- Though I was striped of wings, death is the gift I bring
Liam | ♂ | ???
Nocny Wędrowiec | Dziwadło | Wendigo
Ten, który oszukał samą Śmierć
(...) A w końcu dzień ustąpił miejsca swojej oblubienicy, nocy, która spowiła ziemię gęstym, smolistym całunem, spozierając z góry oczyma gwiazd - cicha i tajemnicza jak zawsze. Cienie wydłużyły się znacząco, zlewając się i rozpraszając gasnące światło, a dotkliwy chłód przeczesał gęstwinę drzew, siejąc pustki. Ciszę pogrążonego w nocnym letargu lasu przerywało jedynie zawodzenie wiatru. Coś jednak zakłóciło pozbawiony życia spokój. Para świateł. Lodowatobłękitne punkty przecięły mrok i zniknęły w jego odmętach tak nagle, jak się pojawiły. Puste i chłodne, niczym u ślepca, a jednak emanujące światłem jak blada tarcza księżyca. W jego chłodnej poświacie zamajaczyła nienaturalnie wysmuklona sylwetka. Długie, szponiaste łąpy, ogon niczym wijący się za nimi, czarny wąż, sterczące jak dwa oberwane skrzydła łopatki i wydłużony pysk osadzony na chudej szyi. Przybysz ten nie przypominał żadnego z mieszkańców Lasu. Już nie. Zmrużył oczy i wypełnił zepsute płuca rześkim powietrzem, drżąc przy tym lekko, jakby nie robił tego od dawna. Podróż z Zaświatów kosztowała go wiele poświęceń. A nade wszystko, ciągnęła za sobą konsekwencje...
- I hate what I've become, the nightmare's just begun. I must confess that I feel like a monster
Stado Nocy znało go niegdyś jako pierworodnego syna
Dalii i
Baru, Liama. Wiele się jednak zmieniło, odkąd tajemniczo zginął. I choć teraz powraca, zdaje się zaledwie znikomym refleksem tego, kim był. Niektórzy mówią o nim Wendigo. Upiorze o sercu skutym lodem, pożeraczu ciał. Ile jest prawdy w tych pomówieniach? Spytany o to, samiec cierpliwie i niewzruszenie milczy.
FORMA I
Cechuje go dziwna, skrajnie wysmuklona sylwetka. Na pozór przypomina wilka, którym onegdaj był. Pozostało mu po nim jedynie gęste, czarne jak heban futro, które pokrywa całe jego zdewastowane cielsko. Wydaje się większy, z pewnością mierzy więcej w kłębie. Długie, zakończone szponiasto łapy utrzymują wysmuklony korpus. Względne wychudzenie nie stanowi ujmy dla jego postawnej postury. Wizerunek ten potęguje grzywiasta sierść na karku i szyi samca. Jego zad jest osadzony nieco wyżej, niż u wilka, a jego zakończenie stanowi nienaturalnie długi, wijący się wężowato ogon. Gdzie nie gdzie, głównie w okolicy miednicy, futro ustępuje długim, kruczym piórom, które dodają mu ponurego, a co więcej złowróżbnego wyglądu. Głowa Czarnego uzbrojona jest w komplet perłowych kłów, jak to na drapieżnika przystało. Nad kufą widnieje para pustych, lśniących dziko ślepi. Ich barwa zmienia się zależnie od wielu czynników, paleta ich barw zaczyna się na mglistym srebrze, a kończy na kolorze szafiru. Ponad nimi, tuż za skroniami, wyrasta para długich, szpiczastych radarów. Pysk i całe ciało samca naznaczone jest pajęczyną blizn, w większej mierze ukrytych pod futrem.
Forma II
To zasadniczo ludzka postać. Młody mężczyzna, postawny, dobrze zbudowany. Mięśnie pracują widocznie pod jego bladą skórą. Jest dość wysoki, lecz jego wzrost mieści się w granicach normy. Niebrzydki, choć jego ciało napiętnowane jest rozlicznymi bliznami. Pomimo to, z pewnością jego atutami są ładnie zarysowana linia szczęki, stalowoszare, a niekiedy niebieskie oczy, wiecznie zmierzwione, smoliście czarne włosy czy dość atletyczna postawa. Zwykle prezentuje się światu w ponurych barwach. Nie lubi rzucać się nadto w oczy, bo też preferuje życie w ukryciu.
Forma III
???
Jedno można stwierdzić z całą pewnością - nie jest już tym samym, beztroskim podlotkiem. Zmienił się diametralnie, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Jest raczej mizantropem, typem samotnika, choć czuje swoisty magnetyzm ciągnący go do najbliższych. Wydaje się jednak niezdolny do odczuwania głębokich uczuć. Wydarcie się z lodowatego objęcia śmierci wymagało od niego ofiary i poświęcenia. Samiec nie do końca zdaje sobie jednak sprawę z konsekwencji, które musi teraz ponieść. Nie ma też bladego pojęcia, co za tym zyskał. Stracił częściowo pamięć. Pamięta wczesne dzieciństwo i swój powrót do HoTN. Podsumowując, pamięta niewiele. Od czasu do czasu miewa pewne przebłyski wspomnień, lecz nie są one na tyle wyraźne, by mógł z nich wysnuwać wnioski. Nie jest zamknięty w sobie. Można go porównać do górskiej pogody - jest szalenie nieprzewidywalny. Bywa rozmowny, a i owszem. Czasem zaśmieje się gardłowo. Jednak błyskawiczna zmiana nastroju nie jest dla niego czymś obcym, co często wzbudza w jego rozmówcach uczucie konsternacji. Na pozór anielsko cierpliwy i wyrozumiały, jednak groźby zawsze traktuje poważnie. Jest przy tym niezwykle... wyrafinowany.
