29 października 2012

Seth Della San De'Kairn.


A FRUCTIBUS EORUM COGNOSCETIS EOS. 

   "Po owocach poznacie."
Smukły, szarawy po zachodzie, w nocnych barwach mgławy, o fiołkowych oczach rosy. Samczysko półwilcze i półsmocze, błękitne ma łuski za dnia. Demonem jest wciąż głodnym, demonami się żywi, demonem jest wciąż głodnym, dusze pochłania, demonem jest wciąż głodnym, pół tylko swojej duszy posiada. Żyje, bo zabiera życie innym, Złodziej Dusz, Kradzieżmistrz, Złodziejkunszt. Jego piętno w nim  wybite.


AB ALIO EXPSECTES, ALTERI QUOD FECERIS.
    "Jak ty komuś, tak ktoś tobie."
Nazwa się Seth'em, jak demon, Dellą, jak jego matka, a piętnem jego jest San De'Kairn. Jego pełne imię ma znaczyć: "Seth, Syn Delli, Ołtarza Spalonych Serc". Urodzony w ogniu topiącym skórę, mięso i ciało jego matki, jednak płomień bał się tknąć tak złego niewinnego, kim był półsmok i dał mu żyć, choć zabrał życie innym, by, gdy uciekali ratowali życie Kradzieżmistrzowi.


ANIMAM DEBEO.
   "Winien duszę."
Chłód serca jego spokoju mu nie dawał, kazał oddechem mrozić, syknięciem lodem okalać. Jak mówił, tak się działo, jak kazał, tak czyniono, dusze mu posłuszne, choć już pożarte, nawet walczyć już nie potrafią, ale dla niego walczą, jak by on walczył nimi. Zabić pluton, stracić duszę, w miejsce jednego wróci kilkuset. Zostawcie zwłoki tam, gdzie leżą, martwym już nie pomożesz.


ATTENIDITE A FALSIS PROPHETIS.

    "Strzeż się fałszywych proroków."
Zwiastuje śmierć. Zabija z ukrycia, skryty w boju. Ostrzem miecza, tnie pazurem, strzałą orlą, wzrokiem ciało przekole, tarczą wybroni, łuski ochronią skórę. W butlach, rybach ukryte dusze. Zwierzęta się go lękiem powiadają. Pamiętają cierpieniem, ubolewają stratę, tracą się w lękach spowijających istotę jego.


AVARITIA ET AROGANTIA PRAECIPUA VALIDIORUM VITIA.
    "Chciwi i bezczelni możni ludzie."
Nie lęka się co robi, zło nie raz czyni, choć spokojny, tajemniczy, w głębi tęgi w boju i dziki. Przerazić może spokojem, uspokoić przerazą. Rozśmieszyć gniewem, rozgniewać śmiechem. Nie śmieszy, kiedy ucieszy, ten śmiech wtedy nieszczery. Rozumie wszystko, choćby najbardziej oczywistą myśl. Rozdrapie nawet już świeżą ranę, odkryje choćby najbardziej otwartą osobę.


AVIDIS, AVIDIS NATURA PARUM EST.
   "Dla chciwych mało całego świata."
Seth Della San De'Kairn.
7 wieków.
Półsmok.
Skrytobójca.

VERBA.
  "Opowiadania."


(vantid.deviantart.com)

332 komentarze:

  1. No to będzie ciekawie *patrzy w jego stronę* Witaj.. Seth.

    OdpowiedzUsuń
  2. *przyjrzała się uważnie olbrzymiemu Smokowi* Exspectata *uśmiechnęła się tajemniczo* Kayoko jestem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby nie ciekawość, problemów było by o wiele więcej *odpowiedziała patrząc na niego*

    OdpowiedzUsuń
  4. - Równie dobrze można spać i w dzień, monsieur. - Wadera zaśmiała się cicho, delikatnie potrząsając głową. Wpatrywała się w Setha z zainteresowaniem wymalowanym w ciemnych ślepiach.

    [Znów muszę się przyczepić! Źle godzina ustawiona jest na blogu. Panie umiłowany, przestawże czas na warszawski!]

    OdpowiedzUsuń
  5. - Bo ciągle je gdzieś niesie - odpowiedziała, a na jasnym pysku zatańczył wesoły uśmiech, który objawił się też błyskiem w oku.

    [ A jednak, jestem nieoficjalnym mistrzem marudzenia. Nie moja wina, że godziny są pokręcone. ]

    OdpowiedzUsuń
  6. - Licha nie niesie w boje, lecz psoty czynić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Milczała przez chwilę. Wydawała się zastanawiać nad słowami Setha. Po chwili uśmiechnęła się, jakoś tak nieprzyjemne i cofnęła dwa kroki, powoli zamiatając powietrze długim ogonem.
    - Nie boisz się tutaj więc trzymać takiego osobliwego nieszczęścia? Kto wie co te licho konkretne przyniosło w dolinę. Bój? Czy wygrany? I z kim? Może choróbsko, a może tylko pecha?

    OdpowiedzUsuń
  8. - A pewnie, że wie! Wie, oczywista. Pyta jednak, czy się licha trzymać nie boisz.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Poszukać jakiś sojuszy, Seth?]

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie odpowiedziała, zaśmiała się jedynie, patrząc na półsmoka i delikatnie kręcąc łbem.
    (Wieczorem, kiedy będę na komputerze... o ile będę, bo strzeliło mi łącze, popytam)

    OdpowiedzUsuń
  11. - Licho samo o siebie zadba, ze światem skłócone też - mruknęła potrzasajac lbem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyjrzała się uważnie półsmokowi i również skinęła mu głową.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Lepiej dbać o siebie samemu, tak, by świat nie musiał o Ciebie dbać, panie - powiedziała po chwili. - Lecz był Ci towarzyszem - dodała.
    Chwila jedna nie minęła, gdy wilczyca przeszła obok niego i ruszyła w dal, odcinając się mocno kolorem sierści od otoczenia. - Żegnaj, Seth - rzuciła cicho.

    OdpowiedzUsuń
  14. - Owszem, Seth - odpowiedziała spokojnie, spoglądając na półsmoka. - Twe imię nie raz obiło mi się o uszy i jak podejrzewam, moje też nie jest dla ciebie tajemnicą. - Przerwała, ale już po chwili dodała - Raksha jestem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pokręciła głową, powstrzymując parsknięcie.
    - No to muszę pogratulować tym, którym się udało - mruknęła z lekka rozbawiona. Te smoki... - Nie jest męczącym od razu wiedzieć wszystko o tym kogo się spotkało? Nie lepiej usłyszeć to od niego? - Zerknęła na Seth'a, ale nie oczekiwała konkretnej odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  16. - Z ust dusz, powiadasz - mruknęła, przeciągając się. Seth mówił zaiste ciekawie rzeczy. - W takim razie chyba powinnam uważać na słowa w twojej obecności - powiedziała z lekkim rozbawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdy tylko usłyszała ostatnie słowa półsmoka, włączyła się jej podejrzliwość, a ogon poruszył niespokojnie, jednak szybko się opanowała.
    - Cóż, podejrzewam, że i tak prędzej czy później się dowiemy - mruknęła, zerkając na Setha.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Może to i lepiej - mruknęła, słowa Setha wzbudziły w niej tak niepokój jak i ciekawość, ale postanowiła odłożyć główkowanie na później, jeszcze za mało znała stado.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mam pojęcia co sobie ubzdurałeś w tym przemądrzałym, smoczym łbie *spojrzał na niego* ale trzymaj się tego dalej, koniec tej zagadki może okazać się dosyć interesujący *unosi lekko kącik pyska* nie wiedziałem, że tak inteligentne stworzenie jak ty może zostać zaślepione nienawiścią i nie dostrzegać tak wyraźnej podpowiedzi *nadal lekko się uśmiechał* mimo wszystko bardzo chętnie lepiej cię poznam.

