5 stycznia 2015

Znów męczą skrzydła w beznadziejnym locie. Ślepe ćmy, tłukąc o bariery szyb. Wszystko. Wszystko za jeden zastrzyk światła.

Tin
Tinea (łac. ćma)
Dzwonek Wietrzny
Wilk
Samica

Jest uparta. A czasem właśnie nie, i odpuszcza. I trochę jej brakuje wiary w siebie. Ale jest dobra.
*
Historii o tym, jak dostała się do Stada wymyśliła tak wiele, że sama już nie wie, która z nich jest prawdziwa.
*
Adaptowała się do nastroju, traktowała wszystkich na podstawie odbytych z nimi rozmów, więc zmieniając rozmówców, zmieniała też sposób w jaki rozmawiała. Nie była jednolita i nudna, ale na pewno była leniwa. 
*
Zwykły wilk wyuczony kilku magicznych sztuczek. 
Jelenie poroże nabyte w tajemniczy sposób.
*
Bardzo spokojna, niepozorna wręcz momentami. 
*
Niezwykła historia. 
Zapytaj sam.

Odkąd dołączyła do stada niezwykle się udzielała, angażowała w życie stada. Pogodna, chętna do pomocy osoba z masą pomysłów i życzliwym słowem. Została Alphą HOTN...


***
Kilka tekstów, które mówią co nieco o Tin:
L'esprit de l'escalier


Cytaty siłą wyciągnięte od dawnych członków stada i zaczerpnięte z Zasłużonych.

33 komentarze:

  1. Tintirinka. - Mruknęła cicho, a na jej pysku pojawił się ciepły uśmiech. - Ciesze się, że jesteś. - Powiedziała tylko, spoglądając na wilczycę życzliwymi wzrokiem, za którym kryło się wiele, wiele więcej. Nie potrzebowała jednak nic więcej mówić, to co było najważniejsze, przekazała. A czuła, że resztę Tin i tak zrozumie bez słów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle leżała rozwalona na grubej gałęzi jednego z wielkich drzew otaczających polanę. Śnieg dawno przyprószył powierzchnię błoniastych skrzydeł, sprawiając, że tylko pysk i ogon pantery wyróżniały się na tle bieli śniegu i ciemnych barw konarów. Nie bardzo się tym przejęła, bo chociaż nie lubiła chłodu, zdawała się obojętna na temperaturę. Tylko jej czułe zmysły jeszcze wykrywały ogniska ciepła w postaci innych zwierząt, dlatego też w końcu poruszyła się, spoglądając na wilczycę znaną Rakshy tylko z kilku spotkań. W dodatku podczas których nie miała z ówczesną Alphą zbytnio okazji porozmawiać. Chwilę śledziła ją wzrokiem, po czym przeciągnęła się, zrzucając tumany śniegu na ziemię, i zeskoczyła miękko. Skrzypienie śniegu było jedynym, co ją zdradziło - może pomijając ten długi, przeciągnięty ziew wcześniej...
    - Witam - mruknęła, spoglądając na Tin uważnymi, fiołkowymi ślepiami. - Nie wiem, czy jeszcze mnie pamiętasz. Przybyłam do HOTN, gdy jeszcze tu sprawowałaś rządy, niestety niewiele miałam okazji, by cię poznać. - Uśmiechnęła się nieco. - Jeśli dobrze pamiętam, tylko mijałyśmy się na wszelkiego rodzaju uroczystościach. W każdym razie jestem Raksha - zakończyła z lekkim rozbawieniem, skłaniając nieco pysk.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiechnęła się. Spojrzała w bok, kiedy na pobliskich gałęziach przysiadła zięba. Jej barwne pióra przyjemnie ożywiły szaroburą okolicę. W czarnych, paciorkowatych oczkach odbijał się czysty, błękitny nieboskłon. Przechylił mały łebek, z zaciekawieniem przyglądając się parze drapieżników. Podskoczył na gałązce, wprawiając ją w drganie, po czym rozpostarł skrzydła i przeleciał na inną gałąź. Po chwili samice mogły usłyszeć znajomy trel, z charakterystycznym zawijasem na końcu. Ciemnobrązowa uśmiechnęła się, obserwując małego ptaszka.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Czas ostatnio nie jest dla mnie łaskawy, ale zdecydowanie znajdzie się chwila na spacer - odparła z rozbawieniem, przeciągając się, rozciągając każdy pojedynczy muskuł w silnych łapach, po czym znów ziewnęła. - Wybacz, słaba noc - dodała z lekkim uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Noc już dawno rozpięła swą pieczę nad otuloną białym kożuchem ziemią. Zwykle tętniąca życiem, ciemna kniej zamarła ciszą, przerywaną jedynie cichym zawodzeniem wiatru luboż smętnym pohukiwaniem puszczyka. Nieskazitelną biel przeszyła ciemniejsza smuga. Szczeniak wlókł się leniwie, powłócząc łapami. Od jakiegoś czasu włóczył się bez konkretnego celu, nie mając co z sobą zrobić. Z pewnością wróciłby do domu, lecz mimo później pory, wątpił, by zastał w nim rodziców. Ostatnimi czasy stosunkowo rzadko się z nimi widywał. Młody postawił uszu na sztorc, słysząc kilka znajomych głosów dobiegających z polany. Pośpieszył w tym kierunku. Widząc znajomą wilczycę, uśmiechnął się szeroko, niczym kot z Cheshire.- Ciocia Tin! -Pisnął, wlewając w ten okrzyk tyle entuzjazmu, ile tylko mógł z siebie wykrzesać.