• ? •
Niezrzeszony. Potencjał na zabójcę lub łowcę.
COMING SOON~
- I walk amongst the shadows and call them my own. With every silent stride, I claim my domain.
Chętny na wszelkie wątki i powiązania. Ostatnia aktualizacja notki 19.03.2017
[Jeszcze raz gratuluję Dalii i Baru, że mają brzdąca. Liamie, witamy wśród żywych :3 /Serek ]
OdpowiedzUsuńWitam cię wśród nas Liamie i także gratuluję wam Dalia i baru :)
OdpowiedzUsuń- Gratuluje - Spojrzała na parę z uśmiechem. -Witam mały na świecie. - Uśmiechnęła się do malca spojrzała na szczęśliwa rodzinkę.
OdpowiedzUsuńWyszczerzyła kiełki w wilczym uśmiechu - A gdzie tam Ciotka Liamie - zaśmiała się zniżając łeb do jego wysokości. - Ale Etta to jestem - poczochrała młodego po łebku. - chcesz się gdzieś przejść ? - zapytała przechylając łeb.
OdpowiedzUsuńEtta
- Prawda, ale w kilka dni potrafiłam znaleś takie ładne miejsce. spokojne, ciche. - uśmiechneła się patrzac na młodego i idąc przodem. - co tam młodziaku. Umiesz już cos z ognia ? - zapytała usmiechając się. W szmaragdowych oczach widac było szczęście samki.
OdpowiedzUsuńEtta
Usmiechneła się słysząc odpowiedz. - To dobrze. Głodny jesteś ? - Zapytała wyczówając zwierzyne. - możemy zapolować zanim dojdziemy. - zamerdała delikatnie ogonem.
OdpowiedzUsuńEtta
Uśmiechnęła się. - Ja jestem Arjuna, ale mówią mi Ar. Jak piratowi. - Zaśmiała się lekko. Po chwili znowu się lekko zaśmiała. - Racja, jesteś odpowiedni wzrostem dla swego wieku, a to dobrze. - Oczekiwała z uśmiechem jego reakcji.
OdpowiedzUsuń- Ależ oczywiście. - Zaśmiała się cicho słuchając jego tłumaczeń. - Będziesz wielki jak smok. - Ponownie zachichotała, bowiem ona bywała nie raz w towarzystwie smoków, a wyobraźnia malucha rozbawia ją. - Bowiem piraci to źli ludzie, którzy pływają na takich drewnianych deskach. - Posłała mu uśmiech.
OdpowiedzUsuńLeżała w cieniu wysokiego pnia, zatopiona w rozmyślaniach. Jej ślepia leniwie śledziły ruchy gałęzi, poruszanych przez lekkie podmuchy wiatru. Od czasu do czasu nad pustą, niewielką polaną przeleciał jakiś ptak, na moment zmieniając krajobraz. Po za tym wokół samicy panował cichy bezruch. Wyciągnęła smukłe łapy przed siebie, całkowicie się relaksując. Przymykała już oczy, kiedy w polu jej widzenie dostrzegła jakiś nagły ruch, który natychmiast poderwał jej powieki z powrotem do góry. Spomiędzy pożółkłych, uschniętych traw wystawał czarny, futrzasty ogon, który podrygiwał w takt żwawego kroku właściciela. Ciemnobrązowa podniosła głowę, przyglądając się z lekkim zainteresowaniem tańczącej pochodni. Mimo, że w pierwszej chwili nie rozpoznała, ukrywającego się za zaroślami osobnika, nos jej podpowiedział, że był to syn Baru i Dalii- Liam. Mimo, że spotkała go już kilka razy na polanie, nie miała nigdy sposobności by porozmawiać z nim osobiście. Podążyła spojrzeniem za ogonem, ciekawa dokąd też zmierzał młodzik.
OdpowiedzUsuńPantera leżała na jednej z grubych gałęzi starego dębu, pysk opierając na skrzyżowanych łapach. Ziewnęła przeciągle, leniwie obserwując spadające z nieba płatki śniegu. Ogromne, czarne skrzydła okrywały jej sylwetkę niczym kokon, oprószone białym puchem tak gęsto, że niemal zanikała na tle biało-czarnego krajobrazu. Ziewnęła przeciągle, trochę śniegu sypnęło się z ogona na ziemię. Wtedy zauważyła poruszenie gdzieś na dole, między drzewami. Podniosła nieco pysk, mrużąc ślepia.
OdpowiedzUsuń- Liam - wymruczała pod nosem, przyglądając się młodemu wilkowi, równie czarnemu co ojciec. - No rzeczywiście uroczy, braciszku, nie ma co. - Uśmiechnęła się lekko, pamiętając swoje przekomarzanie z Baru o tego młodego wilka. Jej ogon poruszył się nieco, zrzucając kolejne zaspy śniegu z gałęzi, ale nie odezwała się, dalej tylko obserwując.
Wyglądało na to, że młodzik ją zauważył. Zatrzymał się na moment, a potem skierował się w jej stronę. Kiedy stanał przed nią samica skorzystała z okazji by lepiej mu się przyjrzeć. Kolor futra zdecydowanie odziedziczył po Baru. Zastanawiała się czy i z charakteru był podobny do ojca.
OdpowiedzUsuń- Salve. - Odparła na przywitanie, przechylając przy tym nieznacznie łeb. W półmroku jaśniały tylko ślepia Liama. Samczyk wyglądał na zmęczonego, najwyraźniej po całym dniu wędrowania. - Miło mi Cię wreszcie poznać. - Na jej pysku wyłonił się nikły uśmiech.- Dokąd zmierzałeś, jeśli można spytać?
