9 grudnia 2014

L'esprit de l'escalier

L’esprit de l’escalier – doświadczenie, kiedy niezwykle błyskotliwa riposta przychodzi danej osobie do głowy zbyt późno.

Światła wdzierające się bezkarnie w idealną czerń nieba, zakłóconą jedynie nielicznymi srebrnymi punktami, tworzące pomarańczową, sztuczną zorzę, tak nieprzyjemną podczas zimnych, wilgotnych nocy. Było lodowato, ale miało zrobić się jeszcze chłodniej, wilki były na to gotowe. Są one gotowe na wszystko, jeśli tylko trzymają się razem. Samotny wilk nie ma prawa bytu.
A jednak ona istniała, wbrew regułom. Polowała sama, sama sypiała i dawała sobie radę, jeszcze jakoś ciągnąc to niezdarne, ogłupiałe, niepotrzebne ciało po ziemi. Co jakiś czas natrafiała w lesie na ślady swoich pobratymców, po co jednak wracać, jeśli nie wiadomo, czy jest do czego?
Zwłaszcza, jeśli słyszy się głosy. Jeśli słyszy się głos zarzucający wszelakie winy za życie tego, który miał ich na sumieniu najwięcej. I wtedy robi się ciężko, robi się zimniej niż jest w te najzimniejsze noce, chłód dociera aż do kości, do płuc i serca, zatruwa je nieubłaganym poczuciem winy.
Które ostatnio zanika. To nie ona.
To nie tak, że jest wszystkiemu winna i zaczynała zdawać sobie z tego sprawę. "Nie ma go, znowu go nie ma." I przypomina sobie wszystko. "Głupie pytanie, nie pamiętam już ile."
"Ale dobrze, że Ty jesteś." Ha, niektórzy zawsze byli! I nie ma co się dziwić, że niektórym poświęcało się więcej uwagi i czasu. A co się dzieje, kiedy taki samotny wilk tęskni za ciepłem? Zaczyna działać instynkt, zaczynają się poszukiwania, dążenie do znalezienia źródła radości, a szuka się gdzie tylko się da najbliżej. Za długo go nie było i nie potrafił rozmawiać. Wie, jak straszny potrafił być dla innych. A dla niej samej jeszcze gorszy.
I nie podoba jej się ani trochę to, co jest jej zarzucane. Nie podobają jej się historie opowiadane przez niektórych z subiektywnego punktu widzenia, nie podoba jej się bycie czarnym charakterem we wszystkich tych opowieściach i chce, by to ustało. Ma prawa i pragnienia, nie jest narzędziem, kolejną postacią między starymi, pożółkłymi stronnicami ksiąg. I może nie być jej często, ale ilekroć zobaczy odcisk wilczej łapy na białym śniegu czy lepkim błocie będzie wracać, bo ma jeszcze nadzieję na spotkanie kogoś innego. Ciało z jej ciała, już nikt jej nie przeszkodzi.
Znikaj, stary duchu. Znikaj już! Nie żałuję niczego.

Tin

4 komentarze: