Basior siedział nad jeziorem wpatrzony w swoje odbicie, wyglądał na nieobecnego.
Wróciła. Po długiej nieobecności znów zawitała na tereny stada i co zastała? Pustkę. Nie wyczuła prawie żadnego znajomego zapachu. Prawie, gdyż ten jeden, który był jej szczególnie bliski, należący do ukochanego przychodził razem z wiatrem. Wabił ją niczym miód. Łapy same pokierowały nią nad jezioro i nim się obejrzała - nim on się zorientowała również - wskoczyła mu na grzbiet z radosnym śmiechem i okrzykiem bojowym. Była to niesamowicie zabawna mieszanka, która na pewno go ostrzegła, lecz nie w porę.
Wyraźnie zszokowany całą sytuacją padł płasko na ziemie mocząc przednie łapy w wodzie. Rozpoznał jej zapach dopiero, gdy na nim lądowała, obejrzał się na wilczycę i zaśmiał głośno. - W końcu Cię widzę... - Wyszeptał. Jego wzrok był radosny, jednak po chwili trochę jakby zblakł. On jednak cały czas miał uśmiechnięty pysk.
Zlazła z niego, pełna radości, że go widzi i szturchnęła pyskiem na powitanie. Ogon kołysał się na boki, niczym u zwykłego psa. Przebywanie wśród ludzi dało jej się we znaki, lecz on o tym nie wiedział, a ona nie wiedziała czy mu powiedzieć. Na pewno wyczuł ludzki zapach. Chociaż jego resztki, gdyż ona nadal go czuła mimo przyzwyczajenia do niego. Skrzydeł nie miała, lecz nie miała też blizn. Była od krwi i nie wszędzie jej własnej. Nie wiedział, lecz na pewno zaraz zauważy, że ma podpalone ucho. Wyglądała strasznie, lecz była pełna wigoru co gryzło się z tym. Nie mówiła też. Dlaczego? O tym mu za chwilę powie. Za chwilę, jeżeli będzie chciał wiedzieć.
Na jego sierści też dało się wyczuć ludzi, a raczej ich negatywne emocje. Spojrzał po wilczycy. - Co robiłaś u ludzi? - W jego oczach pojawiła się lekka nieufność i ciekawość.
Uśmiechnęła się. Tak jak zawsze tylko do niego się uśmiechała, z miłością. Nie zbliżyła się, wyczuwając jego nieufność. - Byłam... zobaczyć. - Odparła z lekkim wahaniem, lecz spokojnie i bez większych emocji. On nie wiedział czemu była. Ona dopóki tam nie poszła, sama nie wiedziała czemu tak robi. Ale zrobiła i mimo tego co jej się potem przytrafiło, nie żałowała. Może miała lekkie poczucie winy, że nie powiedziała nic nikomu, ale była to niewielka cena za to czego była świadkiem i uczestnikiem. - Oni... nadal nie rozumieją. Nie... nie umieją zrozumieć. - Powiedziała. On też nie umiał zrozumieć jej. Wiedziała o tym, ale to nic. Za chwilę zrozumie. Ona mu powie. Niech tylko dobrze zapyta.
Zastrzygł uchem i wstał. Obszedł Ją dookoła i usiadł naprzeciw. - Zobaczyć? W takim razie co takiego zobaczyłaś, że jesteś w ludzkiej krwi? - Spojrzał na ucho. - A ucho? Kto Ci je przysmażył? - Patrzył na Nią pytająco. - Nadal nie rozumieją? Czego? Tego kim jesteś?
Spojrzała gdzieś w dal. Lazur jej oczu się zamglił, jakby w napływie łez, lecz po chwili zmienił odcień na szmaragd. To była dziwna zmiana. Nagle jej głos też się zmienił. Był przerażająco spokojny. - Oni nie rozumieli jak to boli. Nie rozumieli, że ogień sprawia ból. Uratowałam ją, a oni mówili, że odebrałam jej szansę... - Potrząsnęła głową i spojrzała na niego już normalnie. - Szansę na śmierć. - Dodała cicho. Poruszyła się, a krew na jej sierści błysnęła. - To jej krew i moja. Musiałam oddać jej trochę własne, bo nie przeżyłaby tego. Ucho... - Zawahała się, jakby zastanawiała się czy mu powiedzieć. Przecież to co zrobiła było głupotą, prawda? - Wskoczyłam w ogień by zobaczyć jak boli... Jak boli, gdy on Cię trawi. Skończyło się na uchu. Więcej nie byłam w stanie znieść. - Odwróciła się od niego zawstydzona.
