|Kendal Handerson|
|Kendziu?|
Ask not the sun why she sets
Why she shrouds her light away
Or why she hides her glowing gaze
When night turns crimson gold to grey
For silent falls the guilty sun
As day to dark does turn
One simple truth she dare not speak:
Her light can only blind and burn
No mercy for the guilty
Bring down their lying sun
Blood so silver black by night
Upon their faces pale white
Cruel moon, bring the end
The dawn will never rise again.
~~~
~~~
|Kendziu?|
Ask not the sun why she sets
Why she shrouds her light away
Or why she hides her glowing gaze
When night turns crimson gold to grey
For silent falls the guilty sun
As day to dark does turn
One simple truth she dare not speak:
Her light can only blind and burn
No mercy for the guilty
Bring down their lying sun
Blood so silver black by night
Upon their faces pale white
Cruel moon, bring the end
The dawn will never rise again.
Kendal się zmienił. Tak jak zmieniają się pory roku, on jednakże nie zatacza koła. Ciągle się zmienia.
Jest zły.
Oschły.
Ponury.
Czy to wystarczy?
Kendal nie jest materiałem na przyjaciela.
Kendal jest materialistą.
Kendal jest przebiegły.
Kendal jest słaby.
Kompleks wyższości począł towarzyszyć mu odkąd tylko wyszedł ze szczenięcego wieku. To wręcz straszne jak ktoś może zmienić się pod wpływem czasu. Każdy kto spędzi z borderem choć trochę czasu dostrzeże jego egoistyczne podejście do świata, chęć rywalizacji i determinacje. Nie jest to jednakże dobra determinacja, to zła determinacja.
Pewny siebie, denerwujący, prowokujący kundel.
Chce sprawiać wrażenie chłodnego, samotnie kroczącego przez życie wędrowca, jednakże jeśli tak byłoby na prawdę nie znalazłby się w HOTN, odszedłby, gdy wkroczyłby w dorosłość.
Został.
Coś ciągnie go do życia.
W duszy Kendal jest zwykłym, zakompleksionym i zakłamanym, popsustym zerem rozszarpanym przez los. Szuka kłopotów, aż dziw, że jeszcze żyje.
Stado nie wybija się nawzajem.
~~~
Historia Kendala jest długa i zawiła.
Co było przed Stadem Nocy?
Kendal był psem, teoretycznie nadal jest. Zwykłym border collie porzuconym przez świat. Jego biologiczna.. osoba która go urodziła (nie będę tutaj stosować określenia "matka" bowiem to słowo znaczy dla Kendzia dużo, dużo, dużo więcej niż powinno) zmarła kilka tygodni po porodzie, może dwa, może trzy. Kendal był jednym z ośmiorga jej szczeniaków, szóstka przeżyła, w czym on. Nieznane są informacje na temat prawowitych właściceli, ale psiaki trafiły do kartonu z napisem "FREE" i wywiezione na specyficzną ulice - 93B. Dlaczego specyficzną? Była dość nieprzyjemna nie tylko ze względu na mieszkańców, ale też i ponurej pogody panującej w okolicy. Mimo tych warunków szczeniaki dożyły szczęśliwych odwiedzin dzieci i dorosłych i zostały przygarnięte.
Kendal również.
Wraz ze swoją siostrą zabrany został przez osmioletnią dziewczynkę, która o dziwo na tej dzielnicy znalazła się przypadkiem. Długie, rude loki, piegi i zielone oczy. To chyba jedyne co Kendal zapamięta do końca swoich dni.
Dziewczynka miała zamożnych rodziców, żyła w dużym, bogato umeblowanym domu z ogrodem, a dwójka szczeniaków nie sprawiała większych problemów.
Ale
Pewnego dnia
Kendal zniknął.
Nie wiadomo w jakich okolicznościach, ale psa nie było. I nigdy nie wrócił już do świata ludzi.
Niekończący się las to jedyne co widział, a zdawało się, że drzewa i krzewy ciągle wyrastały z ziemi. Nie był to jednakże zwyczajny las, trawa o jaskrawej zieleni raziła w oczy, a nawet zwyczajne brzozy były wyraźnie przerośnięte.
Woda, którą przyszło mu spotkać pobłyskiwała diamentowo, była krystalicznie czysta i przeźroczysta.
To
Już
Nie był
Ten świat.
Baśniowa kraina traciła swe uroki im dłużej przychodziło mu po niej wędrować. Widział ogień, widział pustynie, widział spękane, skalne tereny.
Ale to nadal nie był ten świat.
Jako kilkumiesięczne szczenię trafił do Herd of The Night, wychowywał się wśród magicznych stworzeń. On, Kendal o wielkich planach i marzeniach. Wszystko przepadło wraz z wiekiem, zobojętniał.