    Liam

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo bardzo długiej nieobecności w stadzie wróciła z nowym zapałem i postanowieniami oraz częściowo zmieniona. Poprawę zaczęła od doinformowania się co ją ominęło i przywitania przybyłych, którzy pojawili się podczas jej nieobecności. - Ohayo. - Posłała jej uśmiech. - Może , żeśmy się już kiedyś poznał, a może nie. Mam kiepską pamięć. - Zaśmiała się. - Więc jeśli chodzi o formalności to jestem Arjuna i również kiedyś tu należałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wilk spojrzał na Tin z tym samym uśmiechem.
    - Cześć mała - odpowiedział kierując kroki w jej stronę. Dla odmiany dzisiejszego dnia włóczył się w okolicy bez Baru, ten wolał spędzać czas przy domu, w którym kiedyś pomieszkiwała ta cała Dalia. Słysząc jej dalsze słowa zastrzygł uchem i nie zmieniając formy ruszył za dziewczyną, nieco przyspieszając. Już zaraz szedł przy jej boku i szturchnął pyskiem jej dłoń.
    - Mam się bać? - zapytał, z tym samym uśmieszkiem na pysku i już zaraz przysiadł brzy brzegu jeziora, nie spuszczając z niej oczu. Miał wrażenie, że rozmowa będzie dotyczyła ich syna.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  8. Czarny basior już od wielu dni odbywał tą samą podróż. Czasem jego nowy-stary kompan odrywał go od dołującej rzeczywistości i wyciągał na te ichne wypady. Teraz jednak, jak to było w przepowiedni, życie "bliźniaka" nabiera sensu, a jego traci, więc coraz częściej bywał sam. Za każdym razem wybierał się ku dawnemu mieszkaniu Dalii... teraz opustoszałej chatce... Starał się być silny, ale strata jej i dwójki dzieci była mocno przytłaczająca. Na szczęście z ponurych myśli wyrwał go znajomy zapach i już zaraz przy jego boku pojawiła się rogata wilczyca, posłał jej delikatny uśmiech.
    - Witaj Tin - przywitał ją skromnie, kiedy ta nazwała go bohaterem, nie czuł się jak bohater. Zastrzygł uchem na jej słowa i zaraz kiwnął łbem.
    - Może to trochę samolubne, ale to co zrobiłem, zrobiłem przede wszystkim dla siebie, ale cieszę się, że i Ty na tym skorzystałaś - przyznał i zaraz spojrzał przed siebie. Dlaczego w momencie, kiedy ktoś okazuje Ci współczucie uczucie bezsilności wzrasta? Nie wiedział, ale słysząc jej słowa zacisnął lekko kły i przełknął ślinę. Po chwili wrócił do niej wzrokiem.
    - Nie... wolę nastawić się negatywnie i ewentualnie pozytywnie zaskoczyć, nie odwrotnie - odpowiedział i po raz kolejny posłał jej delikatny uśmiech. - Dziękuję za słowa otuchy - dodał jeszcze, bo tak jego zdaniem wypadało.

    Baru
    [będę odświeżać swoją kartę więc nie zdziw się brakiem komentarzy ^^]