Potrzepał łbem. - Czekaj, czekaj... Chcesz powiedzieć, że chcieli spalić jakąś dziewczynę, a Ty ją uratowałaś? Czy skoczyłaś w ten ogień tylko z ciekawości? - Otworzył szeroko oczy.
Westchnęła. - To było małe dziecko. Drobna dziewczynka, która nawet nie wiedziała co ją czeka. - Spojrzała na niego z niedowierzaniem, lecz łatwo było się domyślić, że chodziło o to co oni chcieli zrobić. - Chcieli zabić dziecko! - Krzyknęła i znów odwróciła wzrok. - Skoczyłam by ją ratować, a potem drugi raz... - Spuściła łeb. - Żeby poczuć. - Dodała o wiele ciszej.
Wstał na cztery łapy i zrobił kółko dookoła miejsca, w którym przed chwilą siedział. - Oszalałaś?! - Krzyknął lekko. - Uratowałaś dziecko, fajnie, ale po co ten drugi skok?! - Walnął łapą w taflę wody, tak, że rozprysła się w różne strony. Znowu usiadł i spojrzał na poruszoną wodę. - Co kolejne sprawdzisz, hm? - Dodał po chwili ciszy. - Wydłubiesz sobie oko, żeby zobaczyć jak to jest być ślepą? - Obejrzał się na Nią z surową miną.
Skuliła uszy. - Nie krzycz na mnie. - Powiedziała cicho. Wyglądała jakby była przerażona, lecz ona czuła tylko żal. Żal za to, że ludzie nie rozumieją. - Jej matka błagała, by oddali jej dziecko, a oni się śmiali i wiwatowali. Ona płakała. Jako jedyna płakała. - Znów to spojrzenie w dal. Widział je na pewno. Nieruchome i pełne zamyślenia i złych myśli. - Jeżeli to w przyszłości pomoże, to wydłubię sobie oko. - Odpowiedziała po bardzo długiej chwili ciszy. Spojrzała na niego. - Bo mój skok pomógł. Pomógł mi zrozumieć.
- Tak?! - Wstał i zaczął wchodzić do wody. - To teraz może pora na wodę. Z ogniem dałaś radę... - Wchodził coraz głębiej. - Zaraz nie będę miał gruntu i uwierz... - Patrzy na Nią. - Nic z tym nie zrobię, będę szedł na dno. - Woda dosięgała mu do szyi. - Uratujesz mnie, a przy okazji zrozumiesz jak to jest się topić, same plusy. - Mówił dość agresywnie, szczególnie jak na niego, słowa były przepełnione sarkazmem.
Dalia uniosła dumnie łeb. Próbował ją? Miał pecha. Była w tym momencie wściekła na niego i nie miała zamiaru go ratować. Ani tym bardziej się topić. - A idź na to dno! - Wrzasnęła na niego gniewnie i odwróciła się do niego tyłem, dając tym znak, że je to wisi, choć nie do końca była to prawda. Nie przyzna się i nie uratuje go. Umie pływać? To niech z tego korzysta!
Zrobił kilka kroków w tył. - Ty możesz robić głupoty, to czemu ja miałbym nie móc. A do tego ja nie mam prawa się gniewać na Ciebie, więc zapamiętaj, że jak przeżyję, to nie masz się na mnie gnie... - Chciał dokończyć, lecz nagle stracił grunt pod łapami i zniknął pod wodą. Zachłysnął się i zaczął kaszleć, przez co połykał jeszcze więcej wody.
Usłyszała, że nagle urwał i odwróciła się. - Głupi... - Mruknęła pod nosem i skoczyła za nim. Ona przynajmniej była uważna na to co robi. Dopłynęła do niego i utworzyła wokół niego bańkę z powietrza. - Idiota! - Wrzasnęła na niego, zła. - Mnie nikt nie ratował z płomieni. Sama wyskoczyłam, ale ty nie pilnowałeś dna. - Wyskoczyła na brzeg i go na nim również osadziła. Otrzepała futro z wody i odeszła trochę dalej. Czekała, aż on się wysuszy i łaskawie sam do niej podejdzie.