Poznał dwie miłości i choć jedna z wzajemnością z czasem obydwie zawiodły, odeszły.
Poznał też coś ponad miłość, matczyną miłość. I choć nie zrodziła go to kochał ponad wszystko, matka, Dilexi.
Popadł w depresje.
Zabił się.
Nie odszedł jednakże, po świecie krążył jako zagubiona dusza. Po kilku dniach, może tygodniach nie mogąc znieść swej niematerialności przy pomocy Dilexi powrócił do żywych. Ze wszystkich ciał, jakie tylko stąpają po ziemi wybrał psa - bordera. Mógł zacząć inaczej, postanowił tak samo.
~~~
Aktualnie? Kendal prowadzi terapie we własnym zakresie. I choć dużo czasu upłynie nim pozbiera się psychicznie jak i fizycznie do kupy to i tak zostanie wojownikiem
Ciekawostki. Czyli krótko o czymś, co nie zostało zamieszczone powyżej.
- Mimo wszystko Kendal jest bardzo wrażliwy, często miewa koszmary.
- Ma przestawiony wewnętrzny zegar, śpi w dzień.
- Prawdopodobnie jest chory, często nieświadomie mówi od rzeczy, sam do siebie, lub w innym języku.
- Ma zaburzenia psychiczne, widzi rzeczy, które siedzą wyłącznie w jego głowie.
- Jest cholernie podatny na czary, którymi sam kiedyś również władał. Nadużywane nieodpowiednio jednakże wygasły.
- Posiadał dwie przemiany - ludzką i jelenia. W czym druga pozostała, jednakże zablokowana i niemożliwa do odtworzenia.
- Nienawidzi Baru, dyskretnie chce go zabić.
- Jako szczenie miał brać lekcje od Rakshy by w przyszłości móc zostać dobrym wojownikiem.
- Możliwe, że Kendal nigdy nie był psem, a jego zawitanie w świecie ludzi było pomyłką.
- Sam nie wie, ile ma lat.
Zgoda na śmierć: Nie
Zgoda na rany: Poważne
Zgoda na choroby: Poważne
[ Kolejna aktualizacja, a boże spraw, by to ostatnia. Niech ktoś go wciśnie do uczniów, niech się już uczy na tego wojaka jak tak bardzo chce. Może mi się trochę uda otworzyć tą postać, bo ostatnimi czasy sama sobie z nią nie radze :|
Kontakt ze mną znajdziecie przez chata, przez dA, przez steama, przez gg, a to wszystko podam w tej pierwszej opcji. Czyli przez chata. ]
Podeszła do psa. Ludzka postać jej służyła. - Witaj Kendziu. - Podrapała go za uchem na powitanie. Usiadła obok przyglądając się mu zaciekawiona. - Jak się miewasz ? - Zagaiła.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się przepraszająco. - U mnie wszystko po staremu. - Stwierdziła obojętnie. Raczej nie przejdzie od razu do pogaduszek bardziej prywatnych.
OdpowiedzUsuńPantera jak zwykle bezszelestnie przechadzała się między drzewami, obserwując otoczenie i leśne zwierzęta. Najzwyczajniej w świecie, pierwszy raz od dawna, nudziła się. Tak, po prostu nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Dopiero, gdy wyczuła skądś znany jej zapach, ożywiła się nieco. Powoli zakradła się do psa i niezauważona trzepnęła go lekko w ucho, delikatnie, ale wystarczająco by poczuł.
OdpowiedzUsuń- Wojownik zawsze jest czujny, Kendalu - powiedziała z rozbawieniem, zatrzymując się i spoglądając nań. Czarny ogon poruszył się przy boku, jakby w wyrazie zaciekawienia. - Dawno się nie widzieliśmy. Jak się miewasz? - zapytała.
No proszę, kogo ja widzę. *posyła mu lekki uśmiech* Witaj ponownie. *patrzy na niego czerwonymi ślepiami, bez większych emocji*
OdpowiedzUsuńDomniemany lis podniósł zdziwione spojrzenie na nieznajomego. - Ależ ja nawet nie jestem lisem - odparła nieco piskliwie. - Moi rodzice byli wilkami, więc chyba ja też... Planowałam jeszcze urosnąć... - tłumaczyła się nieskładnie. Zaczynała mieć wątpliwości, co do swojego gatunku. - Na imię mam Arfassa. A pan? Pan chyba też nie jest lisem. Chyba...
OdpowiedzUsuń[Braciszkii :3 <3
OdpowiedzUsuńNajlepszy komentarz pod słońcem. Ileż w nim krytyki <3 ]
|Phobus