    OdpowiedzUsuń
  9. Już sam początek mu się nie spodobał. Czoło psowatego zmarszczyło się znacznie, a spojrzenie przybrało nieco lodowatego wyrazu. Co ona bredziła? Dopiero ją odzyskał, a ta gdzieś się wybiera. Normalnie jakby widział tą cholerną Dalię od Baru. Siedział trochę zdrętwiały słuchając tego co mówi, ale kiedy skończyła wstał gwałtownie na cztery łapą strącając jej dłoń.
    - Jak to nie będzie?! - uniósł się lekko. - A niby gdzie będziesz jak nie tutaj?! Pół wieku tu przesiadywałaś kiedy mnie nie było, a teraz kiedy jestem masz zamiar zniknąć?! - wyglądał na wkurzonego. W prawdzie, w jego oczach nie było tych tradycyjnych kurwików co zawsze, przy takich sytuacjach, ale sprawa zdecydowanie mu się nie podobała.
    - Gadaj o co chodzi, już! - nie krzyczał, ale powiedział to bardzo stanowczo. Nie będzie jej niczego obiecywał, dopóki nie dowie się co jest na rzeczy.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  10. Basior zaśmiał się lekko na słowa wilczycy. Wdzięczny był za zmianę tematu. Często rozmyślał o swoim nowym stanowisku. Uśmiechnął się do niej.
    - Taa, nadal się do tego przyzwyczajam. Czy się sprawdzę to zobaczymy kiedy stado będzie liczyć więcej zwierząt, na tą chwilę jest nas niewiele i większość znam dobrze, wiem czego mogę się spodziewać, przy nowicjuszach może nie być już tak kolorowo - stwierdził z uśmiechem i zaraz raz jeszcze się zaśmiał. - Uwierz mi, jak będę w kropce to chętnie przyjdę po poradę. No i chciałbym żebyście mnie upominali, gdybym robił coś nie tak - dodał patrząc przed siebie. Zaraz znowu spojrzał na wilczycę.
    - Cieszę się, nigdy nie myślałem, że będę przywódcą, ale prawdę mówiąc to stanowisko trzyma mnie jeszcze przy zdrowych zmysłach. Gdyby nie ono to pewnie tkwił bym pod zaspą śniegu, leżąc pod domem Dalii i czekał na cud, a tak to czasem sobie popatroluję teren, pozaglądam w stare kąty, poszukam żywej duszy i przypomnę o naszym istnieniu - uśmiechnął się. W końcu jego fiołkowe ślepia przestały być tak cholernie smutne.

    Baru

    OdpowiedzUsuń
  11. Chłopak zerwał się z łóżka bardzo wcześnie, od jakiegoś czasu głównie przebywał w formie wilka, co przyzwyczaiło go do porannego wstawania. Zerknął kątem oka na śpiącą jeszcze dziewczynę i uśmiechnął się pod nosem. Nigdy nie spało mu się lepiej niż przy boku Tin, nawet kiedy tak często znikał, a ich rozmowy kończyły się awanturami, nawet wtedy tęsknił za ciepłem jej ciała. Pogładził lekko policzek dziewczyny opuszkami palców i wstał szybko. Tradycyjnie paradował w samych bokserkach, nie wyobrażał sobie spania w piżamie. Ruszył do kuchni nalać sobie wody do szklanki. Zatrzymał się przy zlewie i lekko zamyślony spojrzał na przestrzeń za oknem. Mała miała mu coś wyjaśnić. Biorąc pod uwagę jej wczorajszy humor liczył, że będą to dobre wiadomości.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  12. Z zamyślenia wyrwały go słowa dziewczyny. Uśmiechnął się pod nosem. Wczorajsze wydarzenia przypomniały mu sytuację w której to Kali oddała swoje życie i życie swojego nienarodzonego dziecka za niego... Nie do końca rozumiał dlaczego po takim poświęceniu zaczęła mu robić pod górkę.
    - Jestem pewny, że patrzyła - odpowiedział, nadal lekko zamyślony. Wziął łyka wody, jego głowę znowu wypełniły dziwne myśli, jednak zaraz poczuł dotyk dziewczyny i obejrzał się za siebie. Tin w kreacji "pani niedospanej" wyglądała uroczo, zaśmiał się na jej widok. - Rozumiem, że zdążyłaś się odzwyczaić - stwierdził z lekkim uśmiechem. Milczał chwilę po wyznaniu dziewczyny, ostatecznie jednak odłożył szklankę i obrócił się do niej przodem. Objął jej twarz dłońmi po czym pocałował w czoło.
    - No wiem Mała, ja Ciebie też kocham - przyznał z zadziornym uśmieszkiem i pstryknął ją w nos. - Będziesz mówić teraz czy mam przekupić Cię śniadaniem? - zapytał, nadal z tą samą miną.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  13. Raz jeszcze zaśmiał się. - Wcale się nie zdziwię jak i ja zacznę się gubić wśród nowicjuszy - puścił oko wilczycy i zaraz zaciekawiony zastrzygł uchem. - Pokazać? No cóż, moim jedynym planem było nieco posmęcić pod domem Dalii, jednak obstawiam, że podróż z Tobą będzie ciekawszym zajęciem - podsumował. Zauważył, że kiedy otwarcie mówi o swoich uczuciach, lepiej znosi mu się depresyjne myśli. Wolał jednak ozdobić je nieco żartem, aby przypadkiem nie sprawiać wrażenia aż nadto załamanego. - Prowadź więc, zżera mnie wręcz ciekawość - dodał z lekkim uśmiechem na pysku.