Kiedy wylądował na suchym lądzie przestał kaszleć, wypluł trochę wody i spojrzał na Nią. - Głupi idiota udawał... - Otrzepał się i podszedł do Niej. Usiadł za jej plecami. - Nie mam za złe, że ratowałaś to ludzkie coś. Pasożyt prawie mnie spalił żywcem, więc okaż trochę zrozumienia. Gdybym ja ci powiedział, że skoczyłem sobie w ogień ot tak, żeby zobaczyć jaki to ból, to zapewne byś biła brawa... - Skrzywił się.
Spojrzała na niego z wyrzutem. - Wiele spraw jest dla mnie niezrozumiałych, a najlepszym sposobem by się czegoś dowiedzieć jest sprawdzenie tego samemu. - Jej słowa były zbyt poważne jak na nią. Ona to wiedziała i on zapewne też.
Pokręcił łbem i wstał. - Jak tam chcesz. Dowiaduj się w takim razie po swojemu. Sory, że się martwię... - Odwraca się do niej plecami. - To się więcej nie powtórzy. - Patrzy za Nią i rusza znowu na brzeg jeziora, tam siada i dalej patrzy w swoje odbicie.
Warknęła pod nosem. - Czyli będziesz zły tylko dlatego, że przyjarałam sobie ucho? - Spytała, nadal na niego nie patrząc. Wolała, żeby nie widział jak ją boli jego niezrozumienie. Niech się domyśla. Ona lepiej mu tego nie wytłumaczy, ewentualnie poda więcej szczegółów. Jeśli by chciał, w co zaczynała poważnie wątpić.
Westchnął. - Tak, Dalia, tylko dlatego, bo mam dosyć...
Wściekła wstała i zaczęła krążyć. - Zacznijmy od tego, że po raz pierwszy odkąd się znamy, widzisz mnie w... - Zawahała się. - W gorszym stanie, niż ty po takich wypadach, choć ja Ciebie nigdy po czymś takim nie widziałam. Tylko ślepe szczęście - lub nieszczęście,(zależy jak na to patrzeć) - sprawiło, że ci się trafił ten... - Warknęła po raz kolejny. - Zaszczyt! - Podeszła do niego i wpatrywała się gniewnym wzrokiem w jego czerwone ślepia.
Spojrzał na nią, jakby te krzyki wcale go nie ruszyły. - W starym stadzie jestem wygnańcem... - Powiedział spokojnie. - Mój ojciec wyrzeka się mnie, bo zabiłem swoją byłą. Nie mam prawa zbliżyć się do matki... - Mówił coraz głośniej. - Stado w którym żyję zniknęło, a gdy po długim zniknięciu pojawiasz się Ty, to uświadamiasz mnie, że wskoczyłaś w ogień, bo chciałaś zobaczyć jaki to ból płonąć... - Mówił, zaciskając zęby. - Mam dosyć tego, że wszystkich powoli tracę, więc może oszczędź mi krzyków i też postaraj się zrozumieć, co?! - Słowo "co" wykrzyczał jej w pysk i spojrzał gniewnie.
Wzrok jej nieco złagodniał, lecz nadal był w nim gniew. - Staram się. - Powiedziała cicho, niemal tak, że sama siebie nie słyszała. Jakby te słowa były tylko jej myślami. Odwróciła się, żeby nie zobaczył jej łez. - Staram się, ale jest ciężko zrozumieć cokolwiek, czego nie przeżyło się na własnej skórze. - Spojrzała gdzieś w dal przed siebie. - To boli kiedy tych, których kochasz najmocniej, tracisz bezpowrotnie, bo już nie żyją. - Spojrzała na niego smutno. - A boli jeszcze bardziej, gdy żyją, a ty ich straciłeś. Wiem, że boli, ale nie wiem jak bardzo. - Odwróciła się i odeszła trochę dalej. Nie chciała, by na nią krzyczał. Przecież nie musiał. Mógł po prostu powiedzieć, ale rozumiała, że niekiedy nad emocjami nie da się zapanować.