    OdpowiedzUsuń
  20. - Witaj, Złodzieju. - Skinęła nieznacznie łepkiem ku niemu, i choć ciałem nie dała znaku przyjaznego, to złych zamiarów także nie miała. Była po prostu obojętna. - Jak Ci życie mija? Jaka piosnka w duszy... tudzież duszach gra? - Kotka przysiadła, łapki owijając ogonem, którego końcówka rozmyła się nieznacznie, stała jakby dymem.

    OdpowiedzUsuń
  21. - Oszczędzę Ci mych słów, są zbędne. - Koniec jej ogona poruszał się powoli, w wyrazie najwyższego niemal skupienia. Kotka zastanawiała się, czy Złodziej ją pamięta. I czy pamięta ją właściwie.

    OdpowiedzUsuń
  22. - Sądzisz, iż tylko Ty posiadasz dar tak zawiłej i wyróżniającej się mowy? Błąd. To nie inni jak Ty mówią, lecz to Ty podążasz śladami inszych istot, Złodzieju.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Liczysz sobie jedynie siedem stuleci, jesteś berbeciem w porównaniu do Ziemi, która istnieje już długo. I nie takie istoty po niej chodziły, byś oskarżał je o kalkę "Twojego sposobu bycia i mowy", choć dawno z tego świata zniknęły, to jednak były pierwszymi.

    OdpowiedzUsuń
  24. - Jak...? Skoro istniejesz ledwie siedem wieków...?

    OdpowiedzUsuń
  25. To akurat nie wiele mnie interesuje *patrzy na pół smoka* A czuje się tu bardzo dobrze, z nie jedną istotą można ciekawie porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  26. - Liczysz na mnie? - Odpowiedziała zgaszonym tonem, odsłaniając rąbek kła w ironicznym uśmiechu. Spojrzenie żółtych ślepi wbiła w jego oczy. Niedopowiedziane słowa zastygły nad ich obecnościami. - Moja lisia Dusza wszystko już przetrawiła. Stała się blada i pusta. Dlatego znów tu jestem.

    OdpowiedzUsuń
  27. Seth, bądź wybredniejszy. - Mruknęła, przysiadając na tylnych łapach.

    OdpowiedzUsuń
  28. O to Ty sam ich pytaj, ja z nikim na siłę mówić nie muszę.

    OdpowiedzUsuń
  29. Trawiąc jego słowa, zamyśliła się głęboko. Teraz wszystko stało się bardziej klarowne, aniżeli przedtem. Choć nie mogła powiedzieć "rozumiem", to jednak pojmowała ogólną ideę. - Nie chciałbyś czasem... żyć normalnie? Posiadać zwykłe, śmiertelne ciało? Tak wątłe, nietrwałe. Słabe...

    OdpowiedzUsuń
  30. - Nie takie było pytanie. Chciałbyś?

    OdpowiedzUsuń
  31. Poruszyła niespokojnie ogonem. - Zwykła kocia ciekawość. - odparła. - Czyżbym naruszała w jakiś sposób Twoją prywatność?

    OdpowiedzUsuń
  32. - Miłe mi te słowa. Nie chciałabym Cię w jakiś sposób urazić, Złodzieju.

    OdpowiedzUsuń
  33. Słysząc jego słowa, na jej pyszczku pojawił się cień uśmiechu. - Cóż... mimo pogawędki, powinnam już usunąć się w mrok. - Podniosła się na proste łapy, gotowa odejść w każdej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  34. Skinęła mu łepetyną na pożegnanie, po czym odeszła, znikając pośród cieni.

    OdpowiedzUsuń
  35. *Mająca około metr osiemdziesiąt wadera zlustrowała znaną jej postać spokojnym i przenikliwym wzrokiem. Z początku nie wiedziała co mu odpowiedzieć, lecz po chwili wygięła kąciki pyska w lekkim uśmiechu, po czym odezwała się lekko ochrypłym głosem* Oh, Seth. Nie przesadzaj. Miło mi Cię widzieć ponownie. Jak się miewasz?

    OdpowiedzUsuń
  36. - O, jak się ładnie składa - wyszczerzyła kły w uśmiechu i machnęła ogonem. - Wiesz może coś ciekawego o nich? -spojrzała na niego zaciekawiona. [ Wiem, już powoli ogarniam. Jak HOTN było kiedyś na onecie było mi łatwiej ogarnąć ;3 ]

    OdpowiedzUsuń
  37. - Hmmm. Zaczynasz być coraz bardziej interesujący - machnęła ogonem. - Co powiesz na opowiedzenie historyjki do poduszki?

    OdpowiedzUsuń
  38. - Obawiam się, że zbyt krótko jeszcze tu jestem by móc trafnie skierować swe podejrzenia - odpowiedziała spokojnie, kładąc się w miękkiej trawie i niemal rozpływając w ciemnościach nocy. Teraz tylko wprawne oko potrafiłoby ją dostrzec.

    OdpowiedzUsuń
  39. - Sztuka znikania nigdy nie była mi obca, ale jak wiadomo, znikać można na wiele sposobów. Sam pewnie już wiesz coś na ten temat. - Zerknęła na Seth'a, tak że przez krótką chwilę mógł dostrzec zielonkawo - fiołkowy błysk, którym były jej oczy.

    OdpowiedzUsuń
  40. Ciężko jest zaskoczyć świat *Stwierdziła po chwili milczenia, wbijając wzrok w martwy punkt* Oj ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  41. Kwestia stadium rozkładu. - Uśmiechnęła się półgębkiem. Powiodła wzrokiem po terenie Stada Nocy. Wokół nich z poszycia wyrastały ogromne drzewa, spokojnie kołyszące się w tle usianego gwiazdami nieboskłonu. - Seth, zastanawiam się, czy to wszystko nas potrzebuje. Czy my sami nie robimy sobie łaski należąc do tej ziemi. - Przerwała. Przymknęła na chwilę oczy. - Nie rozumiem ich wyrzutów do Ciebie. Tym bardziej nie rozumiem Twoich własnych.

    OdpowiedzUsuń
  42. Zatrzymała się nagle, widząc Złodzieja. Maleńkie serduszko szybciej zabiło w kociej piersi, acz kotka nie przyznałaby się, że została zaskoczona, a przy tym - przestraszona. - Złodzieju... - urwała, niemal przyznając się do swej słabostki. - Chcesz nadal rozmawiać? O czym?

    OdpowiedzUsuń
  43. Uśmiechnęła się tylko lekko, czego jej towarzysz nie mógł zobaczyć.
    - Z czystej ciekawości tylko chętnie bym zobaczyła jak polujesz, ale na sobie wolałabym jednak nie sprawdzać twych umiejętności. W końcu mamy być stadem, a gdybyś zapragnął ich na mnie użyć, nie obyło by się bez walki. - Odpowiedziała z nutką rozbawienia pobrzmiewającego w jej słowach, trochę zdziwił ją tok myślenia Seth'a jednak już zdążyła do tego przywyknąć.

    OdpowiedzUsuń
  44. - Pewnie zbyt krótko tu jestem by móc dobrze to zrozumieć, ale dalej nie pojmuję dlaczego tak bardzie cię znienawidzili. - Powiedziała, zerkając na Seth'a.

    OdpowiedzUsuń
  45. - Seth... - pierwszy raz zwróciła się doń imieniem. - Inni nie mogą przeboleć straty dawnego stada. Czasem trzeba pozwolić czemuś, komuś odejść, by móc żyć dalej. Stare HOTN nie miało racji bytu - nie rozumieją. Ale... tak, może wyglądać to tak, że wykorzystałeś okazję, by przejąć władzę w Stadzie Nocy... Bo gdyby to Aldieb odnowiła stado, to nikt nie miałby zastrzeżeń. - Zamyśliła się chwilowo, czy aby zbyt wiele nie powiedziała. - Tak z grubsza... oceniając miarą kotki niższej od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  46. - Uważasz się więc za winnego? - Zastrzygła uszyma, patrząc na Złodzieja z lekkim niedowierzaniem. - Czyżbyś dawał się łamać? Na to wygląda...