    Baru

    OdpowiedzUsuń
  14. Mem pokręcił głową słysząc jej odpowiedź, Tin była zdecydowanie bardziej wyszczekana niż kiedyś, a jemu to w sumie bardzo odpowiadało. Co się dziwić, po prostu dał jej w przeszłości, nawet tej niedalekiej, taki wycisk, że wiedziała jak się zachowywać wobec niego.
    - To się wkopałem - przyznał z zadziornym uśmiechem i zaraz zaczął wyciągać składniki z lodówki. Wzięło go dziś na jajecznicę. Gotowanie nie było mu obce i robił wszystko dość sprawnie, oczywiście patrząc często na Tin, aby wiedziała, że ją słucha. Słysząc powód, który podała dziewczyna, prychnął lekko pod nosem.
    - Kretynka, a co niby miałem zrobić? Zostawić Cię, bo jakaś laska oddała za mnie życie? Jeszcze czego... - pokręcił głową. Kali nie należała do nadzwyczaj bystrych, ale nie spodziewał się, że fakt bycia z inną aż tak ją urazi. Chłopak rozbijał właśnie jajka i wrzucał je na patelnie, kiedy Tin zapytała o relacje z Kali. Wzruszył ramionami i pokręcił głową.
    - Nie, nigdy nie miałem partnerki, jesteś moją pierwszą - stwierdził puszczając jej oko. - Kali po prostu była trochę inna niż większość... Nie podobało jej się to, że trzymają mnie w zamknięciu i kilka razy zdarzyło jej się głośno poruszyć temat, mówiła, że takie traktowanie tylko zwiększa zagrożenie spełnienia przepowiedni, ale nikt nie słuchał. W sumie jedynie z tego ją pamiętam, chociaż jak spojrzę na te wszystkie sytuacje z perspektywy czasu to prawdopodobnie po prostu już wtedy wpadłem jej w oko i chciała mi jakoś pomóc, a że miałem to gdzieś to inna bajka. Już wtedy wiedziałem, że większość członków stada pozabijam - raz jeszcze wzruszył ramionami i zaczął mieszać danie. Zerknął jeszcze pytająco na narzeczoną. - Pomogłem jakoś tym słodkim wyznaniem? - po raz kolejny posłał jej zadziorny uśmieszek.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  15. - Wiesz... - zaczął. - Mam dość spore doświadczenie z duchami i wydaje mi się, że Kali po śmierci mogła poczuć się urażona faktem, że w sumie swoim poświęceniem nic nie zyskała, po prostu ją pochowałem, ale moje uczucia do Ciebie nie uległy zmianie... Mogła przybrać postać mściwego ducha, długo siedziała cicho, bo między nami po prostu było źle, ale kiedy po tych całych akcjach znowu do siebie wróciliśmy to ogarnęła ją jeszcze większa furia. "Ja za Ciebie chuju życie oddałam, a Ty nawet o mnie nie pamiętasz, ciągle ta Tin!" - udał oburzonego ducha i zraz wrócił do mieszania. - Tak przynajmniej ja to widzę - podsumował. W sumie to było dla niego najlogiczniejsze wyjaśnienie. Chłopak zastygł na chwilę w bezruchu kiedy ta powiedziała o śmierci. Obrazy z tamtej sytuacji zaczęły migać mu przed oczami i sam nieco się zamyślił. Miał jakieś dziwne przeczucie... "Antidotum", "ktoś więcej niż zwykłe zwierze" ... Przed oczy chłopaka wrócił obraz, obraz wzroku rogacza, wzroku jaki mu posyłał, a raczej samych oczu. Znał te oczy, ale w tamtej chwili... Wypuścił drewnianą łyżkę, którą trzymał w dłoni, zamrugał szybciej oczyma. Trwało to dosłownie kilka sekund. Jego "mieszadło" na szczęście wylądowało w potrawie, zamiast na podłodze, a on sam wrócił na ziemię i chrząknął głośno na słowa Tin.
    - Potrenować mówisz? Co masz dokładnie na myśli? - uśmiechnął się zadziornie, objął ją w talii i przyciągnął do siebie. - Bo znam kilka ciekawych sposobów na rozciągnięcie ciała i rozgrzanie. Każdy trening powinien zacząć się od rozciągania i rozgrzania - wyszeptał jej do ucha i zaraz spojrzał w oczy, z tą swoją łobuzierską minką.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  16. Reakcja dziewczyny jak najbardziej mu odpowiadała, co szybko okazał cichym mruknięciem.
    - Jesteś bystrą dziewczynką, mam wrażenie, że szybko się zorientujesz - powiedział, tonując odpowiednio swój głos i łapiąc Tin delikatnie za podbródek. Zbliżył nawet znacznie swoje wargi do warg narzeczonej, jednak dosłownie sekundę przed pocałunkiem odsunął się całkowicie od dziewczyny, nadal z zadziornym uśmieszkiem.
    - Ojej, jajecznica się przypala - zauważył, nawet nie udając, że jakoś specjalnie go to obchodzi. Po prostu musiał się z nią troszkę podroczyć skoro już tak tryskała energią. Na szczęście jajka na patelni nie wyglądały jeszcze najgorzej, a po zdjęciu z ognia i ponownym przemieszaniu prezentowały się nawet znośnie. Mem spojrzał na Tin.
    - Zawsze byłem ciekaw Twoich maksymalnych zdolności uwodzenia - powiedział pół żartem, pół serio, dla jeszcze większej zaczepki.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  17. [Wybacz, że dopiero ale blogger sobie w kulki ze mną leci]