Podszedł do niej powoli. - Tak Dalia, boli. Wiem, że nie jesteś w stanie tak dobrze tego zrozumieć, ale zrozum, że zostałaś mi tylko Ty... - Sztura jej pysk. - Tylko Ty jesteś już teraz powodem dla którego walczę z tym pajacem, który siedzi w mojej głowie. - Liznął jej pysk i spojrzał w oczy. - Mogę zrozumieć dlaczego to zrobiłaś, ale nie wymagaj ode mnie abym to tolerował, bo nie będę.
Zerknęła na niego spode łba. - Nie chcę byś to tolerował. Chcę byś rozumiał i nie prawił mi kazań o mojej głupocie. Ja doskonale zdaję sobie z niej sprawę. Jestem - jak to mówią - młoda i głupia. To chyba normalne, prawda? - Nikle się uśmiechnęła.
- Tak, zdecydowanie jesteś. - Wtulił pysk w jej szyję. - Nie wiem jak tam z Twoją młodością, ale co do głupoty mam pewność. - Uśmiecha się pod nosem. - To co? - Patrzy jej w oczy. - Może opowiesz mi na spokojnie jak to było z tym uchem?
- Osz ty! - Krzyknęła oburzona. - Uważasz, że jestem stara?! Wyglądam staro?! - Zapytała, niby gniewnie, choć żartobliwie. - No dobra... Dobra... Koniec. Nie ma. Nie będzie nic. - Uniosła dumnie łeb i odwróciła się. A żeby jeszcze go odrobinkę powkurzać, zmieniła postać na ludzką i machając mu tyłkiem przed nosem, odeszła sobie, niby niewybaczalnie obrażona, choć na pewno oboje wiedzieli, że nie na długo. A może... - I zero seksu przez miesiąc! Albo przez rok! - Krzyknęła na niego.
Zaśmiał się i przybrał też humanoidalną postać. Oparł się o pień drzewa z szerokim uśmiechem na twarzy. - No wiesz, przez te twoje przygody przybyło ci trochę lat. - Przestał się uśmiechać kiedy wspomniała o seksie. Wstał i otrzepał się. - No wiesz, trochę długo bez seksu wytrzymuję to co mi tam. - Podrapał się po głowie, idąc w jej stronę.
Wzruszyła ramionami i legła na trawę. - To teraz znajdź sobie jakieś drewienko z dziurkom, bo tylko to ci pozostaje przez najbliższy miesiąc lub rok. Zależy jak długo będziesz mnie jeszcze wkurzać i twierdzić, że jestem stara. - Wyrzuciła ręce za siebie. Gdyby ją teraz ktoś napadł - a jedynym zagrożeniem dla niej był on - to byłaby bezbronna.
Kucając, chwycił jej nadgarstki i nachylił się nad twarzą dziewczyny. - O ho ho, cóż to za drewienko z dziurką tutaj leży. - Zaśmiał się do niej.
- Ej! - Krzyknęła, nie do końca zadowolona z takiego obrotu sprawy. - Ja drewienkiem nie jestem i pamiętasz, że jak jestem w tej postaci to teoretycznie igrasz z ogniem. - Uniosła głowę, chcąc mu przywalić, lecz coś jej nie wyszło i jej wargi delikatnie - nie zamierzenie - a jednak prowokacyjnie, musnęły jego usta. - Ups. - Wydusiła tylko.
- Mhm. - Mruknął cicho, wpatrzony w jej oczy. - Najlepiej wyrzeźbione drewienko jakie kiedykolwiek widziałem, najbardziej podniecające. - Przejechał czubkiem nosa po Jej szyi - A jak pachnie. - Podniósł głowę do poprzedniej pozycji i uśmiechnął się delikatnie. - Planujesz mnie rozpalić tymi swoimi ognistymi sztuczkami?
Wydęła wargi, lekko zirytowana. - I kto to mówi? Facet, który jeszcze przed chwilą twierdził, że na babcię się nadaję. - Starała się zachować zimną krew, ale cholera, wiedział gdzie ona lubi być dotykana i jak. To było naprawdę trudne do wytrzymania. On to, do cholery, wiedział najlepiej.