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie wiedzieć czemu poczuła ucisk w sercu. Rozejrzała się dookoła, jakby w nerwowym geście, szukając ucieczki. Nie dała odpowiedzi, choć minęła dość długa chwila. Nie wiedziała, co rzec.

    OdpowiedzUsuń
  48. - To akurat prawda... Samotny - w domyśle inny, ma najgorzej. Wielu przeciwko niemu, niewielu z nim. - Pokiwała łepetyną w zamyśleniu. Wlepiła zielone ślepia w Złodzieja.

    OdpowiedzUsuń
  49. - Cóż póki się nie dowiem to pewnie i nie zrozumiem, jednak widzę iż jest to temat ciężki dla ciebie, więc możemy go zakończyć, jeśli tylko zechcesz. - Dużo myśli kłębiło się w jej głowie, była bardzo ciekawa co się takiego zdarzyło, oprócz tego co już wiedziała, jednakże starała się zwykle nie naciskać na tematy trudne.

    OdpowiedzUsuń
  50. Zamyśliła się, szukając dobrych słów na sformułowanie jej pytania.
    - Z tego co zdążyłam się domyślić, wcześniej stado liczyło o wiele więcej członków. Dlaczego odeszli? - Było to bardzo ogólne pytanie, ale chyba najbardziej znaczące dla niej.

    OdpowiedzUsuń
  51. - Cóż, to raczej nie była odpowiedzieć na moje pytanie. Jednakże to należy już do przeszłości jak mniemam i powinniśmy skupić się na tym co jeszcze przed nami. - Mruknęła nieco zamyślonym tonem.

    OdpowiedzUsuń
  52. - A tego raczej nie dowiemy się, jeśli na jedną z nich nie wkroczymy, tylko która jest tą najlepszą, chyba nikt nie potrafiłby powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  53. - Wiele spraw gnębi me myśli, jednak nie wiem czy są one dobrymi tematami do rozmów. Większość z nich dotyczy mych spraw osobistych i nierozwikłanych, które niejasne dla mnie pozostają. - Powiedziała z nutką goryczy pobrzmiewającej w jej głosie.

    OdpowiedzUsuń
  54. - Chyba powinniśmy być ostrożni wiedząc o tym, jednakże jeśli ciebie on nie niepokoi to i ja na razie przejmować się nie będę. - Powiedziała, a potem zastanowiła się nad tym co gnębiło ją najbardziej. - Pewnie zdążyłeś przejrzeć mnie już na tyle by wiedzieć co nieco o mej przeszłości, jednak dalej gnębi mnie jedno. Czemu był gotów oddać mi swe życie, kiedy wcześniej pomógł mi i rodzinie je odebrać? - Zabrzmiało to bardziej, jakby mówiła sama do siebie, jednakże zerknęła w stronę Seth'a, mając nadzieję, że może jakoś jej to wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  55. - Więc czemu poczyniłeś kroki, które wysunęły Cię z szeregu, pozwoliły, by inni mogli Cię ujrzeć w takim a nie innym świetle?

    OdpowiedzUsuń
  56. - Czyli sądzisz, że nasze życie jest zależne od bytu wyższego, i sami nie mamy na nie wpływu? Nikt Cię nie prosił o zaopiekowanie się Stadem Nocy, zrobiłeś to z własnej woli - a przynajmniej tak mi się wydaje. To był Twój wybór.

    OdpowiedzUsuń
  57. - Cały czas mam wrażenie, że jakoś mi umykasz, Złodzieju... - Zamiotła ogonem ziemię, ukazując swoiste zniecierpliwienie. - Jakbyś czyjeś idee głosił, swoich nie mając; z racji braku kreatywności do innych się dopasował, aniżeli odnalazł własny pogląd.

    OdpowiedzUsuń
  58. - Dużo mi to pomogło - mruknęła, kładąc pysk na łapach. Długi ogon przesunął się kilka razy przy jej boku. W tedy jeszcze nie rozumiała, dopiero niedawno wszystko zaczęło dla niej nabierać wyraźniejszego sensu.

    OdpowiedzUsuń
  59. - Temu właśnie odpowiedzieć sobie nie mogę... Skoro nawet Ty siebie nie znasz i czynów swych nie potrafisz umotywować. Czemu zająłeś się Stadem Nocy? Tak wprost, bez krętactw i górnolotnych idei.

    OdpowiedzUsuń
  60. - Tak niech więc pozostanie... - Podniosła się i wyminęła Złodzieja, udając się w głąb Lasu Śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  61. - I mieć za złe nie będę, jednak dlaczego tak uważasz?

    OdpowiedzUsuń
  62. Westchnęła, postanawiając nie drążyć dalej, musiała sama jakoś do tego dojść.
    - Dalej nie potrafię sobie wybaczyć śmierci rodziców... - Mruknęła cicho, ale wiedziała, że jej towarzysz usłyszał. Wypowiedzenie tych słów przyszło jej łatwo, a jednak wcale tego nie czuła. Położyła uszy na czaszce, a jej ogon poruszył się niespokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  63. *uniosła wysoko łeb i spojrzała mu w oczy* Nie, nie skądże. Ale to miłe że się pytasz, i interesujesz, choć przyznam że lekko to mnie zdziwiło. *uśmiechnęła się lekko*

    OdpowiedzUsuń
  64. *Pokręciła przecząco łbem w milczeniu* Nie, nie musisz pytać się o to na siłę, jednakże dziękuje, to miło z twojej strony. Nic mi nie jest. *wyglądała jakby spoglądała na jego osobę dość troskliwie, jako że zajął się tym stadem*

    OdpowiedzUsuń
  65. [http://www.otofotki.pl/img23/vk644_naglowek.jpg.html co myślisz?]

    OdpowiedzUsuń
  66. [Bardzo dobrze i czuję się zaszczycona przez to wyróżnienie. Swoją drogą, jak będziesz miał chwilę wstąp do jaskini, chciałabym uzgodnić z Tobą jeszcze sprawę plusów.]

    OdpowiedzUsuń
  67. Wypowiedziałam już zbyt wiele słów w tej sprawie. - Lisica zamachnęła rdzawą kitą, by później owinąć nią skostniałe z zimna łapy. - Twoja skrucha zdaje się została doceniona, masz kartę po sacrum, nie potykaj się teraz.

    OdpowiedzUsuń
  68. Możesz być pewny że ja w tym stadzie nigdy nie zgasnę, a jeśli kiedykolwiek by mi się to zdarzyło to zapewne z przyczyn na których nie miałabym żadnego wpływu. Bardzo mi zależało żeby się tu dostać więc teraz tak łatwo nie zrezygnuje *uśmiecha się spode łba do siebie*

    OdpowiedzUsuń
  69. Dziękuje ci za twe słowa, dobrze że w tym stadzie jest ktoś taki jak ty. Odpowiedzialny, dotrzymujący każdego słowa... *spojrzała na niego, lekko się uśmiechając* jesteś nie zastąpiony, Seth

    OdpowiedzUsuń
  70. Powiedziałam tylko prawdę, nie mam w swoim zwyczaju kłamać. Głowa do góry... *podeszła do niego i otarła swój łeb o jego potężną z lśniącymi, błękitnymi łuskami, łapę*

    OdpowiedzUsuń
  71. Nie widzisz... lecz zapewne poczułeś *spojrzała w górę na niego, kładąc swoją łapę na jego, lekko przesuwając z góry na dół*

    OdpowiedzUsuń
  72. *uśmiechnęła się mimowolnie* lubię cię Seth, jesteś dobrym, i mądrym Smokiem. Na pewno wiele rzeczy tobie nie umykają...