    Membu na sam widok jej miny poczuł jak ciśnienie mu rośnie, a kiedy Tin tak po prostu się rozebrała, on zacisnął zęby i po raz kolejny zgubił "mieszadło", tym razem jednak wylądowało ono na ziemi, delikatnie brudząc mu bokserki potrawą. Zadziorny uśmiech poszerzył się znacznie kiedy dziewczyna otarła się o niego, teraz to w sumie miał gdzieś tą jajecznicę, odprowadził Tin wzrokiem, z nietypowym dla siebie milczeniem. Dopiero kiedy ona zniknęła za drzwiami, spojrzał na patelnie i wypuścił głośno powietrze.
    - Co za dziewczyna... - podsumował, a uśmieszek nie znikał mu z twarzy. Zaraz obejrzał się na drzwi toalety i szybkim ruchem wyłączył palnik kuchenki. Chwycił jeszcze nóż po drodze i w przeciągu dwóch sekund znalazł się przy wejściu. Chrząknął głośno, oglądając przy tym ostrze noża. Zapukał do drzwi.
    - Otworzysz czy muszę sam się obsłużyć? - zapytał i zaśmiał się delikatnie.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  18. Basior wstał z miejsca i ruszył zaraz za wilczycą. Nie miał pomysłu gdzie może go zabrać, ale na prawdę był ciekawy, nawet nie musiał udawać. Słysząc pytanie zastrzygł uchem i zaraz pokręcił łbem.
    - Gdybym wiedział gdzie jest to albo byłaby tu ze mną albo mnie by nie było - odpowiedział i spojrzał na chwilę w niebo. Zaraz wrócił wzrokiem do towarzyszki.
    - Jest moim przeciwieństwem - zaśmiał się lekko. - Stroni od towarzystwa i bardzo zależy jej na względach u starszego brata... - zaczął, ale zaraz przerwał, a jego uśmiech nieco zbladł. - Znaczy, tak zawsze było, nie wiem jak jest teraz - posłał wilczycy smutny uśmiech. - No, ale lepiej opowiadaj jak tam Wasz syn. Nie znalazł sobie przypadkiem jakiejś białej wilczycy czy ognistego kolegi? - zażartował, mając nadzieję, że może chociaż ktoś gdzieś widział jego dzieci. Jeżeli chodziło o Dalie to zaczęło mu już coraz mniej zależeć.

    Baru

    OdpowiedzUsuń
  19. Mem uśmiechnął się pod nosem.
    - Mała, nie wiem czy wiesz, ale jeszcze nie zjedliśmy śniadania więc nie bardzo jest co zmywać - odpowiedział jakby nigdy nic i od razu wpakował jej się do łazienki, nóż włożył do zlewu, zabrał go, aby w razie braku współpracy otworzyć nim drzwi łazienki od zewnątrz. Szybko znalazł się bardzo blisko dziewczyny.
    - Chętnie jednak umyłbym co innego - znowu nachylił się do jej ucha, kierując ją w stronę kabiny prysznicowej. Nie zwracając uwagi na ewentualne sprzeciwy dziewczyny złapał ją nagle za pośladki i oderwał od ziemi pakując się z nią na rękach pod strumień wody. Zaraz po tym wpił się w jej słodkie usta i choćby nie wiem co, nie miał zamiaru szybko się od niech oderwać. Fakt posiadania na sobie bielizny najwyraźniej ani trochę mu nie przeszkadzał.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  20. Spanie w samotności, z dala od reszty członków stada było bliższe jego dotychczasowemu trybowi życia. Obecność innych była mu obojętna i niepotrzebna aż tak bardzo do funkcjonowania.
    Wiązało się to też z niebezpieczeństwami, dlatego, w wyniku przyzwyczajenia, rzadko spał mocnym snem. Z reguły był to lekki sen, oparty tylko i wyłącznie na potrzebie odpoczynku. Tak jak teraz. Gdy do wpół śpiącego wilka dotarł zapach matki, podniósł od razu łeb, rozglądając się. Dostrzegł ją idącą w jego stronę i podniósł się od razu, przeciągając zaraz mocno.
    Otrząsnął się i rzucił okiem na okolicę, zaraz podchodząc do wilczycy o której kark otarł się pyskiem. Usiadł przed nią i rozciągnął kąciki warg w uśmiechu, z ciepłymi błyskami w oku.
    - Szukałem Cię. - Mruknął nisko, przyglądając się jej.