Przeskoczył nad nią, nadal trzymając nadgarstki. Teraz leżał obok dziewczyny. - Najpierw musiałabyś być mamą... - Wyszeptał, udając, że nie wie o co chodzi z tą babcią. Powoli puścił jeden nadgarstek i delikatnie opuszkami palców zjechał po przedramieniu i ramieniu dziewczyny, zjechał na talię. Drugi nadgarstek nadal trzymał i przyglądał się jej z lekkim uśmiechem i pożądaniem w oczach.
Zagryzła wargę, by się nie zaśmiać, a kąciki warg jej zadrżały. Miała łaskotki. Powoli wyciągnęła rękę i pociągnęła go za pasek od spodni. - Tylko, żeby zostać mamą muszę znaleźć jakiegoś chętnego tatusia. Cóż... Póki co chętnych nie było. - Przyznała i oblizała lekko spierzchnięte wargi - pamiątka po głupocie.
Spojrzał na jej wargi i przełknął ślinę. - Ja bym się nadał? - Dotknął czołem jej czoła i głębiej oddychał.
Uśmiechnęła się lubieżnie. - Możemy to zawsze sprawdzić. - Przejechała palcem wskazującym po linii jego szczęki. Ciekawiło ją co zrobi.
Przymknął oczy. Uwielbiał jej dotyk. Dłonią z talii zjechał na udo dziewczyny, drugi nadgarstek poluzował i dotknął polika dziewczyny, patrząc na nią jak zaczarowany. - Kocham Cię. - Wyszeptał i pocałował ją, wpijając się w wargi, na początku delikatnie, później trochę agresywniej. Pod koniec pocałunku przygryzł jej delikatnie dolną wargę.
Odwzajemniła pocałunek i cichutko jęknęła, gdy przygryzł jej wargę. Nie bolało. To było przyjemne. Wsunęła mu rękę pod koszulkę i delikatnie, pieszczotliwie głaskała go po brzuchu i klatce piersiowej. Uwielbiała czuć pod palcami igranie jego mięśni, a nawet - jeśli się dobrze wczuła - bicie jego serca. Czuła, że wtedy jest w raju. Do szczęścia nic więcej nie było jej potrzebne. A niech szlag trafi roczny post! Przyciągnęła go do siebie jeszcze bliżej i pocałowała z większą mocą. - Ja Ciebie też kocham. - Wyszeptała mu w usta.
Uśmiechnął się szerzej kiedy wyznała uczucie. Jedną rękę włożył pod plecy dziewczyny, sięgnął do jej uda, usiadł i szybkim pociągnięciem posadził ją na sobie, twarzą do twarzy. Sukienka dziewczyny sama się podwinęła, jednak on ponowne namiętnie ją pocałował i z powrotem powoli położył ją na ziemi. Teraz kucał między jej nogami, nadal całując.
Uśmiechała się kokieteryjnie. Zdjęła mu koszulkę by mieć lepszy dostęp do jego ciała. Przewróciła go na plecy i usiadła na nim. Nie przestawała go całować. Jak ona go nieziemsko i niebosko pragnęła. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby go teraz stracić. Oparła dłonie na jego klatce piersiowej. Choćby chciał, nie mógł jej z siebie zrzucić, a ona miała zamiar go lekko torturować w sposób, który będzie dla niego bardzo przyjemny, ale nie do wytrzymania. Pochyliła się znów i musnęła lekko jego wargi, po czym koniuszkiem języka zlizała z nich jego smak. Opuszkami palców przejechała mu po twarzy, po ramionach, barkach, klatce, brzuchu... Jeździła w tę i z powrotem, drażniąc się w ten sposób z nim.
Przyglądał się jej na przemian przygryzając albo oblizując usta. Chwycił koniec jej sukienki i zacisnął w dłoni. Drugą dłoń położył na jej udzie znowu podwijając sukienkę. Oddychał coraz głębiej, momentami nawet zastygała w bezruchu wpatrzony w dziewczynę. Uśmiechał się łobuzersko. Chciał coś zrobić, jednak powstrzymał się i dalej oddawał się przyjemności.
