5 kwietnia 2017

"Łatwe jest zejście do piekła..."

...lecz gorzej już z niego wyjść.
   Kropelki potu spływały po jej czole. Ogniste włosy lepiły się do niego, nasiąkając słoną wodą. Powieki nerwowo drgały, jakby gałki oczne poruszały się szybciej niż to było możliwe. Usta rozchyliły się, lecz minęła chwila, zanim jakikolwiek dźwięk się z nich wydobył.
- Liam! - Krzyknęła przenikliwie, zrywając się z łóżka, zbudzona przez własny koszmar. Rozejrzała się dookoła, przeczesując szarym spojrzeniem otaczającą ją czerń nocy. Schowała twarz w dłoniach i zaczęła gorzko szlochać, a ramiona trzęsły się w niekontrolowanych spazmach.
   Płakała długo i rzewnie, nie mogąc się uspokoić. Znów to samo. Wciąż, na nowo, jak zapętlony film w jej głowie odgrywała się ta sama scena.
   Przed jej oczami rozgrywało się wspomnienie, najgorsze jakie miała. (...)
   Baru stoczył się w dół. Doskoczyła do niego próbując pomóc mu się wydostać. Była opadnięta z sił i nie potrafiła poprosić wiatru o pomoc. Basior był za ciężki, a ona wykończona.
- Idź do Liama, pomóż jemu! - Nakazał, a Dalia z ciężkim sercem posłuchała. On był bezpieczny, natomiast jej jedyny syn walczył o życie. Odwróciła się i pognała między drzewami. Łapy paliły ją niemiłosiernie, lecz biegła dalej. Wypadła z pomiędzy drzew, rozglądając się pieczołowicie dookoła. Usłyszała skomlenie, a jej lazurowe tęczówki wyłapały ciemną sylwetkę syna.
- Liam! - Chciała do niego podbiec, lecz zauważyła drugą postać. Nie rozpoznała go w pierwszej chwili, lecz zaraz jej oczy rozszerzyły się z przerażenia. Ruszyła na "zdziczałego" wilka, rozkładając śnieżne skrzydła i wyskakując w górę, by po chwili wylądować na jego grzbiecie. Wbiła kły w jego kark. Nie chciała go atakować, nie chciała z nim walczyć, lecz musiała bronić syna. Szarpnęła łbem, czując jak gorzka krew wpływa do jej pyska, pozostawiając na języku metaliczny posmak. Czarny basior próbował zrzucić ją z siebie, lecz trzymała się mocno. Lazurową tęczówką wyłapała leżące pod głazem ciało syna.
   Nagle poczuła jak leci, a po chwili ból przeszył całe jej ciało. Spróbowała się podnieść, lecz była bez sił. Powieki miała jak z ołowiu, a ciało trzęsło się w konwulsjach. Nim oczy zakryła jej ciemność, widziała jak ciało syna jest dewastowane. W głowie tliła się tylko jedna myśl:
~"Mój jedyny syn, Liam ", lecz było już za późno i ona o tym wiedziała. Jej dziecko było martwe.

4 komentarze:

  1. [Normalnie aż mi się miękkie serduszko zrobiło... Szkoda, że takie krótkie, ale i tak chwyta. Tradycyjnie pochwalam za pisanie opowiadań ^^]

    OdpowiedzUsuń
  2. (Dalio krotkie [szkoda], ale cudownie opisane stany emocjonalne *O*, super mi się czytało.. A teraz pytanko, to opowiadania naprawdę uśmierca Liama czy to tylko tak dla opowiadania?0

    OdpowiedzUsuń
  3. [Opowiadanie jest z momentu śmierci Liama, ale przed jego amnezją. Wiem, że krótkie, lecz takie miało być. To jest tylko taki wstęp do o wiele dłuższej historii, nad którą pracuję ;)]

    OdpowiedzUsuń