    //Tristan

    [ i te rodzinkowe pornorski.. <D ]

    OdpowiedzUsuń
  21. - Wyrodna matka? - Spojrzał na nią z delikatnym politowaniem w oczach i czułością która objawiała się tylko w jej towarzystwie. - Zdecydowanie nie mam prawa nazwać Cię wyrodną matką. To już szybciej Ty, powinnaś nazwać mnie wyrodnym synem. Zostawiłem Cię.
    Mruknął cicho ostatnie zdanie, cofając uszy do tyłu. Westchnął ciężko i podszedł do niej, trącając ją pyskiem. - Przepraszam raz jeszcze. - Mruknął i położył się obok niej, pysk układając obok jej łap. Uszy miał dalej stulone.
    Źle teraz czuł się z tym, że wybrał bezsensowną tułaczkę po świecie. Powinien zostać z Matką i ją wspierać, a nie.. Westchnął znów, spoglądając na nią jednym okiem.
    - Pytanie..? Nie, nie mam. - Mruknął, odwracając zaraz wzrok. Informacja którą podzielił się z nim wczoraj Ojciec ciążyła mu na sercu. Nie mógł tego pojąć. Kompletnie nie rozumiał dorosłych. Ani tej całej miłości dla której podobno traci się głowę.

    //Tristan

    OdpowiedzUsuń
  22. - Rozumiem. Obojętne jest Ci to czy będę czy jednak nie. - Mruknął bez zbytnich emocji w głosie. Sam to dobrze wiedział. Przychodził i odchodził już wiele razy. Uniósł łeb, patrząc na Matkę. Zmierzył wzrokiem jej poroże, a chwilę później zawiesił wzrok na jej pysku.
    - Co chcesz mi powiedzieć? - Mruknął, domyślając się odpowiedzi. Ale przy niej nigdy nie wybuchnie. Nawet jeśli złość i wściekłość będą go rozrywać od środka, nie pozwoli by jego Rodzicielka widziała w nim coś innego oprócz spokojnego wilka. Nie chciał jej martwić ani wyładowywać na niej złości.
    Zawsze mógł ją skierować na kogoś innego. Na przykład na Ojca.

    //Tristan

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie odrywał się od ciała dziewczyny, dokładnie badając je zarówno dłońmi jak i ustami czy... Co tu dużo gadać, dotykał ją czym się dało chcąc czuć jej ciało przy sobie dosłownie wszędzie. Już dawno mu odbiło na jej punkcie, ale teraz, kiedy te całe uczucie były dla niego łatwiejszym tematem, dopiero teraz widział jak duże jest jego szaleństwo. Oderwał się na chwilę od jej ust i spojrzał w oczy dziewczyny z tym swoim uśmiechem.
    - W końcu, ale jakoś nie czuję się pokrzywdzony - przyznał swoim zachrypniętym głosem i po raz kolejny ją pocałował. Zaczął pieścić ustami szyję ukochanej, jednak nagle oderwał się od niej i objął jej twarz obiema dłońmi. Oparł swoje czoło o jej i przymknął oczy. Milczał przez chwilę uspokajając oddech.
    - Kocham Cię - powiedział otwierając oczy. - Nawet nie wiesz co wczoraj przeżyłem Tin... - zjechał dłońmi z jej twarzy na obojczyki. - Nie wytrzymałbym bez Ciebie - wyszeptał na tyle głośno aby szum wody mu nie przeszkadzał i tym razem pocałował ją namiętnie, bez tej nutki agresji. Po prostu pocałował inaczej niż zwykle.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  24. Wysłuchał słów wilczycy z uwagą, co chwilę rozglądając się po okolicy. Owszem był tu, jednak nie miał nadal pojęcia dlaczego Tin przyprowadziła go właśnie w to miejsce. Kiedy skończyła opowiadać o Tristanie basior uśmiechnął się lekko.
    - Trochę jak Liam, on też miał w zwyczaju znikać, tak jak jego matka, chociaż i mi zdarzały się tajemnicze wyprawy - przyznał i pokręcił łbem. - W sumie jakby się tak przyjrzeć to rzeczywiście moje życie i Membu jest totalnym przeciwieństwem - zaśmiał się lekko, niedowierzając. - Może ta przepowiednia jest bardziej trafna niż bym się spodziewał - stwierdził i zamyślił się na moment. Wyrwało go z zamyślenia kolejne zdanie wilczycy. - Byłbym wdzięczny - uśmiechnął się i jeszcze raz rozejrzał po okolicy. - Czyżby to miejsce miało jakieś nieznane mi zastosowania? - zapytał strzygąc uchem i zerkając na Tin jednym okiem.