-Cóż nie wiem czy nudne, chyba raczej wiedzieli na co się decydowali. - W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiała. Sama na chwile oddała się przemyślenia, ale po chwili wróciła do rozmowy.-Owszem bardzo przydatna. - Kiwnęła łbem na pokwitowanie. - Każdy psowaty umie pływać. - Zaśmiała się rozbawiona. - Mamy to we krwi.
OdpowiedzUsuńMiło mi cię poznać, Liamie *uśmiechnęła się na widok szczeniaka*
OdpowiedzUsuńCzyli jednak usłyszał... Chwilę przyglądała się wilkowi, nie dając żadnej odpowiedzi. Fiołkowe ślepia obserwowały go z wysoka, badając, sprawdzając, z delikatną nutą ciekawości. Uśmiechnęła się jednak nieco, widząc lekkie zafascynowanie w ślepiach młodego. Śnieg zsunął się z jej ogromnych skrzydeł, obsypując ziemię poniżej i tworząc niewielkie zaspy, gdy potrząsnęła nimi, by błony za bardzo nie zmarzły.
OdpowiedzUsuń- O co dokładnie pytasz, Liamie? - mruknęła, ogonem zsypując kolejne płatki. - Jeśli o mą rasę, jestem jaguarem, choć niekoniecznie standardowych wymiarów i budowy. Jeśli zaś o tożsamość... - zamilkła na chwilę, uśmiechając się pod nosem. - Jestem Rakshasha, bliska znajoma twoich rodziców, choć głównie ojca. - Podniosła się i lekko zeskoczyła, lądując obok wilka z gracją typową dla kotów i składając skrzydła ciasno przy bokach. Wyglądała przy nim jak prawdziwy olbrzym, ale miała nadzieję, że nie zrobi to na nim złego wrażenia. - Możesz mówić mi Raksh. Jakieś pytania? - dodała z uśmiechem, jakby zachęcającym.
Szczerze mówiąc, musiała zastanowić się nad odpowiedzią - sama nigdy o tym nie myślała. Rozłożyła nieco skrzydła, pazury na zgięciu każdego z nich zagłębiły się w śniegu, jakby ciekawe jego struktury.
OdpowiedzUsuń- Nie mają piór, ponieważ są inaczej zbudowane. Spójrz... - Przekręciła pysk w stronę jednego skrzydła, które rozłożyła niemal do całkowitej jego wielkości. Gruba błona była gładka i delikatnie ciepła w dotyku, opinała mocno kości, mięśnie i ścięgna, dzięki którym potrafiła idealnie nad nimi panować. - Są stworzone nie tylko do latania, ale również bym mogła swobodnie nimi manewrować. Widzisz, wyglądają też jakby były z kilku segmentów połączonych ze sobą. No i ich naturalni właściciele, nietoperze, nie są ptakami, więc nie posiadają piór. Czemu dokładnie tak się dzieje - uśmiechnęła się z rozbawieniem - chyba musiałbyś zapytać jednego z nich albo poznać tajniki natury, która nami kieruje.
- Kiedyś na pewno spotkasz, chociaż niekoniecznie będzie to miłe spotkanie - latają nocą i mogą czasem napędzić niezłego stracha - powiedziała z lekkim śmiechem. Niewiedza młodego wilka była wręcz urocza dla wyrośniętej pantery, która wiele miała za sobą. Skinęła poważnie w odpowiedzi na pytanie, choć uśmiech dalej czaił się w jej fiołkowych ślepiach. - Z Seiye nie miałam jeszcze przyjemności prowadzić dłuższej rozmowy, ale mogę szczerze powiedzieć, że widziałam i przeżyłam wiele, naprawdę wiele, niektóre rzeczy nawet nie sposób opisać. W samym Stadzie Nocy spotkało mnie niejedno, ale też nie wiem jeszcze wszystkiego. Jeśli jednak masz pytania, pytaj śmiało, może będę w stanie odpowiedzieć. - Delikatne rozbawienie zabrzmiało w jej głosie, a po ciele przebiegł podmuch lodowatego wiatru. Z konsternacją spojrzała w ciemne, zasnute chmurami niebo, z którego mógł się w każdej chwili sowicie sypnąć biały puch. Ponownie zwróciła wzrok na wilka. - Mroźną mamy dziś pogodę, nie jest ci zimno, Liamie? Może warto udać się do jaskini? - zaproponowała. Choć futro miał grube, był jeszcze młody i nie zdążył przywyknąć do srogich zim. Sama ochroniła się nieco skrzydłami, bo sama nie przepadała za chłodem.
OdpowiedzUsuń- Nie dziwi mnie twoje zamiłowanie do ciepła, też tak mam. Braciszek, twój tata Baru, wspominał, że uczysz się panowania nad ogniem. - Uśmiechnęła się, spoglądając na Liama i przez chwilę powietrze wokół nich zrobiło się cieplejsze, jakby promienie letniego słońca spłynęły na nich i ogrzały przyjemnie grzbiety. Z użyciem sobie tylko znanej sztuczki sprawiła, że po zniknięciu iluzji zimno nie wydawało się już tak dotkliwe. Na proszącą minę wilka nie mogła zareagować niczym innym jak szczerym śmiechem. - Dobrze, opowiem ci jedną, którą przeżyłam jakiś czas temu, zobaczymy, czy jesteś taki odważny. - Mrugnęła do małego porozumiewawczo i zaczęła: - Jakiś czas temu wędrowałam z Aldieb po Lesie Śmierci na naszych terenach, jest to dość mroczne i niebezpieczne miejsce, jednak tego dnia wydawało się jeszcze cichsze, jeszcze groźniejsze, tak że aż dreszcz przebiegał po grzbietach. Zagłębiłyśmy się w niego, wędrowałyśmy dość długo, aż w końcu natrafiłyśmy na... ścianę. Nie była to jednak byle jaka ściana - niewidoczna, nie do wykrycia. Zrozumiałyśmy, że tam była, dopiero gdy ją przekroczyłyśmy i wszystko wokół ucichło, a świat jakby nagle zwolnił, wręcz się zatrzymał... - przyciszyła głos, wokół ich dwójki zapadła grobowa cisza, nawet śnieg nie zaskrzypiał pod łapami, ani wiatr nie zaszumiał wśród drzew. Po chwili jednak iluzja umknęła, a nad ich głowami przeleciał wróbel, którego lot Raksh śledziła z uśmiechem.