    OdpowiedzUsuń
  73. Ah no tak wybacz mi... *schyliła łeb* ze mną? wszystko w porządku. Na razie postanowiłam zawiesić na jakiś czas moje sprawy, dotyczące zemsty. póki nic się złego nie dzieje, chcę zbliżyć się do was bardziej i lepiej się zadomowić... myślę że po długich latach, znalazłam kąt w którym mogę zostać na bardzo długo...

    OdpowiedzUsuń
  74. Niczego nie unikam Seth *spojrzał na niego czerwonymi ślepiami* Nie widzę sensu w rozmowach z kimś, kogo się nie toleruje, ale skoro ty widzisz. *Zamilkł na chwilę* U mnie różnie, tajemnica coraz mniejszą staje się tajemnicą i to jest dobre, ale to czego się dowiaduje nie bardzo mnie cieszy. Wolałbym śnić o sobie a nie o nim. *odwraca głowę w inną stronę*

    OdpowiedzUsuń
  75. Miło że w to wierzysz, mam nadzieje że i ja uwierzę... Jeszcze raz ci za to dziękuję *skinęła łbem*

    OdpowiedzUsuń
  76. *Reav'zhotka nagle zerknęła rozkojarzona w kierunku smoka. Zupełnie jakby słowa Setha wybudziły ją z głębokiego snu, albo w każdym bądź razie z zamyślenia* Dobrze, postaram się częściej pokazywać... *Powiedziała nieco ochrypłym i świszczącym głosem, a jej pysku na chwile zagościł słaby uśmiech. Po chwili jej wzrok znowu utkwił gdzieś w pochłoniętym przez świeżo spadły śnieg pustkowiu*

    OdpowiedzUsuń
  77. *milczała przez dłuższą chwilę, po czym machnęła ogonem i łbem* nie mam nic do powiedzenia, ale też cię nie wyganiam. Więc to od ciebie zależy czy zostaniesz... czy odejdziesz

    OdpowiedzUsuń
  78. *uśmiechnęła się do siebie, patrząc na niego jak odchodzi, w milczeniu*

    OdpowiedzUsuń
  79. Jakie błędy masz na myśli? Może i twoje słowa pomogą w mej zagadce.. *spojrzał na niego i zastrzygł uchem*

    OdpowiedzUsuń
  80. Wiem wiele, lecz niewiele z tego rozumiem. Błękitnooka Padma zdradziła mi swoje myśli na mój temat, ona wie lepiej co się ze mną dzieje niż ja sam. Jednak rzadko ją widuje i sam muszę zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  81. Za złe? Nie, skąd że *pokręcił łbem* Po prostu ciekawość mnie zżera, mam nadzieję, że ona mnie nie zgubi.

    OdpowiedzUsuń
  82. Całkiem dobrze mówi ta cała Padma *uśmiecha się lekko do siebie*

    OdpowiedzUsuń
  83. - Ale nic nie zmieni faktu, że ten świat jest moim prawowitym domem. - Wymruczał spoglądając w jego stronę.

    OdpowiedzUsuń
  84. [Seth mam pytanie, konkretnie do mojej notki powitalnej. Gdzie piszemy komentarze, to chciałabym ją poprawić, ale nie mam jej zapisanej chociaż chciałam ją zapisać, i nie wiem czy bym teraz musiała dawać na bloga czy bym mogła jakoś tą obecną poprawić]

    OdpowiedzUsuń
  85. - Ilekroć zostawiać Cię muszę, byś Ty mnie znów zatrzymał? - zapytała, skrywając się pośród cieni. Wiedziała, że dla Złodzieja żaden to kamuflaż, jednak czuła się pewniej będąc skrytą - choć pozornie - w mroku. - Czyżby przywarą było moje milczenie?

    OdpowiedzUsuń
  86. [chodzi mi o poprawienie notki, a nie mam jej zapisanej, tam gdzie się pisze opowieści, i nie wiem czy będzie dobrze jak napisze jeszcze raz tą notkę i wystawie na bloga, żebyś mógł podmienić, nie wiem jak bym miała tą obecną poprawić. Znowu chyba źle wytłumaczyłam...]

    OdpowiedzUsuń
  87. [Aha, no tak bo widzisz ja zapomniałam gdzie była ta lista tych notek, ale teraz już ją znalazłam. Zakręcona jestem]

    OdpowiedzUsuń
  88. - Po prostu dziwnym dla mnie jest, iż chcesz rozmawiać z osobą mojego pokroju. Nie chciałam Cię w żaden sposób urazić.

    OdpowiedzUsuń
  89. Skinęła łepetyną na znak, iż zgadza się ze Złodziejem. Odetchnęła cichutko, rozglądając się dookoła, nie mając nic ciekawego do powiedzenia. Noc spowiła swym ciemnym płaszczem tereny Stada, niebo zasnute było warstwowymi chmurami. Zapowiadało się na śnieżycę.

    OdpowiedzUsuń
  90. - Czasami... mimo to, zima jest piękna. - stwierdziła krótko.

    OdpowiedzUsuń
  91. - Zatraconym w pięknie... a jeśli śmierć jest mi piękną?

    OdpowiedzUsuń
  92. Na jej pyszczku pojawił się nikły uśmiech, który odbił się w jej ślepkach. Patrzyła na Złodzieja w milczeniu, jakby nie chcąc przejąć inicjatywy w prowadzeniu rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
  93. Czas mnie zmienił. Długa historia... *Rzekła, spoglądając na niego ponownie, tak jakby czekała na jakikolwiek znak oznaczający, że Seth zechce jej wysłuchać*

    OdpowiedzUsuń
  94. [Widzę, że nasz wątek urwał się dawno temu, więc żeby tak go nie pozostawić, jakoś go zakończę.]
    Kiedy przez dłuższy czas nie uzyskała żadnej reakcji ze strony rozmówcy, podniosła się by odejść. Spodziewając się, że chce już zostać sam, zerknęła tylko raz na pół smoka i oddaliła się bez słowa.

    [Mam parę pytań, które nasunęły mi się na myśl, gdy spojrzałam dzisiaj na hierarchię. Dlaczego Ty i Baru jesteście w Drugim szczepie, a Raksha w Trzecim? Czyżby wasze zadania były bardziej znaczące i liczyły się jako trzy, czy może sposób w jaki napisałam moje jest niewystarczający? Nie należałam wcześniej do żadnego stada i nie orientuję się w tych kwestiach, dlatego pytam.
    Ah, no i po podliczeniu wszystkich plusów moje się nie zgadzają, tak nawiasem mówiąc.]

    OdpowiedzUsuń
  95. Zatrzymała się i spojrzała w jego stronę.
    - Nie mam ci za złe, widocznie to ja okazałam się niezbyt interesującym kompanem do rozmowy - powiedziała z lekkim uśmiechem, jakby chciała zażartować z owej sytuacji.

    [Heh. Wybaczam. Mylić się rzecz ludzka, jak to mówią.]

    OdpowiedzUsuń
  96. Nie miej mi za złe? *powtórzyła, patrząc na niego ze z zdziwieniem* ja bardzo, chętnie się z tobą przejdę *machnęła delikatnie ogonem*

    OdpowiedzUsuń
  97. To może przejdziemy się na wzgórze? dla ciebie to nie powinien być problem wspiąć się, w końcu jesteś smo... pół-smokiem *powoli ruszyła* może i mogłabym się pochwalić, bardzo zaprzyjaźniłam się z Rakshą, zapewne zauważyłeś.