Pochyliła się i obsypała jego twarz pocałunkami. - Nie bronisz się? Nie protestujesz? Nie próbujesz przejąć pałeczki? - Pytała, zaskoczona między pocałunkami. Przygryzła płatek jego ucha, po czym zjechała na szyję i smakowała go, rozkoszując się każdym zetknięciem jej warg z jego skórą.
- Troszkę pieszczot też mi się przyda. - Wyszeptał i mruknął, jednak zaraz po tym poniósł się do półsiadu, złapał ją i szybkim ruchem pozbawił sukienki. Zaraz po tym przyciągnął ją do siebie tak, że ich ciała stykały się ze sobą całkowicie. Ułożył ręce nad pośladkami dziewczyny i zaczął muskać ustami Jej szyję.
Szeroki uśmiech przyozdobił jej lico. Ułożyła dłonie na jego barkach i podczas, gdy on całował jej szyję, ona ugryzła go delikatnie w ramię. Była niemal naga i powinna czuć chłód, lecz jedyne co czuła to trawiący ją wewnętrzny ogień pożądania.
Syknął wyraźnie zadowolony ugryzieniem. Dłonie powoli wędrowały po jej plecach, podczas tego "spaceru" on przeszedł ustami na dekolt dziewczyny. Dłonie zatrzymały się na zapięciu stanika, on oderwał na chwilę usta od Jej ciała i spojrzał na twarz dziewczyny. Uśmiechnął się i oblizał wargi, opinając bieliznę.
Zagryzła wargę widocznie zadowolona i przyciągnęła go do siebie. - Chcesz żebym zmarzła? - Zapytała półszeptem i odpięła mu pasek od spodni.
- Bez obaw, przy mnie nie zmarzniesz... - Wyszeptał i pozbawił ją stanika całkowicie. Znowu zaczął całować ją po dekolcie, chwycił jedną pierś w dłoń, westchnął głośno, była idealna. Położył dziewczynę na trawie, nie przestając całować, od biustu przeszedł na szyję. Pocałował w usta kiedy Ona leżała już całkowicie na trawie. Obie ręce zaczęły masować jej piersi, dając przy tym swobodę przy spodniach, do których Dalia się dobierała.
Wygięła się w łuk, czując te wszystkie delikatne pieszczoty. Każde muśnięcie docierało do nie dziesięciokrotnie mocniej, jakby jej skóra była szczególnie wrażliwa na jego dotyk. Bardzo chciała rozebrać go do końca osobiście, lecz pieszczoty, które jej oferował skutecznie jej to uniemożliwiały. - Baru... - Szepnęła, nie mogąc znieść tej przyjemności i cicho jęknęła.
Oderwał się na chwilę od niej i z uśmiechem stał nad nią na czworaka. - Tak? - Uśmiechnął się pod nosem. - Już jestem grzeczny. - Uśmiecha się szeroko.
- Nieee... - Jęknęła i przyciągnęła go na powrót do siebie. Udało jej się w końcu zdjąć mu spodnie, co skwitowała triumfalnym uśmiechem. Jej oczy błyszczały niekłamanym pożądaniem, któremu nie mogła i nie miała najmniejszej ochoty się oprzeć.
- Mmm... - Mruknął. - Uwielbiam cię. - Pochylił się do jej ust i pocałował, później zaczął schodzić pocałunkami coraz niżej i niżej. Dłonie wróciły do masowania piersi dziewczyny, a on zszedł ustami do pępka i całował coraz niżej.
Zaczęła się niespokojnie wiercić. Przyjemność była nie do opisania. Jej zmysły jakby się wyostrzyły. Złapała go za włosy i pociągnęła. Uniosła się lekko i wpiła w jego wargi, smakując i penetrując językiem wnętrze jego ust. Jej dłonie zjechały na jego pierś, brzuch i niżej.
Przyciągnięty przez dziewczynę, wpił się w Jej usta, muskał swoim językiem Jej język, delikatnie zjechał dłońmi na talie, aby zaraz wrócić na piersi i masować je trochę mocniej niż wcześniej. Kiedy oderwał się od jej ust jego usta drżały, przyjemny dreszcz przeszedł jego ciało gdy dotykała go coraz niżej.
