy tryb życia. Czasem chodziłam z innymi samotnymi zwierzętami, co zwiększało moje szanse na przeżycie. Aż w końcu znów natrafiłam na HOTN.
OdpowiedzUsuń- Nim nauczyłem się przed tym bronić często z niewiadomych mi przyczyn zmieniałem swoje umiejętności magiczne i charakter. Pewnego dnia zacząłem medytację, wtedy odkryłem, że jest we mnie kilkaset Dusz. Na każdą moją osobowość wpływało ich kilka, a ja postanowiłem prześledzić je wszystkie. Było ich 93 i po 93 dniach się obudziłem takim, jakim jestem teraz.
OdpowiedzUsuń-Nie może być aż tak źle - uśmiechnęła się lekko.
OdpowiedzUsuńPewnie, czemu nie *uśmiecha się* a wybierasz się gdzieś konkretnie czy tak pójdziemy przed siebie?
OdpowiedzUsuńJej ogon przeciął powietrze.
OdpowiedzUsuń- Wybrali go na Alfę, nie wiedząc jaki jest? - zapytała, a w jej głosie nadal pobrzmiewało lekkie niedowierzanie.
- Skoroś panią wody, czemuż nie każesz tej, by rozmarzła? - Zapytał, będąc szczerze zdziwionym. Wciąż szedł za nią jak posłuszny pies.
OdpowiedzUsuń-Jakiś pomysł gdzie? - uśmiechnęła się.
OdpowiedzUsuń- Więc daj jej te wolność, Xeattie Tav. - Powiedział. - Woda nie jednak uczuć, nie czuje bólu i nie żywi emocji. Potrafi tylko słuchać. Słuchać dna i do niego przylegać, słuchać nieba i opadać na ziemię w postaci deszczu. Słuchać słońca i znikać, słuchać nas i robić, co pragniemy.
OdpowiedzUsuń-W sumie.. czemu nie? -ruszyła powolnym krokiem.
OdpowiedzUsuń-Uhm..-zastanowiła się przez chwilę w milczeniu - Dużo czasu spędziłam w świecie ludzi...
OdpowiedzUsuń- To tak, jakby kogo ukarać, bo mógłby zabijać. Skoro woda nie czuje, to nie sądzę, żeby warto było się nią udręczać. To tylko... woda.
OdpowiedzUsuń-Brudno i zimno. Śnieg, który opadł jest najczęściej ciemny, a ludzie patrzą na ciebie wrogo. - westchnęła.
OdpowiedzUsuń- I nie sprzeciwiliście się mu? Przecież chyba mogliście go zrzucić z tego stanowiska - powiedziała, głęboko zamyślona.
OdpowiedzUsuńRadosnie podskoczyla i stanela na wszystkich czterech lapach. Zamiotla ogonem powietrze i potruchtawszy do wilczycy dostosowala tepo ich krokow - Czemu akurat to jest twoim ulubionym? - zapytala ciekawskim tonem.
OdpowiedzUsuńTeż jestem zwolennikiem spontanicznych czynów *uśmiecha się i rusza przed siebie* a więc? Co mi ciekawego powiesz?
OdpowiedzUsuńPrzekrzywiła nieco pysk, spoglądając na rozmówczynię uważnie.
OdpowiedzUsuń- Co masz przez to na myśli? - zapytała, pokonana przez swą ciekawość. Jej ogon przeciął powietrze.
Hm.. Kobiety mają pierwszeństwo *powiedział przypominając sobie ten tekst i uśmiechnął się szeroko*
OdpowiedzUsuń- Jeśli co nie ma Duszy i jeśli co nie żyje, nie uznam tego za nic na równi z sobą. - Mówił, przystając, jako, że i jego rozmówczyni się najwyraźniej zatrzymała.
OdpowiedzUsuń-Ano, ale idzie się przyzwyczaić - uśmiechnęła się szeroko - wybierasz się do jaskini w czasie sylwestra?
OdpowiedzUsuń- Ciekawy sposób, nie znam się na tym podobnych, raczej nie jestem zbyt dobrą uwodzicielką - mruknęła, wyraźnie rozbawiona swoimi marnymi w tym umiejętnościami, po czym zaśmiała się krótko, próbując wyobrazić sobie siebie w takim wydaniu. Komiczne.
OdpowiedzUsuń-Nie ma czego się wstydzić - spojrzała na nią troskliwie.
OdpowiedzUsuńSkinęła pyskiem, na znak, że zrozumiała.
OdpowiedzUsuń- Cóż nie wiem jak to jest wysychać po woli, jednak poniekąd mogę cię zrozumieć, pewnie sama w podobnej sytuacji zachowałabym się identycznie - rzekła.
- Nie miej mi za złe, jednak trochę dla mnie naiwne. Woda i tak będzie marznąć i i tak będzie się parzyć, czy tego chcecie, czy nie. I nich się dzieje co chce, ale tego biegu spraw nie da się zatrzymać. - Mówił, potem przerwał na moment. - Chodźmy zatem.
OdpowiedzUsuń-Oh. No to faktycznie, całkiem podobnie. -wyciągnęła energicznie łeb, aby strzepnąć z sierści szron. -Rozumiem, że tułałaś się samotnie?
OdpowiedzUsuń- Wierzę na słowo - powiedziała z lekkim uśmiechem. - Potrzebujesz wody codziennie? - zapytała, spoglądając na waderę.
OdpowiedzUsuń-Nie.. na.. wodni? - zapytala rozbijajac slowa na czesci. Wilczyca byla wyraznie zbita z tropu. - Chyba nie rozumiem.
OdpowiedzUsuń*nie zdążył nic powiedzieć, zaśmiał się tylko i ruszył za nią, po chwili biegł przy jej boku*
OdpowiedzUsuńSkinęła pyskiem.
OdpowiedzUsuń- Ciekawa zależność, mam trochę podobnie z cieniem, ale w nim ciężko się jest zanurzyć - powiedziała z uśmiechem.
Słyszała w jej głosie lekkie załamanie. -Szkoda, że nie widziałyśmy się wcześniej. Na pewno dotrzymałabym Ci towarzystwa.
OdpowiedzUsuń-Rozumiem - spojrzała na nią niebieskimi oczami - A co tam u Ciebie słychać?
OdpowiedzUsuń