    OdpowiedzUsuń
  98. Oczywiście że nie *zaczęła powoli iść w stronę wzgórza, które bardzo ją zaciekawiło, chciała bardzo się wspiąć i ujrzeć tereny stada z lepszego punktu widzenia* A ty? masz coś czym mógłbyś się ze mną podzielić?

    OdpowiedzUsuń
  99. - O niczym specjalnie ciekawym - mruknęła. Jej ogon poruszył się leniwie przy jej boku. - Czyżby to istnienia w tobie, jak to je określiłeś, tak bardzo zamąciły ci umysł? - Zapytała i usiadła z powrotem na swoim poprzednim miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  100. Wielka szkoda, bo chciałabym czegoś dowiedzieć się o tobie, twojej przeszłości, duszach, statkach których pochłonąłeś. Zaciekawiły mnie tamte słowa, pamiętam jak o nic wspominałeś

    OdpowiedzUsuń
  101. Przekrzywiła nieco pysk, przyglądając się Seth'owi.
    - Potrafisz określić, kiedy to może się zdarzyć? - Jej ogon poruszył się leniwie, a ona sama zastanawiała się nad jego słowami.

    OdpowiedzUsuń
  102. Gdyby mogła, pewnie teraz zmarszczyłaby brwi, jednakże mogła tylko poruszyć nieznacznie ogonem.
    - W takim razie jesteśmy w każdej chwili narażenie na to, że pożresz nasze dusze? - Spojrzała na niego, jednak z jej głosu nic nie można było odszyfrować.

    OdpowiedzUsuń
  103. Ah tak... może kiedyś mi opowiesz, wtedy bardzo chętnie cię wysłucham *doszli na wzgórz, zatrzymała się i spojrzała w górę na szczyt jednego z nich*

    OdpowiedzUsuń
  104. Kotka zaczęła kluczyć między drzewami, jakby chcąc ukoić nerwy. W rzeczywistości nie chciała siedzieć bezczynie w głuchej ciszy, która zapadła pomiędzy nią a Złodziejem.

    OdpowiedzUsuń
  105. - Jak to jest, że dusz może ci służyć jako broń? - Zapytała, przekrzywiając nieco pysk, po czym zdała sobie sprawę, że może o zbyt dużo pyta. - Wybacz, że zadaję ci tyle pytań, ale po prostu ciekawisz mnie - dodała, pochylając nieco pysk.

    OdpowiedzUsuń
  106. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  107. - Pewnie sama kiedy zapyta, a być może i ja jej opowiem jeśli zechce - powiedziała, zastanawiając się nad tym, co powiedział jej Seth, było to dla niej nie lada ciekawostką. - Jak to jest mieć czyjeś życie w szponach i kierować nim? - Zadała kolejne pytanie, stwierdzając iż ciekawości swej nie powstrzyma.

    OdpowiedzUsuń
  108. Nie spodziewając się jakiegokolwiek ruchu ze strony towarzysza, cofnęła się, wydając z siebie cichy syk. Sierść na jej grzbiecie nastroszyła się, a częściowo nawet rozmyła, jakby upodabniając się do cienia.

    OdpowiedzUsuń
  109. *przysłuchując się mu uważnie, zaiskrzyły jej się oczy* kryształowy lód, powiadasz. Musi być to niezwykły widok, gdzie na samym szczycie, w blasku słońca mienią się tysiącem kolorów, małe kryształy *zaczęła skakać ostrożnie po wystających kawałkach wzgórza, z których lekko śnieg się osypywał*

    OdpowiedzUsuń
  110. Starając się uspokoić, usiadła. Zielone ślepia wlepiła w Złodzieja. - O czym pomówić? Mamy jakieś wspólne tematy w tej chwili?

    OdpowiedzUsuń
  111. Taki ktoś jak ty i dla ciebie za wysoko? *uśmiecha się bardzo pewna siebie* myślę że nie wierzysz w swoje możliwości *chwilę zaczekała na niego, obserwując jak się wspina*

    OdpowiedzUsuń
  112. Zmrużyła nieco ślepia, poruszywszy ogonem.
    - Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Łapię i zabijam, nie bawię się ofiarą - mruknęła trochę jakby nie na temat, wiedziała o co chodziło Złodziejowi, jednak nie powiedziała tego na głos.

    OdpowiedzUsuń
  113. - Wybacz, nie tak miało to zabrzmieć... - stuliła uszy, niby chcąc upodobnić się do niewinnego kocięcia. - Nie męczą mnie żadne pytania do Twojej osoby, a i Ty milczysz.

    OdpowiedzUsuń
  114. *przybliżyła się bliżej lodowej ściany wzgórza* nie martw się o mnie, a ty? Seth, nie boisz się wspinać? skoro tylu tu zginęło...

    OdpowiedzUsuń
  115. - Posiłki także zdobywasz w tenże sposób, czy może preferujesz zwykłe polowanie? - Po raz kolejny zapytała z czystej ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  116. - I ja teraz, w myśl podtrzymania rozmowy, powinnam odnieść się do Twoich słów, tak? - przekrzywiła łepetynę, zmrużonymi ślepiami lustrując Złodzieja.

    OdpowiedzUsuń
  117. Czuję się bezużyteczna, Seth, jestem kompletnym zerem *Jej głos się załamywał, pobrzmiewał goryczą jak i również pogardą do samej siebie. W oczach stanęły łzy*

    OdpowiedzUsuń
  118. - O czym? Zacznij, proszę, brak mi kreatywności. - Usiadła, opatulając ciało chuderlawym ogonem.

    OdpowiedzUsuń
  119. Szczerze zadziwiła ją ta uwaga. - Ja tak nie sądzę. - Przekrzywiła łepetynę. - Chwilowo żaden temat godny poruszenia nie przychodzi mi do głowy. Tym bardziej, że nie wiem na jakim gruncie stoi nasza znajomość. Nie znam Cię, nie wiem, o czym moglibyśmy rozmawiać. - Westchnęła, rozglądając się po zacienionym lesie. Kocia sylwetka rozpłynęła się w mroku, by po chwili zmaterializować się za Złodziejem. - Ładna pogoda, czyż nie? - palnęła, niby od niechcenia.

    OdpowiedzUsuń
  120. *oblizał pysk i spojrzał na niego kątem oka* co tym razem Cię do mnie sprowadza?

    OdpowiedzUsuń
  121. To może tam się wybierzemy? bardzo bym chciała, zobaczyć te cudo.

    OdpowiedzUsuń
  122. Przekrzywiła lekko pysk.
    - Więc jak się odżywiasz?

    OdpowiedzUsuń
  123. - Być może, Złodzieju. Żadnej możliwości nie powinno się wykluczać.

    OdpowiedzUsuń
  124. Nic mnie nie dręczy. - Ucięła, spoglądając w gadzie ślepia bestii. - Przestałam mieć ochotę podejmować działań, które mogą być dwojako interpretowane, z obawy że ktoś w końcu nastąpi mi na moją rudą kitę. - Odetchnęła, jasny kłąb pary okolił jej mordkę.

    OdpowiedzUsuń
  125. Ehh... *zrezygnowała, opuściła łeb i dalej zaczęła się wspinać na wyższe piętra wzgórza*

    OdpowiedzUsuń
  126. Z czarnej piersi wyrwało się cichutkie westchnięcie. Lis nie wiedziała, co powiedzieć. Znowu. Dlatego też rozmowa niezbyt się kleiła.

    OdpowiedzUsuń
  127. Zaśmiała się krótko i przymknęła ślepia. Znajdowali się w lesie, bo tu też smok postanowić zagaić rozmowę. - Nie będę krzyczeć, bo jeszcze komuś nasunie się na myśl, że zależy mi na jego uwadze. - Wymruczała. Kiedy kropla wody rozprysnęła się na Jej uchu, lisica fuknęła z odrazą i cofnęła się o kilka kroków. - Odwilż. Kolejny powód, by narzekać. - Oblizała mordkę.

