22 września 2013

Sen I

      Stoję na chodniku i widzę... Uskrzydlona śnieżnobiała wilczyca. Widzę dziecko co wybiega na ulicę. Matka. Widzę jak krzyczy. Słyszę. Nadjeżdża samochód, a ona nie może się ruszyć. Nagle czuję chęć pomocy. Muszę uratować...
      Nie mam już dwóch nóg. Cztery łapy i para skrzydeł niosą mnie do... Przytulam je do wilczej piersi i okrywam skrzydłami. Wiem co się stanie. Nie ma ratunku przed...
      Ból. Cierpię. Czuję jak żebra pękają pod naporem...
      Krzyk. Matka krzyczy. Chcę się wyrwać z objęć tego bólu i cierpienia, ale... Trzyma mnie i wiem, że to już koniec. Nie ma mnie i nigdy nie było.
      Zamykam oczy. Obraz.
      Ostatnie co widzę to matkę, która tuli do piersi swoje dziecko. Widzę... Ona płacze, lecz nie ze smutku.
      Szczęście. I tylko ona głaszcze mnie... Nikt mnie nie zauważa.
       Obraz znika, a ja ?  Cierpię i tak ma być. Tak ma zostać.
      Oddałam ducha, a szczęście ogarnęło i mnie.
      Udało mi się.
*   *   *
Nie odchodzę xD To tylko takie tam coś co mi przyszło do głowy. Komentować ! xD

3 komentarze:

  1. [Napomknę wpierw, że jak widzę słowo "komentować" z wykrzyknikiem jeszcze, włącza się moja wrodzona przekora i miałam nie pisać nic, jednakże stłumiłam ten odruch.
    Ciekawe sny masz, Dalio, ale moich i tak nie przebiją ;p Żart, oczywiście. Ładnie napisane to to, chociaż baaaardzo króciutkie, nad czym ubolewam. Nie zdążyłam się wczuć niestety, jednak wybaczę Ci to. Trochę za dużo wielokropków, ale niech będzie, podejrzewam, że miało to dodać nieco napięcia. Ładnie, lubiem. Rozumiem, iż możemy spodziewać się następnej części za nie długo? ^^

    P.S. Czy tylko ja mam wrażenie, że nasze wątki ciągle się urywają? ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Wybacz. Następnym razem postaram się nie uruchamiać twojej przekory ;)
    Bardzo dziękuję za pochwałę, ale i za naganę również. Postaram się poprawić.

    P.S. Twoja kolej moja Droga. ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Jeny, co za dziwny sen. Będziesz kontynuować ten wątek, czy to takie jednorazowe natchnienie? ]

    OdpowiedzUsuń