    Baru

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. - Przepraszam. - Mruknął, spuszczając wzrok pod wpływem jej wzroku. Machnął nerwowo ogonem. - Nie chcę Cię ranić ale to jest zwyczajnie, najprostsze przetłumaczenie Twych słów.
    Uniósł pysk, wpatrując się w nią. W jego oczach pojawił się jakiś wściekły ogień który zaraz zgasł, stulony przez Tristana. Odetchnął ciężko.
    - Wiem już o tym. A Ty wiesz o tym, że nic mnie z tą istotą którą Ty zechcesz nazywać "mężem" nie łączy i nie będzie łączyć. - Mruknął i podniósł się, przeciągając. Usiadł zaraz znów i przyglądał się jej krótką chwilę.
    - Jeśli tego właśnie chcesz, nie będę robił problemów. To Twoja decyzja. Ty będziesz później tego żałować. - Mruknął szczerze, pochylając pokornie łeb przed Matką.
    Jeśli taka była jej wola.. Nie chciał pozwolić na żaden ślub, ale jeśli Tin tego chciała.. Nie miał zamiaru jej powstrzymywać. Nic to nie da. Tylko by ją zranił. A tego zdecydowanie nie chciał robić nigdy w życiu.
    Podniósł znów łeb, patrząc na nią spokojnie, bez zbędnych uczuć na pysku, ciele czy w oczach.
    - Chcę żebyś wiedziała, że nigdy nie będę tolerował Membu. - Dodał jeszcze jakby na zakończenie swoich przemyśleń.

    //Tristan

    OdpowiedzUsuń
  27. Młody przyglądał się Matce z ciekawością gdy ta zmieniła postać ze zwierzęcej na dwunożną. Sam nie robił tego za często bo zwyczajnie nie było to dla niego ani wygodne ani przyjemne. Pewniej stało mu się na ziemi wszystkimi czterema łapami.
    Na jej wyciągnięte dłonie zareagował instynktownie. Podszedł do niej i wtulił łeb w jej brzuch, siadając obok jej nóg jak potulny pies, a nie wilk. Słuchał jej uważnie z postawionymi uszami, opierając się ciężarem na jej udach.
    - Nie, nie da się ich zrozumieć na opak. Nie musisz mnie chronić. Poradzę sobie sam. Lepiej byś zajęła się sobą. - Mruknął gardłowo, przymykając oczy. Lubił przebywać w cieple Matki. Sprawiało mu ono przyjemność i gdzieś z pamięci wyciągało wspomnienia sprzed kilku lat gdy był szczenięciem.
    - Ochronię Cię przed wszystkim i przed każdym. - Dopowiedział jeszcze, zaczynając delikatnie machać radośnie ogonem.
    Mamusia go rozbrajała kompletnie.


    //Tristan

    OdpowiedzUsuń
  28. Wydał z siebie niski, gardłowy pomruk gdy tylko poczuł głaskanie. Zatrzepotał uchem gdy zostało dotknięte i odetchnął, jakby wypuszczając wraz z powietrzem negatywne emocje.
    - Gdzie byłem..? Ile od naszego ostatniego spotkania minęło czasu? Ze trzy miesiące? Możliwe. - Mruknął, odpowiadając samemu sobie.
    - Lasy, wszędzie są lasy. A pomiędzy nimi skupiska ludzi. Czasami musiałem nakładać wiele dni drogi, omijając je. I z tego powodu nie zawędrowałem daleko. Za terenami tego stada, ruszyłem na wschód. Zatrzymały mnie góry więc skupiłem się na zwiedzaniu ich. Góry są piękne, wiesz? - Uśmiechnął się leciutko, zmieniając ton na odrobinę rozmarzony. - W sumie wiesz, tutaj na północy są Góry. Ale te które widziałem tam były potężniejsze, piękniejsze. - Odetchnął cicho, poprawiając łeb. - Spotkałem Gryfa. Pierwszego w swoim życiu. - Uniósł odrobinę łeb, spoglądając na Matkę z dziecięcą radością w oczach.
    - Był czarny, a w jego skrzydłach mieniły się klejnoty i różne kamienie szlachetne. Mówił, że przeniósł się tam gdyż góry te obfitowały właśnie w te kamienie które stanowiły jego pożywienie. Żałuję, że nie możesz go zobaczyć. Naprawdę był.. Zachwycający. - Mruknął, zaraz kładąc łeb z powrotem na jej udach. - Widziałaś kiedyś Gryfa? Lub istotę która żywiła się klejnotami? Świat mnie zadziwia. Skrywa w sobie tyle rzeczy których z pewnością nie zobaczę.. - Powiedział z delikatnym smutkiem w głosie. Ciągnęło go do wędrówki, do odkrywania dziwów.