OdpowiedzUsuńPrzechyliła łeb, spoglądając na młodego, spod lekko zmrużonych powiek. - A czemuż to? - Spytała z lekkim zdziwieniem. - Zawsze mi się wydawało, że zima to idealna pora do zabaw, dla takich energicznych osobników, jak Ty. - Uśmiechnęła się kącikiem pyska. - Choć przyznaję, że w tym roku się nie popisała. Śniegu tyle co kot napłakał. I ani tu bałwana ulepić, ani się śnieżkami porzucać. Ani się poślizgać, jezioro nawet na moment nie przymarzło. - Westchnęła cicho. Nie lubiła takich odstępstw od norm w otaczającej ją naturze.
OdpowiedzUsuńZimno? A od czego masz grube futro? - Spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem w ślepiach. - Szczególnie, że tegoroczną zimę naprawdę trudno nazwać zimą. - Przekrzywiła łeb, spoglądając na moment w monotonnie szarawe niebo. Złote ślepia powróciły do rozmówcy, tak jak i myśli samicy do swej właścicielki. - Zawsze znajdzie się ktoś do towarzystwa. Wystarczy tylko być w odpowiednim miejscu i czasie. - Uśmiechnęła się lekko. - Gdybyś był chętny też mogę Ci powiedzieć co nie co o magii... chociaż pewnie moje historie nie będą tak ciekawe. - Przyglądała się młodemu, nie rzekła nic na jego ostatnie słowa. Nawet gdyby chciała, nie wiedziała co mogłaby powiedzieć, by go pocieszyć.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się lekko, widząc przemianę jaka zaszła w Liamie. - Odpowiadając na Twoje pytanie - tak, używam magii. I ma to związek z historią, którą Ci opowiem. - Wstała i otrzepała się ze śniegu, który w międzyczasie zaczął prószyć z ciemnego już firmamentu. - Przejdźmy się. - Powiedziała i ruszyła niespiesznym krokiem w stronę lasu. Zerknęła za samcem, czy na pewno za nią podąża. - Miało to miejsce siedem lat temu... Tutaj, na terenach Stada Nocy, jednak przywódczynią wciąż była Wandessa, Pani Śmierci. Słyszałeś może kiedyś o niej?
OdpowiedzUsuńStrasznie...? Możliwe. Z początku trochę się jej obawiałam. Ale była naprawdę wspaniałą przywódczynią, bardzo ją szanowałam. - Minęli spory głaz, samica skręciła, wybierając leśną ścieżkę, wiodącą na północ. - Jednak wracając do naszej historii, z pośród członków Stada została wybrana ósemka Wybrańców. - Uśmiechnęła się nikle na to wspomnienie. Jej oczy zdawały się być trochę nieobecne, kiedy wracała myślami do odległych czasów. - Powołano ich by bronili i ochraniali Stado, a by mogli wypełnić swą misję zostali obdarzeni niezwykłymi mocami. A ja... - odwróciła łeb, by móc widzieć reakcję Liama. - Byłam jedną z nich.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę. - Odparła. Jej złote ślepia zajaśniały przez moment, kiedy odbiło się w nich srebrzyste światło księżyca. Na jej pysku pełgał delikatny uśmiech. Miło było zobaczyć żywe zainteresowanie młodego samca. Nie przerywając powolnej wędrówki, zaczęła opowiadać dalej. - Zacznijmy od lisicy, Gloli. Ona oczywiście dostała dar władania ogniem. Kona, później Aquais otrzymała moc, pozwalającą kontrolować jej wodę. Neyla, ach, ta to była zaskoczona - uśmiechnęła się lekko, na wspomnienie przyjaciółki - jej trafiła się ziemia. Lady otrzymała dar uzdrawiania, Rubin potrafił samym spojrzeniem przesuwać przedmioty, natomiast Błysk zyskał zdolność czytania w myślach. Naysha, nasza przewodniczka i moja bliska przyjaciółka mogła zmienić swoją postać w cokolwiek tylko zechciała. Natomiast ja otrzymałam dar władania powietrzem. Tak... Pani Powietrza, taki właśnie wtedy otrzymałam przydomek. - Przymknęła na moment ślepia, na kilka chwil przerywając opowieść. Zerknęła z ukosa na Liama, po czym kontynuowała. - To było moje pierwsze zetknięcie z magią, nigdy wcześniej nie miałam żadnych niezwykłych umiejętności. Ale od tamtego czasu wiele się zmieniło. Powiedz, chcesz usłyszeć więcej o Wybrańcach i ich misji, czy zdążyłam już Cię zanudzić tą historią? - Spytała z żartobliwą nutą w głosie.