    OdpowiedzUsuń
  128. Taa, być może, dałam za wygraną bo nie chce ciebie na nic narażać. Ja bym poszła może dostałabym trzecie życie... *skacze dalej, i łapa jej się ześlizgnęła upadła, na niższy stopień z którego skoczyła* Ał...

    OdpowiedzUsuń
  129. Nie, odwilż jest jednak cudowny. - Poprawiła się z przekąsem kiedy ten wspomniał o możliwości powrotu śnieżycy. - Co gorszego niż temperatura która paraliżuje moje kości wróżysz smoku?

    OdpowiedzUsuń
  130. Zastanowiła się nad tym chwilę, jednak nie odezwała się już, nie mając więcej pytań do zadania. Poruszyła tylko lekko ogon, wbijając ślepia w mrok.

    OdpowiedzUsuń
  131. *wstała powoli i ostrożnie* yh, po prostu się ześlizgnęłam, każdemu mogłoby się to zdarzyć *skrzywiła się w grymasie i znów wskoczyła na te same miejsce skąd upadła, tym razem wskoczyła na nie bez problemu*

    OdpowiedzUsuń
  132. Zachichotała cicho słysząc jak nazwał ją Samiec. - Salam Seth. - przywitała go skinieniem łba. - Jeszcze zdążysz mnie poznać.

    OdpowiedzUsuń
  133. - Nie posiadam już więcej pytań, gdyż to o co pytałam, już zostało wyjaśnione - odpowiedziała prosto, jej ciekawość budziła zwykle, gdy coś było dla niej niezrozumiałe. Zbyt ciągle zamknięta była, by pozwolić owej ciekawości na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  134. Kolejny chichot wydostał się z pyska Wadery. - Mądre słowa. - uśmiechnęła się z lekka i poczęła wodzić spojrzeniem swych lazurowych ślepi dookoła.

    OdpowiedzUsuń
  135. Uśmiechnęła się lekko.
    - Przed tobą się nic nie ukryje, nieprawdaż Seth? Wiele mnie ciekawi, a ty jedną dużą dla mnie zagadką jesteś, jednak pytania żadne teraz już nie nasuwają mi się na myśl - odrzekła, zgodnie zresztą z prawdą, gdyż nie potrafiła teraz sformułować odpowiedniego pytania. Zbyt wiele było myśli w jej głowie.

    OdpowiedzUsuń
  136. Przekrzywiła nieco pysk.
    - Wybacz, jednak chyba nie rozumiem twego pytania - powiedziała, nie chcąc źle odpowiadać, jeśli nie do końca zrozumiała.

    OdpowiedzUsuń
  137. Naszych myśli *przysiadł* może gdyby ktoś w moich pogrzebał dowiedziałbym się nieco więcej na swój temat.

    OdpowiedzUsuń
  138. Kiwnęła pyskiem, rozumiejąc co ma na myśli.
    - Nie przesadzaj, może jednak jest coś o co chciałbyś zapytać mnie?

    OdpowiedzUsuń
  139. Seth, Seth.. *pokręcił lekko łbem* jak na wszystko wiedzącego niewiele wiesz, chęć zabicia osobnika który zapieczętował duszę w mym ciele tak Cie zaślepia, że najwyraźniej nawet ten głupi wierszyk jest dla Ciebie zbyt skomplikowany. Czyżby postać moja była dla kogoś takiego jak Ty tajemnicą? *spojrzał na niego pytająco*

    OdpowiedzUsuń
  140. Niech więc tak będzie. *odpowiedział krótko i spojrzał w niebo z lekkim uśmiechem*

    OdpowiedzUsuń
  141. To co wiem wypłynęło z ust Padmy, ten cały Mebu chciał zapieczętować się w jej dziecku więc nieco wie z czym mam do czynienia, niestety nie jest tego pewna i nie wszystko od razu chce mi powiedzieć, a spotkać jej nie jest łatwo, jak to powiedziałeś, potomkiem się zajmuje, tak czy siak usłyszany przeze mnie wierszyk potwierdza większość jej teorii *spojrzał na niego* Resztę wiem z słów ,,kluczy,,. Tak jakby pewne słowa czy zachowania pomniejszały amnezję, ale niestety już spory czas nie słyszę żadnego takiego słowa, ani nie widzę zachowań które nieco by rozświetliły mą przeszłość.

    OdpowiedzUsuń
  142. - Hm.. - mruknęła. - To czy księga która zawiera informacje o mnie okaże się dla Ciebie ciekawa zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. - cień uśmiechu ozdobił na krótką chwilę jej pysk dodając mu szczenięcego uroku.

    OdpowiedzUsuń
  143. Uśmiechnęła się lekko do siebie, nieco pobłażliwie. Jakże mogła o tym zapomnieć?
    - No tak, głupie pytanie - rzekła tylko i poruszyła nieco ogonem, dalej wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt.

    OdpowiedzUsuń
  144. Ahh... wspominałam, że to moje drugie życie? z litości? no to może jak... komuś, tak bardzo na mnie zależy, to by mnie wskrzesił po raz kolejny... aczkolwiek wolałabym żeby mnie zostawił w spokoju...

    OdpowiedzUsuń
  145. Mimo to nie wydaje mi się, byś wiedział więcej niż ja sama, a nawet śmiem sądzić że nie miałeś siły, ani ochoty by zagłębiać w niepozorne skrawki zabarwiające całość, a ja nie przewiduję w najbliższym czasie żadnych problemów, które spadłyby na kogokolwiek z mojej winy. - Uwieńczyła słowa oblizaniem rdzawej mordki.

    OdpowiedzUsuń
  146. - Jak zwykle się czepiasz, mój drogi. - Odpowiedziała mi spokojnie po czym przysiadła naprzeciw wysoko unosząc pysk. - Uznałam również, że mogę jedynie tolerować Twoje słowo jako wskazówki. Nadal jednak uważam... - Tu omiotła spojrzeniem resztę stada - ...że w jakiś sposób masz na nich wpływ. Jesteś więc kimś w rodzaju opiekuna, lub przewodnika.

    OdpowiedzUsuń
  147. Zwinnym ogonem przesunęła po ziemi z jednej strony na drugą, zgarniając nim brudną ziemię i zanieczyszczając swe lśniące futro.
    - Nie w tym rzecz. Mogą być niezależni, jednak jesteśmy rodziną. Istnieje coś takiego jak głowa rodziny, bez niej tworzą się konflikty. - Jak dotąd patrzyła mu prosto w oczy jednak wzrok na chwilę spuściła, na swoje łapy. - Jedna osoba wpadnie na pomysł, druga zaprzeczy, kto rozwiązuje w takiej sytuacji konflikt?

    OdpowiedzUsuń
  148. Barwną, ciekawe tylko czy to dobrze, czy też nie *zamyślił się na chwilę*

    OdpowiedzUsuń
  149. - Być może, jeśli uznałabym to za słuszne w jakimś stopniu lub widziałabym w tym korzyść. - Uśmiechnęła się do niego jak prawdziwa materialistka - Oczywiście to tylko wskazówki.
    - Sam zaś powiedziałeś, że głowa nie jesteś, więc nie Ciebie przyjdzie mi słuchać, jak sądzę. - Przechyliła łeb w bok doszukując się w jego oczach szczerej odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  150. Staram się, z całych sił się staram, zbyt dużo zawiniłam już w oczach wielu. A nie będę miała powodu by znów znikać póki moja karta będzie chociaż względnie czysta. - Odparła. - Widzisz, tutaj różnimy się bardzo. Moje czyny tylko i wyłącznie do chcenia i nie chcenia.