    //Tristan.

    OdpowiedzUsuń
  29. - Dwa dni. Pokazał mi jaskinie, klejnoty, wszystko co było interesujące. Poznasz go kiedyś. Obiecuję. - Mruknął, wtulając łeb w jej brzuch.
    - Oczywiście, że Cię zabiorę. I w inne miejsca byś zobaczyła jak najwięcej. - Zamruczał nisko i uśmiechnął się do niej, unosząc pysk.
    - Zimno Ci, prawda? - Mruknął, zbliżając się bardziej do niej ciałem by ją ogrzać chociaż w taki sposób.

    //Tristan

    OdpowiedzUsuń
  30. Basior rozglądał się cały czas po jaskini, pamiętał jak często tu przebywano, kiedy on należał do świeżaków w Stadzie Nocy. Na Tin spojrzał dopiero kiedy wilczyca przemówiła. Uśmiechnął się delikatnie. W prawdzie jeden wilk to nie jakieś huczne świętowanie, ale zrobiło mu się bardzo miło. Spojrzał na swoje miejsce.
    - Dziękuję - powiedział i wrócił do niej wzrokiem. - To najlepszy prezent jaki mógłbym dostać z tej okazji - uśmiechnął się do niej ciepło. - Co do zajmowania miejsc... Pomyślałem, aby w ramach małej rozrywki zorganizować mały "konkurs" na stanowisko Bethy w naszym stadzie. Nie od dziś wiadomo, że miejsce to powinien zajmować osobnik najsilniejszy ze stada. Stwierdziłem, że można by zorganizować jakiś mały pojedynek, tak dla urozmaicenia naszego życia. Co o tym myślisz? - zapytał i zastrzygł uchem zaciekawiony odpowiedzią wilczycy.

    Baru

    OdpowiedzUsuń
  31. Słysząc jej słowa na twarzy chłopaka zagościł od razu cwany uśmiech.
    - Prawdę mówiąc to miałem zamiar Cię zabrać do krainy rozkoszy, ale skoro nie chcesz - zażartował gardłowym głosem i zaraz zaczął całować dziewczynę po szyi. Dodatkowo przesunął dłonie na jej biust, delikatnie je masując. Nie potrzebował nic więcej prócz jej zapewnienia, że nigdzie się nie wybiera, o tym, że go kocha wiedział doskonale. Pokazała mu to już nie raz. Osobiście wolał zająć się teraz czymś innym niż prawieniem słodkich słówek, Tin doskonale wiedziała, że tego typu zachowania nie są u niego zbyt częste, więc obstawiał, że nie poczuje się urażona.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  32. Zaśmiał się pod nosem.
    - Gdybyś spędziła tyle czasu z baru co ja to nawet własne odbicie byś poderwała - stwierdził wyraźnie rozbawiony. Czarny miał gadane, Mem zauważył to podczas ich powrotu na te tereny. Zaraz znowu zaśmiał się gardłowo i chwycił Tin pod udem. Zjechał pocałunkami nieco niżej, starając się przylegać do niej jak najbardziej. W końcu zsunął z siebie mokre bokserki i posłał dziewczynie zadziorny uśmieszek.
    - Skubane same spadają - skomentował, jednak zanim cokolwiek odpowiedziała wpił się w jej usta i wrócił dłońmi do piersi ukochanej.

    Membu

    OdpowiedzUsuń
  33. Skrzydlata wilczyca przechadzała się po lesie rozmyślając. Rozrastające stado cieszyło jej dusze i serce, ale czuła się trochę nieswojo. Bowiem większość dołączających to powrotny starych członków. Przed jej odejściem kiedy stado jeszcze kwitło, nie miała z nikim mocno zacieśnionych więzi i czuła się tu obco. Jednak postanowiła to zmienić i wyjść z inicjatywą, poznać nowych członków i tych starym. Stać się prawdziwą częścią tej społeczności. Nagle poczuła znany jej zapach, wiec ruszyła w jego kierunku. Źródłem zapachu była Tin, którą zdążyła już poznać wcześniej. - Witaj Tin z powrotem. - Powiedziała wychodząc z cienia.

    OdpowiedzUsuń