OdpowiedzUsuńTak, z tego co mi wiadomo, to tak. - Odparła na pytanie samca, dotyczącego Dalii. Skinęła głową, kiedy usłyszała jego odpowiedź i wznowiła opowieść. - Byliśmy oszołomieni nowymi zdolnościami i zdezorientowani. Nagle obarczono Nas odpowiedzialnością za całe stado, jego członkowie byli w niebezpieczeństwie, wszystko zależało od Nas. A czekało Nas wiele trudnych wyzwań. Pierwszym przeciwnikiem z jakim musieliśmy się zmierzyć byli ludzie. Jednak nie byli zwykli, nie tacy jak tych, których można spotkać w mieście poza terenami Stada Nocy. Byli niebezpieczni i potrafili zmieniać swoje postacie, zmiennokształtni. - Zagłębiali się coraz dalej w wiekową puszczę. Samica prowadziła ich rzadko uczęszczanymi ścieżkami, które mogli wypatrzeć tylko Ci, którzy wiedzieli czego szukają. Jej głos był cichy, jednak brzmiał wyraźnie w spokojnej, leśnej głuszy. - Zastawili na Nas pułapkę... Jeden z nich podszył się pod naszą przyjaciółkę. Niestety, zorientowaliśmy się za późno. Podczas, gdy zdrajca usypiał naszych towarzyszy, jego wspólnicy zdążyli nas otoczyć. Przytomne były tylko Glola, Kona i Naysha, a oni mieli znaczną przewagę liczebną, było ich dziesięciu. Jednak Naysha wyzwała ich przywódcę na pojedynek. Pojedynek zmiennokształtnych. Nie widziałam tego na własne oczy, jednak wiele się nasłuchałam o tej walce. Była niewiarygodna i zakończyła się zwycięstwem Nay. - Przystanęła na chwilę, by zebrać myśli. Musiała odszukać wśród zakurzonych wspomnień właściwe szufladki. Przypomnieć sobie dawno nie wspominane historie. - Więc jak to było...? - Urwała, zerkając na Liama. Miała nadzieję, że nic nie pokręci. Mimo wszystko minęło wiele lat od tamtych dziejów, a ona niestety nie mogła się poszczycić doskonałą pamięcią.
OdpowiedzUsuńPantera nie miała ochoty na jakiekolwiek rozmowy, co nie było żadną nowością. Jednak dzieci, jak to dzieci, spokoju nie dadzą póki nie osiągną swego celu. Leżący kot podniósł łeb dopiero po chwili, wcześniej nie interesując się ciemnym wilkiem. Powoli przeniósł na niego wzrok, unosząc się do siadu. - Witam. - Wydał z siebie niezbyt przychylny, odrzucający pomruk, mający udawać powitanie. Potrząsnął lekko łbem, przenosząc wzrok na niebo, a potem ponownie na owoc miłości Dalii i Baru. - Fujo. - Skinął mu delikatnie łbem, dokładnie przyglądając się ciemnej, futrzastej sylwetce. - Nie wiesz, że wałęsanie się samemu po lesie może być niebezpieczne? - Spytał, rozglądając się dookoła. Podniósł również i zad, wykonując dwa kroki w stronę szczeniaka. Uchylił nieznacznie łba, patrząc z bliska na pysk wilczęcia. Usiadł ponownie, patrząc na niego z góry.
OdpowiedzUsuń[Teraz to mi trochę wstyd, że przerwałam taki fajny wątek, ale Liam już raczej zbyt wyrośnięty, by do niego wracać. To jak, chęć jest na nowy? Coś szczególnego czy zwyczajnie i zobaczymy, co z tego wyjdzie? ;)]
OdpowiedzUsuń[Moje biedne dziecko ;o Będzie miał co tatusiowi opowiedzieć. Cieszę się, że wróciłaś i oczywiście zapraszam do wątków. Papciu ucieszy się z powrotu syna, nawet w takiej wersji ^^]
OdpowiedzUsuńBaru
[ O kurdebele, no nieźle. Nie spodziewałam się :D
OdpowiedzUsuńTylko Tristek zauważyłam taki normalny z całego Stada XD
Chcesz wykminić jakiś wątek czy niezbyt? c: ]
//Tristek
[ Oo, podoba mi się taki pomysł :D Trzy razy tak, dziękujemy, przechodzi dalej.
OdpowiedzUsuńChcesz zacząć może? XD ]
//Tristan
| Woah, tak czekałam na brata. Chodź, musimy coś wymyślić, w końcu Hiacynt i Liam ani razu się nie widzieli. :3 |
OdpowiedzUsuńsiostra
Ciemny wilk nie miał zamiaru integrować się z resztą akurat tej nocy. Wybrał się na jeden ze swoich osobistych patroli na skraju terenów Stada.
OdpowiedzUsuńSzedł spokojnie, nasłuchując i przystając co kilkanaście metrów by rozejrzeć się i wsłuchać uważnie w las. Przeczucie mówiło mu, że coś jest nie tak, ostrzegało delikatnie. Młody jednak szedł dalej z pochylonym łbem, spokojnie.
Syknął cicho gdy nastąpił nierozważnie na gałązkę. Zatrzymał się i stał w bezruchu kilka sekund, strzygąc uszami. Coś mu zdecydowanie nie pasowało. Zawęszył w powietrzu ale nie dostrzegł żadnego zapachu który mógł być niebezpieczny. Podjął wędrówkę.
Nie spodziewał się ataku. Chwilę przed tym jak na jego grzbiecie wylądowało.. Coś, jego podświadomość zaczęła wyć, przez co odruchowo, całkowicie poddany reakcjom ciała pozwolił mu zareagować. Błyskawicznie opuścił pysk, odsunął się na bok ale to nie wystarczyło by umknąć przed atakiem. Przetoczył się po ziemi i podniósł od razu, pochylając łeb tak, by chronić nim szyję. Kłapnął ostrzegawczo zębami w powietrzu, a spomiędzy wyszczerzonych kłów wydobył się głośny, niski warkot mający być ostrzeżeniem dla przeciwnika, że to nie będzie łatwy pojedynek.