Złapała go za najwrażliwszą część męskiego ciała i spojrzała mu w oczy, ciekawa jego reakcji. Na jej ustach błąkał się lubieżny uśmiech, a oczy lśniły niekłamanym pożądaniem. Przewróciła go na plecy tak, że teraz ona była na górze. Całowała go z oddaniem i mocą. - Kocham Cię - Wyszeptała.
Ta cześć męskiego ciała wyraźnie się napięła, chłopak nabrał powietrza i spojrzał na dziewczynę kiedy przewracała go na plecy, dopiero kiedy leżał wypuścił powietrze, był podniecony, co dziewczyna mogła teraz łatwo wyczuć. Również uśmiechnął się pod nosem. Pokiwał lekko głową. - Wiem, ja Ciebie też kocham - Wyszeptał, a w oczach tańczyły jakby iskierki. Poruszył lekko miednicą przez co dłoń dziewczyny przejechała po jego czułym miejscu. - O matko. - Wysapał i zamknął oczy. - Jesteś cudowna...
Satysfakcja ze sprawiania mu przyjemności była dla niej cudowną nagrodą. Pochyliła się i przygryzła płatek jego ucha. - Chcę Cię poczuć. - Wyszeptała. Uniosła głowę i spojrzała na jego piękną twarz, wykrzywioną przyjemnością. Chciała zobaczyć jego oczy. Złapała zębami za jego wargę i zaczęła lekko ssać. Czuła to TAM, że już nie da rady długo wytrzymać. Jej pragnienie niedługo osiągnie szczyt.
Otworzył szeroko oczy na słowa dziewczyny. - Też chce... - Wyszeptał i wstał do półsiadu, chwycił jej twarz obiema dłońmi i pocałował długo i namiętnie. Podczas pocałunku odchylił Ją lekko w tył i szybkim ruchem pozbawił reszty bielizny. Była całkowicie naga, oderwał się od Jej ust i spojrzał na ciało dziewczyny, przejechał dłonią od polika do pępka. - Jesteś śliczna. - Mruknął Jej do ucha. - Robiłaś to już? - Zapytał szeptem i spojrzał Jej w oczy.
Podczas pocałunku przytuliła się do niego całym ciałem. Gdy zadał jej to pytanie, którego się najbardziej obawiała, jej policzki przybrały szkarłatny odcień. Spuściła głowę i pokręciła nią przecząco. - Nie. Jesteś pierwszy. - Wyszeptała, zerkając na niego niepewnie.
Uśmiechnął się delikatnie, nie wyglądał, ale ta informacja bardzo go ucieszyła. - To dobrze - Wyszeptał i położył Ją delikatnie na trawie. - Bo Ty też jesteś pierwsza - Wyszeptał. Pocałował dziewczynę i przesunął palcem po Jej wilgotnym miejscu. Zajął Ją pocałunkami, zaczął masować piersi. Wszedł w Nią jednym mocniejszym ruchem i został w środku, nie poruszał się, dał Jej chwilę na przyzwyczajenie się z tym uczuciem.
Mimo, że pochłonięta była pocałunkiem, to poczuła. Delikatny ból przeszył jej ciało, a po policzku spłynęła jedna samotna łza. Oplotła jego biodra nogami i pozwoliła mu działać. Była cała jego. Mimo chwilowego bólu jej twarz promieniała szczęściem, a ust nie opuszczał uśmiech. Tera już nie było odwrotu, a nawet jeśli i by był to ona by się nie cofnęła. Chciała tego.
Otarł samotną łzę z polika dziewczyny i cmokał delikatnie jej usta, przeszedł na szyję, dopiero po chwili zaczął powoli poruszać się w przód i tył, na początku robił to powoli, jednak z czasem trochę przyspieszał. Podniecenie rosło, sapał lekko, oderwał się od szyi dziewczyny, podparł się rękoma nad Jej ramionami i patrzył w oczy posuwając trochę głębiej.
Cichutki jęk wyrwał się z jej piersi, gdy poczuła jak się porusza. Szybko odnalazła z nim wspólny rytm. Mocniej oplotła go nogami. Jęki wydobywały się z niej jeden za drugim. Była blisko spełnienia. Wygięła się w łuk i otwierając szeroko oczy, wykrzyczała jego imię. Łzy płynęły po jej policzkach jedna za drugą.