    OdpowiedzUsuń
  151. - Nie śmiem zaprzeczyć. - Ucięła niezadowolona z takiej odpowiedzi. - Próbujesz wbić mi do głowy jakieś dziwne metafory, które nie mają odzwierciedlenia w praktyce, czy mi się wydaje? - Spytała jednak wiadomym było że na pytania retoryczne nie odpowiadamy. - Każde stado ma przewodnika. Gdy dojdzie do bitwy, gdy będzie trzeba zadecydować w ważnej sprawie, myślisz, że demorkacje zawsze jest dobrym rozwiązaniem?

    OdpowiedzUsuń
  152. Nieco rozbawiony uśmiech zagościła na jej pysku.
    - Bardzo dyplomatycznie, co nie zmienia faktu iż usłyszeć to od ciebie to dla mnie zaszczyt - powiedziała lekko rozbawiona, nadal jednak nie wiedziała czym.

    OdpowiedzUsuń
  153. Tu prawie powstrzymała śmiech, jednak by nie martwić go swym zachowaniem podniosła się i usadowiła obok niego, nie naprzeciw.
    - Ależ nie, źle mnie zrozumiałeś. Lecz na pewno są osoby, które zajęłyby się stadem w jakiś sposób. Może wypadałoby zrobić jakieś zawody...wybrać odpowiedniego..? Lub jednego z Zasłużonych, ale to w przyszłości. Pragnę nadmienić iż niedługo ujawnieni zostaną przywódcy niektórych frakcji, z takim stanem rzeczy będą mogli rywalizować już z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  154. - Widzę, że upodobałeś sobie mówić bardzo zawile - rzekła, zastanawiając się nad jego pytaniem. - Wydaje mi się, że to raczej czyny świadczą o tym czy szacunek się komuś należy czy nie, jednakże to raczej ten co myśli większy zdobędzie - powiedziała, nadal nieco zamyślona.

    OdpowiedzUsuń
  155. Byłem sobą, to jego dusza przyczepiła się do mojej, jego wspomnienia mieszają w moich, nie odwrotnie. Nie mam pojęcia dlaczego oceniasz moją przyszłość na jego podstawie, kiedy jedyne co mnie z nim łączy to część duszy, która najwyraźniej zaszła ci mocno za skórę. Zapewne nawet go nie znałem. *zmrużył lekko ślepia*

    OdpowiedzUsuń
  156. Uśmiechnęła się lekko, a jej ogon poruszył się delikatnie.
    - Jak dla mnie jesteś jednym z tych nielicznych, którzy zasługują na szacunek - odpowiedziała, gdyż sama szanowała go i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  157. W tej kwestii zawsze najtrudniej jest orzec czego się pragnie. - Tu uśmiechnęła się zawadiacko. Już po raz kolejny odruchowo zamierzała przysiąść, a później chłód bijący od ziemi przypominał jej, że to względnie nie najlepszy plan. - Gardzisz moim przyziemnym pomysłem zaproszenia Mikołaja, by wręczył wszystkim prezenty? - Rzuciła, przekrzywiając delikatnie mordkę.

    OdpowiedzUsuń
  158. Doceniam, że tak mówisz, Seth. Mimo, iż nie do końca to prawda. Czasem trzeba umieć wybaczać innym.

    OdpowiedzUsuń
  159. - Ależ to tylko przykład. Jednak wiadomo, przewodnikiem nie mógłby być ktoś nie zasłużony, nie potrafiący obronić stada, ani słaby psychicznie jak i fizycznie. - Wytłumaczyła mu dokładnie - Mam nadzieje, że pojmujesz.

    OdpowiedzUsuń
  160. Jesteś pewny? wydaje mi się że by wyczuł, jak moja moc i życie gaśnie... *skrzywiła się* na pewno by się tym zainteresował... sam mnie zabił, a potem wskrzesił raczej nie bez powodu *rozglądnęła się dookoła i wskoczyła na wyższy stopień*

    OdpowiedzUsuń
  161. - Chociaż raz doszliśmy do sensownego porozumienia. - Uśmiechnęła się szeroko. Widocznie w jej mniemaniu przyznał jej rację a ona była z tego zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  162. - Mogłabym kilka wymienić. Spójrz tylko, kiedy tu przyszłam niewielu nas było, a z każdym dniem poznaję kogoś nowego kto powrócił lub przyszedł z innego zakątka świata, w dużej mierze to twoja zasługa - rzekła tylko.

    OdpowiedzUsuń
  163. - Nie chcę kończyć czegoś, co jeszcze się nie zaczęło - rozmowa z Tobą, o ile zdoła rozwinąć się i utrzymać, może być ciekawa. Zwykłej konwersacji pragniesz... - zamyśliła się chwilowo. Jej ciałko zadrżało, gdy chłodny wiatr przeczesał swymi szponami czarne futerko. - Przejdziemy się? Idąc, łatwiej zbieram myśli.

    OdpowiedzUsuń
  164. *kiwnęła łbem do niego* wolałabym żeby w ogóle nie istniał... *zaczepiła się łapami o kolejną skałę, już prawie przy szczycie*

    OdpowiedzUsuń
  165. - Jednak to głównie dzięki tobie stado nie rozpadło się na dobre - powiedziała, a jej ogon poruszył się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  166. - Lepiej znasz tereny, prowadź. - wymigała się od roli przewodnika. Nie lubiła przewodzić innym.

    OdpowiedzUsuń
  167. *stanęła na szczycie podziwiając piękny widok, spojrzała na niego* ja w obronie bliskich mogłabym poświęcić swoje życie... nie tylko czyjeś. I niestety nie mogę się z tobą zgodzić, bo mnie usatysfakcjonuje tylko jego śmierć. Więc jak myślisz co dla niego byłoby lepsze? nie narodzić się? czy zginąć z mojej łapy...?

    OdpowiedzUsuń
  168. Ruszyła więc za nim, wzrok mając wlepiony w śnieg, który poorany był przez ślady gadzich łap. - Zawsze byłeś smokiem? - zapytała, nie wiele myśląc.

    OdpowiedzUsuń
  169. - I zupełnie sam doszedłeś do... do tych Dusz? Czy ktoś przyszedł Ci z pomocą, z radą? - wyrównała krok ze Złodziejem.

    OdpowiedzUsuń
  170. Nie na tym rola pojemnika polega, nie mówi za mnie, dopiero przy odpowiednich czynach możesz z nim pomówić, ale są tego pewne konsekwencje.

    OdpowiedzUsuń
  171. Pewna osoba musiałaby wykonać rytuał, a wtedy on powróci, tą sama duszą i ciałem, a ja trafię do krainy umarłych.

    OdpowiedzUsuń
  172. To była odpowiedź co najmniej wymijająca. - Wymruczała z przekąsem. - Proszę, bądź tak miły i podaj grzecznie jakiś mało wymyślny kolor, bo po pierwsze nie jest parzyście, a po drugie nie w porządku jest, że widzisz, a nie zaangażujesz się jak trzy czwarte tego stada. Poza tym niech i Florence będzie mikołajem.

    OdpowiedzUsuń
  173. Skinęła łepetyną, choć niewiele do niej dotarło. Myślami chwilowo była gdzie indziej. Nie widząc wystającej ze śniegu gałęzi, potknęła się. Czarne ciałko z impetem wtopiło się w biały puch.

    OdpowiedzUsuń
  174. Nie jest mną ani ja nim *spojrzał na niego mrużąc lekko ślepia* najwyraźniej nie wszystkie rytuały są Ci znane.

    OdpowiedzUsuń
  175. - Ci którzy uznają, żeś wart zapamiętania, zapamiętają - odpowiedziała tylko, spoglądając na niego swymi fiołkowymi ślepiami.