Młody nie miał zamiaru czekać aż wróg go zaatakuje. Przez sekundę przyglądał się Liamowi, a potem odbił się mocno od ziemi tylnymi łapami, atakując. Jednak nie leciał bezpośrednio na Bestię, lecz jako miejsce lądowania wybrał miejsce obok niego. Zęby w jednej chwili skierował w stronę boku wilka, gryząc go. Bylo to krótkie ale silne ugryzienie. Cofnął łeb i podskoczył, odsuwając się tak, że łbem znów był skierowany frontalnie ku przeciwnikowi. I znów na niego skoczył z wyciągniętymi łapami które miały przyjąć pierwszy atak jeśliby taki nastąpił.
//Tristan
| to pozwolę sobie zacząć c: |
OdpowiedzUsuńPotrząsnęła łbem, by strzepać z niego błoto, w którym była cała wymazana. Poniosła się na równe łapy, za chwilę znów powracając do swojej poprzedniej pozycji. Przyciskając cielsko do ziemi, czołgała się w stronę swojej małej ofiary, jaką był szary zając. Straciła go z pola widzenia po tym, jak omal nie wpadła pod kopyta rozpędzonych jeleni, przez co teraz jej biała sierść jest... brązowawa. Nim jednak odnajdzie po zapachu kicajca, musiała pozbyć się jeszcze jednego problemu. Kłapnęła pyskiem, machając nim na boki, by odpędzić od niej latające robactwo. Ono jednak upierdliwie nadal zasiadało jej na grzbiecie, nieznośnie hałasując za uchem. Powarkując pod nosem, wspięła się na tylne łapska, kręcąc się w kółko, pomagając sobie ogonem. Dopiero po chwili udało jej się pozbyć problemu, więc z uśmiechem zadowolenia kontynuowała swój mały pościg. Nie wiedziała, dokąd zmierza, jej myśli skupiły się na zającu, który najwyraźniej bawił się z nią w chowanego. Mimo słonecznego dnia las z każdym kolejnym krokiem stawał się coraz to ciemniejszy, a powietrze coraz zimniejsze. Nie przeszkadzało jej to — w końcu po raz pierwszy nie będzie musiała wywoływać hipotermii, by schłodzić ciało. Nie ukrywała również swojej złości, gdy zgubiła trop. Powarkując cicho pod nosem, wspięła się na jedno z powalonych drzew, siadając na nim. Rozglądała się, raz po raz otrzepując cielsko z błota. Zgubiła się, znów. Z ciężkim westchnięciem zeskoczyła z pniaka, kierując się przed siebie, by odnaleźć drogę powrotną.
siostra
[Widzę, że synek ma podobne przypadłości do tatusia, Baru też dopadła amnezja więc będzie go rozumiał i zdecydowanie nie będzie naciskał na dostarczanie informacji. Zacząć zacznę, ale uznam, że Liam przez swoją przemianę nieco zmienił zapach, jeżeli nie pasuje Ci to, to mnie popraw w odpisie ;)]
OdpowiedzUsuńBaru opuścił teren polany, zostawiając towarzystwo przy palenisku. Postanowił udać się na wieczorne zwiady, jak to miał w zwyczaju robić. W spokoju doglądał granic terenów swojego stada, kiedy nagle wyczuł jakiś dziwny zapach. Nie kojarzył go, ale był pewien, że należy do żywej istoty. Przyspieszył nieco i zaciekawiony udał się w stronę źródła. Cały czas miał się na baczności, dokładnie lustrując okolice. Swoimi radarami wyłapywał najdrobniejsze szelesty i utrzymywał kontakt z pobliską roślinnością, aby w przypadku zasadzki w porę się zorientować. Zapach, do którego się zbliżał miał na prawdę dziwną woń. Z jednej strony serce wilka przyspieszało, jakby czuł coś przyjemnego, z drugiej nieprzyjemne dreszcze co jakiś czas nawiedzały jego ciało.
Baru
Nie zdążył zareagować gdy opadł na ziemię po skoku. W następnej chwili leżał już na ziemi, przygniatany łapskiem wilka. Warczał wściekle, szarpiąc się i kłapiąc zębami byle tylko dosięgnąć samca. Jego zęby wydawały dźwięk podobny do zamykającego się sidła, bo jednak w szczękach Młodego znajdowało się dużo siły.
OdpowiedzUsuńZnalazł lukę w postawie przeciwnika. Napierał na niego jedną łapą, ciężar ciała opierając bardziej na drugiej, przedniej nodze. Dosięgnął jej obiema tylnymi łapami i naparł mocno, gwałtownie, ścinając rosłego samca.
A gdy ten stracił równowagę i chciał ją odzyskać, błyskawicznym ruchem uniósł się na tyle by wbić zęby w bok szyi dziwacznego wilka, blisko klatki piersiowej. Nie zauważył kompletnie jego chwilowego, wcześniejszego zastygnięcia w bezruchu.
Jedyne myśli jakie teraz kłębiły się w jego głowie, mówiły jasno i wyraźnie: pokonaj go lub on Cię zabije.
A nie miał zamiaru umierać tak szybko. Puścił go kilka sekund później gdy uznał, że ta chwila w ciągu której zaciskał zęby na jego tchawicy wystarczyła by chociaż na chwilę otumanić Liama. Nie miał zamiaru nikogo zabijać. Chyba, że byłby to jego ojciec.