Oddychał coraz głośniej. - Dalia... - Wyszeptał, odpływał, widać było jak jego fiołkowe tęczówki unoszą się w górę. Posuwał trochę szybciej, zaraz miał szczytować, jego oddech drżał. - O tak! - Krzyknął i zakończył w dziewczynie. Ciężko oddychając opadł delikatnie na Jej ciało.
Dyszała ciężko. Na ustach błąkał się delikatny uśmiech. Uniosła dłoń i zaczęła czule głaskać chłopaka po włosach. Czuła się cudownie. Prosiła w myślach, żeby tak zostało. Uniosła drugą dłoń, którą zaczęła wodzić po jego nagim ciele. - Dziękuję. - Wyszeptała.
Podniósł się z Jej ciała i powoli wyszedł z dziewczyny, pogładził Jej polik. - To ja dziękuję - Uśmiechnął się i Pocałował Ją delikatnie, położył się obok i objął Ją ramieniem. Spojrzał w gwieździste niebo z szerszym uśmiechem.
Wtuliła się w niego i zamknęła oczy. Była wykończona. Zdawała sobie sprawę z tego, że następnego dnia będzie miała nie małe zakwasy, ale nie zamieniłaby się z nikim innym. - Jak się czujesz? - Zapytała. Była bardzo ciekawa jego odpowiedzi, szczególnie, że powiedział, że jest pierwsza.
Spojrzał na Nią, uśmiech nie znikał mu z twarzy. - Dobrze, bardzo dobrze, wiesz... - Przytula Ją mocniej. - trochę się bałem, że kiedy już do tego dojdzie to nie będę wiedział co robić, ale przy Tobie czuję się tak swobodnie, że ... - Pocałował Ją w czoło. - że wiedziałem i było lepiej niż myślałem - Wtulił się w Nią. - A Ty? Wszystko dobrze?
Uśmiechnęła się do niego czule. Pokiwała potakująco głową jako odpowiedź na jego pytanie. - Ja się czuję lepiej niż kiedykolwiek. - Zawahała się zastanawiając się czy powiedzieć to co przyszło jej na myśl. Zagryzła wargę. - Jesteś cudownym kochankiem. - Powiedziała w końcu, cicho.
Uśmiechnął się ciepło. - Mam nadzieję, że jedynym. - Pocałował Ją. - Chodź, ubierz się i zabieram Cię do domu, jeszcze się rozchorujesz i będę Cię miał na sumieniu. - Usiadł i sięgnął Jej rzeczy, podał je dziewczynie nadal się uśmiechając.
Z ociąganiem ubierała poszczególne części garderoby. Nie ominęła żadnej okazji by trochę go pokusić swoimi kształtami. To zakręciła tyłeczkiem, schyliła się itp. Cały czas przy tym lubieżnie się uśmiechała. Wciągnęła sukienkę i zbliżyła się doń odwracając tyłem. Wzięła włosy do góry, odsłaniając gołe plecy. - Zapniesz? - Zapytała, wskazując zamek od sukienki.
Przygryzał wargę i nie miał najmniejszego zamiaru przestać przyglądać się Jej sztuczkom, uśmiechnął się szeroko i wstał kiedy zapytała, podszedł do Niej i chwycił w tali, przyciągnął tyłem do siebie. - Oj zapnę bardzo chętnie. - Wyszeptał Jej do ucha i przejechał dłonią po udzie dziewczyny. Zaśmiał się lekko i zapiął Jej sukienkę. Sam dopiero chwycił swoje bokserki i spodnie. Powoli zaczął nakładać je na siebie.
Zadrżała lekko, gdy poczuła jego dotyk na swoim udzie. Dopiero co się kochali, a ona mimo to reagowała na niego jak nastolatka. Usiadła na przewalonym drzewie i bez skrępowania przyglądała się mu i jego poczynania. Usta zdobił uśmiech, a oczy świeciły się niesamowitym blaskiem.
Ubrał się całkowicie i podszedł do dziewczyny. - To jak? Gotowa? - Zapytał i bez czekania na Jej odpowiedzi chwycił Ją i podniósł na rękach, zaśmiał się. - Mm... jaka leciutka. - Puścił oko i zaczął iść w stronę Jej domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz