Pantera i lis.
Jedno przy drugim, krok w krok podążający razem.
Ich przybycie było zwyczajne.
Nie towarzyszła im burza, nietypowe ustawienie planet czy pojawienie się nowej konstelacji.
Przybyli w nocy i zostali od razu przyjęci w zwierzęce szeregi, chociaż z natury ze zwierzętami mieli niewiele.
Jednak niektórzy wiedzieli więcej.
Za postacią lisa stała ruda, wesoła kobieta o aparycji nastolatki.
Za rogatą panterą objawiał się piekielny pomiot niższej rangi, zrodzony z inkuba i ludzkiej kobiety.
Kocia postać była osobliwa sama w sobie. Kulejący chód, mechanicznie poruszająca się łapa. Łeb o potężnej budowie przyzdobiony dwoma długimi, prostymi, pokrytymi wieloma rowkami rogami, obok których zaraz znajdowały się nietoperze uszy. Spośród czerni pyska wybijała się jasnozielona barwa oczu, z czego prawe zasnute było mgłą i na wpół niewidome, a drugie w porównaniu z nim biło blaskiem i kolorem czystej, toksycznej zieleni. W postaci kota tylko te oczy były barwne - cała sierść miała czarny, węglowy odcień, bez jednego jaśniejszego włosa.
O charakterze tego osobnika można było dowiedzieć się tylko z obserwacji lub ze słów jego lisiej partnerki - nie szczycił się poczuciem humoru, zaangażowaniem dotyczącym zawierania znajomości i podtrzymywania ich, jakiekolwiek kontakty dla niego były obojętne i zbędne, toteż trudno u niego o jakiekolwiek słowa, tym bardziej wzmiankę o sobie. Nie przepada za jakimkolwiek towarzystwem, jednak jeśli niedaleko znajduje się jego żona, potrafi myśleć tylko o niej i o jej bezpieczeństwie, nie dopuszczając do siebie myśli o jej krzywdzie. Ograniczony kontakt ze światem doprowadził do tego, że nie potrafi rozmawiać, poznawać innych, skupia się na sobie i swojej żonie lub też po prostu rozwiązuje w głowie problemy świata. Nie walczy, nie rzuca się ale sam zaczepia jednak nie atakuje.
1; 2; 3; 4.
My się już znam, ale witam oficjalnie *skinął łbem*
OdpowiedzUsuńOblizała pysk mrużąc ślepia przed rażącym słońcem. Ukłoniła się delikatnie przed panterą - Bry - kiwneła głową - Etta jestem miło mi - uśmiechneła się wprawiając ogon w ruch. Ponownie oblizała pysk przypatrując się nieznajomemu. - Witam w stadzie i sądze że zostaniesz z nami na dłużej.
OdpowiedzUsuńEtta
My się już również znamy * Witamy HOTN uśmiechnęła się*
OdpowiedzUsuńDonośne kichnięcie uniosło się ponad ujadaniem wiatru, płosząc garstkę wróbli, skrytych dotąd skrzętnie pośród ogołoconych gałęzi. Niezabawem nieskazitelną biel śnieżnego puchu przecięła czarna smuga. Szczeniak postawił radary na sztorc, gdy do smolistego noska wdarła się nieznana mu dotąd woń. Ruszył jej tropem. Jakież było jego zaskoczenie, kiedy ta doprowadziła go do czarnego kocura. Zaintrygowany jego postacią, taksował go chwilę spod malachitowych ślepek. W końcu poczłapał chyżo w kierunku kotowatego, wprawiając ogon w ruch.- Dzień dobry! -Zawołał zatrzymując się nieopodal. Kary pyszczek wykrzywił się w pociesznym uśmiechu.- Jestem Liam, a pan?
OdpowiedzUsuńLiam