Dysząc ciężko po wysiłku, opadł z powrotem na ziemię by zaraz spróbować się z niej podnieść.
//Tristan
Poderwał się z ziemi i uśmiechnął z satysfakcją widząc zaskoczenie samca. Wzrok dwukolorowych ślepi wlepił w oczy wilka, nie mając zamiaru kompletnie spuszczać z niego wzroku. Stał w miejscu, obracając się tak by mieć cały czas przeciwnika przed sobą. Strzygnął uchem, słysząc jego słowa.
OdpowiedzUsuń- Martwego da się dobić. - Warknął pewien siebie. Co prawda większość jego umiejętności walki nabyta była na różnych ofiarach na które polował jednak w jego życiu zdarzyły się już takie potyczki z których wyniósł lekcje. Bo czasami wędrówki po obcych, nieznanych terenach kończyły się zakłócaniem spokoju gospodarza.
Najeżył sierść na szyi i karku, przez wydał się większy niż normalnie i z głuchym warkotem rzucił się w stronę Liama. Jednak gdy był już krok przed nim, obrócił się tak by uderzyć w wilka bardziej barkiem i bokiem ciała, zęby kierując w stronę jego grzbietu. Nie chciał zabijać, to pewne. Ale.. Cóż. Teraz walczył o życie i honor!
//Tristan
Basior powoli wysunął się z lasu. Ślady i zapach doprowadziły go do jeziora. Od razu zauważył czarną sylwetkę i zastrzygł uchem, nie kojarząc zupełnie osobnika. Nie musiał przyjmować dumnej pozy, był wystarczająco masywny, aby sprawiać wrażenie groźnego przeciwnika. Pewnym krokiem ruszył w stronę nieznajomego, jednak im był bliżej tym bardziej miał wrażenie, że jednak się znają. Zatrzymał się w pewnej odległości i zmrużył ślepia.
OdpowiedzUsuń- Liam? - zapytał bardzo cicho, zupełnie tak, jakby pomyślał na głos. Nie miał pojęcia dlaczego akurat imię jego syna przyszło mu na myśl.
Baru
Kulki, wypełnione powietrzem, delikatnie obijały się o siebie, przez co wydawały cichy brzdęk. Po dłuższym czasie stawał się irytujący, jednak młódka nie miała chęci, by mocniej zawiązać je na końcówce ogona. Zajmie się nimi, dopiero gdy odnajdzie drogę i nie weźmie porządnej kąpieli. O, tak. Teraz tylko o tym marzyła — by zanurzyć łeb w zimnej wodzie, by zmyć z siebie dzisiejszy dzień i... to błoto. Idąc nadal przed siebie, opuściła łeb, by spojrzeć na swoje łapy. Mieszanka 3 kolorów wydała jej się zabawna, przez co z uśmiechem podniosła łeb, patrząc już przed siebie. Po kilku metrach trafiła na małą przeszkodę. Ugięła więc łapy i chciała już wykonać skok jednak... przeszkodziła jej to czyjaś łapa, przez którą runęła na ziemię. Nie wiedząc, co właściwie się stało, wolno sunęła wzrokiem dookoła, by gdzieś w rogu dostrzec czarną sylwetkę. Mimowolnie zadrżała, uświadamiając sobie swoją sytuację. Słysząc głos nieznajomego, przymrużyła ślepia, poruszając się niespokojnie.
OdpowiedzUsuń— Nie... bawiłam się. — Mruknęła, starając się, by nie usłyszał strachu w jej głosie. — Ja... tylko się zgubiłam.
siostrzyczka.
(Może umówimy się w przyszłym tygodniu i jakieś "Trudne sprawy"? xD )
OdpowiedzUsuńNajukochańsza i najwspanialsza Mamusia xD
Basior stał długą chwilę patrząc z niedowierzaniem na istotę przed sobą. Nie zwrócił za bardzo uwagi na pokraczny wygląd, skupił się na ślepiach. Ostatnio kiedy widział Liama... Cóż, nie wiedział czy go jeszcze zobaczy. Przepadł razem z Dalią podczas szaleństwa jednego z członków stada. Baru stał patrząc na "obcego" z nadzieją w oczach. Dopiero kiedy usłyszał pytanie wypuścił spokojnie powietrze i po prostu zaśmiał się, z nerwów.
OdpowiedzUsuń- Jesteś moim synem - powiedział spokojnie i zrobił kilka kroków w przód. Nie wiedział co się z młodym działo, ale sam przecież był przykładem na zaniki pamięci, więc pytanie nie zdziwiło go tak bardzo.
Baru
Gdy już miał zawrzeć zębiska na cielsku czarnego, dziwacznego wilka jego nos, język i pysk wybuchły bólem. Przez chwilę kompletnie nic nie widział po wybuchu światła. Zaskomlał cicho, cofając się, łapami sunąc po kufie, by chociaż w jakikolwiek sposób złagodzić ból. Ale nic to nie dało. W jego nos wdarł się zapach palonej sierści, a którąś z łap nastąpił na jeden z wielu dziwnych, płonących kawałków na ziemi. Zdezorientowany odskoczył niezgrabnie do tyłu, cofając się wciąż z miejsca osobliwego wybuchu.
OdpowiedzUsuńPrzejechał jeszcze raz łapami po pysku, a potem językiem ale to pogorszyło tylko ból. Zaskomlał znów i usiadł, wpatrując się natarczywie w Wilka który schował się na gałęzi drzewa. Kolejny dziw. Jak do tej pory nie spotkał na tych terenach żadnego normalnego zwierzęcia. Niezadowolony tak tchórzliwym zakończeniem potyczki warknął i kłapnął delikatnie zębami, otrząsając się.
- Uciekasz? - Zapytał z nieskrywaną dumą w głosie. - To znaczy, że wygrałem. - Zamruczał, upajając się swoim zwycięstwem. Był próżny, to prawda. Miał wiele złych cech charakteru, ale co poradzić.
Tristan
— S... skąd? — Wydukała, nadal utrzymując wzrok na czarnej istocie, która w dalszym ciągu przytrzymywała ją przy ziemi. Wysunęła z pyska jęzor, oblizując nim czarną truflę. Nad czym ja się właściwie zastanawiam? — Stąd. To nadal są tereny HOTN'u, prawda? — Odpowiedziała, ponownie poruszając się niespokojnie. Końcówką ogona zaczęła nagle ubijać ziemię, chcąc doprowadzić to tego, by przyczepione do niego kulki pękły, uwalniając tym samym ciepłe powietrze, którym mogłaby jakoś wybronić się spod jego łapy. Nie wiedziała tylko, jak zareagowałby na to nieznajomy. Zaatakowałby ją? Czy może dał sobie spokój?
OdpowiedzUsuńHiacia.
Skrzydlata wilczyca przechadzała się po lesie rozmyślając. Rozrastające stado cieszyło jej dusze i serce, ale czuła się trochę nieswojo. Bowiem większość dołączających to powrotny starych członków. Przed jej odejściem kiedy stado jeszcze kwitło, nie miała z nikim mocno zacieśnionych więzi i czuła się tu obco. Jednak postanowiła to zmienić i wyjść z inicjatywą, poznać nowych członków i tych starym. Stać się prawdziwą częścią tej społeczności. Nagle poczuła znany jej zapach, wiec ruszyła w jego kierunku. Źródłem zapachu był Liam, syn Dali i Baru. Kiedy go ostatni raz widziała z jego siostra byli tacy mali. - Witaj Liamie z powrotem. - Powiedziała wychodząc z cienia.- Ale wyrosłeś od dnia kiedy ostatni raz cie widziałam.
OdpowiedzUsuń- A może mam cuchnąć koniem? - Warknął cicho oburzony głupotą Czarnego. Prychnął wyniośle, oblizując pysk i znów wydając z siebie zaraz syk. Potrząsnął głową, strzygąc uszami gdy słyszał słowa przeciwnika.
OdpowiedzUsuń- "Nich"? Jakich znowu "nich"? - Burknął, patrząc na niego. - Znasz? Ciekawe. Za "nich" uznaję las. Brawo. - Parsknął, podnosząc się. - Złaź z tego drzewa i dokończmy tak jak trzeba albo wynoś się jeśli masz zamiar chodzić po tych terenach i atakować wszystkich.
Tristek.
Pół mili? Źrenice samki niebezpiecznie sie zwęziły, słysząc, jak daleko zaszła. Nie znała jeszcze dobrze terenów, wiec jak to młode szczenię sądziła, że są to lasy hotnowskie. Ogon przestał ubijać ziemię, a oddech zwolnił. Niech to szlag, ojciec mnie zabije.
OdpowiedzUsuń- Niech Ci będzie. - Wydukała, czując, jak ciężar jego łapy zelżał. Poniosła się wolno, delikatnie otrzepując się z piachu i resztek zaschniętego błota. Teraz na spokojnie mogła na niego spojrzeć, jednak w tej ciemnicy zdołała zauważyć jedynie jego sylwetkę. Postawiła uszy na sztorc, delikatnie zniżając pysk. Uśmiechnęła się połgębkiem, mrużąc ślepia. - Skoro wiesz, że zabłądziłam z terenów hotnu, to pewnie też stamtąd jesteś, prawda? - Jej własny glos brzmiał dziwnie obco, gdy o to spytała. Skarciła siebie samą za tak zuchwałe pytanie. Kiedyś sie za to jej oberwie, czuła to. Cóż winić tak ciekawe szczenię?
siostra
[ Niech się biją, mam nawet pomysła bajeranckiego którego chciałam wprowadzić do Tristana, a teraz mam nawet pomysł kto może mi pomóc c: Tylko potrzebne mi gg Twoje jak masz może o: ]
OdpowiedzUsuńWzrok miał wciąż wbity w postać wilka. Wiedział, że go drażni, ale nie spodziewał się, że ten tak szybko zaatakuje.
Parsknął wściekle, odskakując na bok, tak jak stał, bokiem. Zębami drasnął skórę na łopatce przeciwnika i opuścił łeb, szczerząc wściekle zębiska. Źrenice wilka rozszerzyły się pod wpływem emocji i adrenaliny, a gdzieś z tyłu jego głowy rozległ się cichy głos.
Uprzedzał go przed skrupułami, przed śmiercią i przed przegraną. Kazał zabić lub poturbować przeciwnika. Do tego cichego omamu dochodził też głos Głuszy, czający się w całym ciele. Był zdziczałym wilkiem, wychowywanym przez dzikie, leśne ostępy i to one w głównej mierze władały jego decyzjami.
Rozwarł szeroko szczęki, warcząc jeszcze głośniej. Skoczył w stronę Liama. W trakcie lotu futro na jego karku oraz szyi zabrzęczało, uderzając o siebie. Nie było już miękkie i nie było futrem. Przyjęło kształt sztywnych igieł i formę zbliżoną bardziej do metalu niż sierści. Nie panował nad tym. Co można było poznać po jego oczach w których kryła się tylko dzikość wybudzona zagrożeniem. Rzucił się na niego z zębami, drąc nimi wściekle ciało Liama. A potem poczuł mocne uderzenie i musiał przestać.
Tristuś.