    OdpowiedzUsuń
  176. Fuknęła cicho, podnosząc się z zaspy. Futerko jej częściowo cieniem się stało i rozpierzchło dookoła. Po chwili jednak zaczęło wracać do kociej formy. - Kiedyś byłam. - odparła na słowa Złodzieja.

    OdpowiedzUsuń
  177. Uśmiechnęła się lekko jedną stroną pyska.
    - Zbyt wiele chyba wymagasz, jednak tego też ci życzę - odpowiedziała głosem zabarwionym nieco rozbawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  178. Otrząsnęła się z jasnych płatków i dobiegła do Złodzieja, który w między czasie zdołał ujść kilka metrów dalej. Małej kotce nieco trudno było iść w tempie smoka, toteż musiała co chwilę podbiegać. - Kiedyś w ogóle nie byłam kotem. - mówiła dalej, wedle prośby. - Mieszkałam w mieście jako człowiecza istota. Do tej krainy dotarłam za pośrednictwem Cieni, z którymi zawarłam pakt. Darowana została mi postać niemal śnieżnej kotki. Z czasem zmuszono do okropnych rzeczy, którym sprzeciwić się nie mogłam, ze względu na umowę. Z białej czarną się stałam w ciągu dwóch miesięcy. A wszystko przez parszywą naturę, jaką we mnie rozbudzono po podpisaniu deklaracji. Stałam się Cieniem. - podbiegła, gdy Złodziej znów się oddalił. Starała się złapać dech po długiej wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  179. Przekrzywiła nieco pysk, spoglądając przez chwilę na Seth'a, by potem także zawrócić spojrzenie na nieboskłon.
    - Poznajemy kogoś po tym ile wymaga od siebie, a nie od innych - mruknęła cicho, jakby zapomniała iż dalej ma towarzystwo.

    OdpowiedzUsuń
  180. Usiadła i odetchnęła głęboko. Zielone ślepia wlepiła w Złodzieja.

    OdpowiedzUsuń
  181. Bez słowa poderwała się i zaczęła biec przed siebie. Uszy miała tuż przy łepetynie, za sobą zostawiała masę śladów kocich. Zatrzymała się jakieś naście metrów dalej, przypadła do ziemi, patrząc uważnie na Złodzieja. Postawą swą jakby zachęcała do zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  182. - Nie wiem o czym innym mogłabym z Tobą prowadzić dyskusję. - Przechyliła łeb zastanawiając się nad odpowiedzią. - W końcu moim zamiarem nie było spoufalać się z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  183. Sierść na jej grzbiecie niemal stanęła dęba, gdy Złodziej tak szybko przemknął tę odległość, iż kotka zauważyła ledwie mgnienie. Nie zwlekając, zaczęła biec przed siebie, niczym czarna zmora przemierzała las.

    OdpowiedzUsuń
  184. - Och, Seth, niewiele więc wiesz o pewnych rzeczach. Gdy bardzo nam na czymś zależy spełniają się marzenia, gdy wiernie dążymy do swych celów, nic nas nie powstrzyma. Jeśli chodzi o mnie, nic nie dzieje się przez przypadek. Wszystko mam zaplanowane. - Uśmiechnęła się szyderczo, jednak on nie mógł wiedzieć co przeszło jej przez myśl. - I proszę, nie zwracaj się do mnie używając pełnych imion, czuję się wtedy nieswojo.

    OdpowiedzUsuń
  185. - Właśnie tak można to ująć, jak mówisz. Po trupach pójdę, dążąc do swych racji. - Zastanowiła sie przez chwilę nad tym co jemu mogło w głowie zaświtać. - Ależ, czy ja jestem wrogo nastawiona? Przynajmniej staram się być uprzejma. Myślę, że jak dotąd idzie mi nieźle. - Jak to egoistka skłonna była pochwalić nawet samą siebie.

    OdpowiedzUsuń
  186. Biegła tak długo, aż straciła czucie w łapkach. Zwolniła, a w końcu zatrzymała się i położyła. Wypatrywała Złodzieja.

    OdpowiedzUsuń
  187. - Doprawdy tak uważasz? - Oblizała pyski wyprostowała się bardziej czując złą aurę którą Seth zaczął emanować. Uraziły ją jego słowa. - Nie możesz tego założyć, nie znając ich do końca. - Warknęła na niego mimowolnie, co nie było w kociej naturze. - Być może nie interesują mnie starania innych.

    OdpowiedzUsuń
  188. - A więc jesteśmy kwita. Ta pełna tajemniczości dyskusja właśnie straciła na wartości. - Uspokoiła swe poruszenie i ponownie przybrała łagodny wyraz. Natividad, który oddalił się na jakiś czas przybył sprawdzić co zaniepokoiło jego Panią.
    - Może za coś jeszcze chciałbyś obrzucić mnie złym słowem?

    OdpowiedzUsuń
  189. Odwróciła łepetynę w kierunku Złodzieja. Zastrzygła smolistymi uszkami, uśmiechając się nikle. Dyszała po biegu.

    OdpowiedzUsuń
  190. - Ganiać się z Tobą? Mam szansę na taki zaszczyt? - Na kocim pysku pojawił się nikły uśmiech, wąsy zadrżały. - Przecież szybszy jesteś, do typowej gonitwy raczej nie skłonny.

    OdpowiedzUsuń
  191. Nie dbam, zbytnio o te życie... żyje dla zemsty *odpowiedziała chłodno, wyciągając łeb i odetchnęła pełną piersią*

    OdpowiedzUsuń
  192. - A i owszem, jednak to co zrobimy czy powiemy zależy też od innych. - stwierdziła i wlepiła zamyślone ślepia w tarczę Luny.

    OdpowiedzUsuń
  193. - Nie chciałam Cię obrazić. - zwiesiła łeb zasmucona. - Miałam tylko na myśli to że nie jesteśmy na świecie sami i nie zawsze musimy działać w pojedynkę. - szepnęła.

    OdpowiedzUsuń
  194. *przez dłuższą chwilę milczała, usiadła i dalej patrząc na widok, powiedziała*
    Być może, Seth... ja nie czuję się jak dawna ja, jestem rozdarta, mogłabym wszystko stracić... uczucia, wspomnienia, a jednak jestem sobą. A mogłabym być marionetką w jego łapach, i bezmyślnie zabijać. Ale to nie to samo... tego co było nie zapomniałam i nie zapomnę, dlatego żyje... Ale i też poznałam was, jeszcze trochę, bardziej się przyzwyczaję do stada, i być może mojemu życiu nadam nowy sens...

    OdpowiedzUsuń
  195. - Em... - westchnęła. - Teraz już nic. - uśmiechnęła się.

    OdpowiedzUsuń
  196. Słuchała ze znużeniem jego pogróżek a gdy skończył westchnęła tylko głęboko i pokręciła łbem ze zniechęcenia. - Po co ja się w ogóle odzywam. Przecież jesteś nieskazitelny. Tak w ogóle, nie szpieguj mnie, to nie świadczy o Tobie dobrze. Jeszcze Ci zepsuje reputację. - Tu zaśmiała się rzewnie, a gdy się opanowała dodała - I tak, można powiedzieć, że jestem taką zbuntowaną jednostką.

    OdpowiedzUsuń
  197. Tak jak się spodziewała udało jej się go zgasić więc uśmiechnęła się triumfalnie.
    - No już już, nie płacz. - Poklepała go po ramieniu (?)

    OdpowiedzUsuń
  198. Zastanowiła się chwilę. - Hm... - zagryzła wargę. - Jestem w stadzie od niedawna i nie mam żadnych problemów. Kiedyś może byłoby ich mnóstwo ale jak wiesz jestem niepoprawną optymistką. - uśmiechnęła się delikatnie i wlepiła lazurowe ślepia w Towarzysza.

    OdpowiedzUsuń