23 sierpnia 2014

Szablon

Jestem w trakcie robienia nowego szablonu na blog, ponieważ na poprzedni już nie mogłam patrzeć. T_T
Także przygotujcie się na tom, że przez parę następnych dni blog może wyglądać nie najlepiej... Postaram się ogarnąć wszystko jak najszybciej, ale może mi to zająć parę dni.
Wszelki uwagi oraz wskazówki mile widziane.


Usunęłam Shoutboxa, ponieważ pewnej osobie bardzo się nudzi i wypisywała tam dziwne rzeczy i podszywała się pod inne osoby.
Flash-chat niestety nie działa, dlatego wszystkich chętnych zapraszam na Chatzy.

I przepraszam, że się w ogóle nie udzielam. Niestety sądzę, że to już się raczej nie zmieni.'

13 sierpnia 2014

Z pamiętnika młodego mordercy. Scena trzecia-ostatnia.

     Brzegi miasta, bliżej stąd do lasu niż centrum, ale bardzo uroczy zakątek. Piaszczysta dróżka, taka jak w bajkach, po brzegach obrośnięta kolorowymi kwiatami. Widać, że właścicielka lubi bawić się w ogrodzie. Tak, ten ogród nie jest wielki, ale bardzo kolorowy, wszystko tu do siebie pasuje. Drewniany domek, lekko na uboczu całej posiadłości, dominanta, jednak, dla odmiany, nie na środku ogrodu. Właśnie tutaj wszystko stało się jasne. Właśnie w tak urokliwej scenerii.

     Dziewczynka stała przy lustrze, trzymała w rączce białego, pluszowego misia, miała może z pięć lat. Lekko huśtała się na niewielkim taborecie i kołysała w rytm mruczanej piosenki. Dwa czarne warkocze opadały Jej na ramiona. Biała sukienka pasowała idealnie. Mała uśmiechała się szeroko. Szmaragdowe oczy spojrzały wesoło w odbicie, przytuliła misia. 
- No Panie Wite, wyglądamy niesamowicie - zaśmiała się - mamusia będzie zadowolona - pokiwała głową i odwróciła ją szybko w stronę drzwi, gdy na schodach usłyszała kroki. 
- Właśnie przyszła! - krzyknęła uradowana i ruszyła w stronę drzwi pokoju, entuzjastycznie wymachując Panem Wite. Otworzyła je szeroko, z równie szerokim uśmiechem. 

Tak walczę ze złem...

Dziewczynka przekrzywiła nieznacznie głowę, Jej uśmiech zbladł, jednak nie zniknął całkowicie. 
- Przyszedł Pan po mnie? - zapytała zbliżającego się mężczyznę. On podniósł na Nią wzrok, przestraszyła się. Wskoczyła za drzwi przymykając je lekko i obserwowała obcego zza małej szczeliny. 
- Zdecydowanie po Ciebie - odpowiedział oschle chłopak. Dziewczynka nie zwróciła uwagi na ton Jego głosu, spodobał Jej się ten nietypowy wygląd, no i oczy. Otworzyła drzwi nieco szerzej. 

...a zło rośnie we mnie z każdym dniem.

- Mama Pana wysłała? - zapytała zaciekawiona, kiedy On był coraz bliżej pokoju. 
- Nie - odpowiedział tuż przy drzwiach i kopnął je tak, że czarnowłosa wywróciła się na podłogę. Zatrzymał się w framudze. Dziewczynka podniosła się na łokciach i złapała za rozciętą wargę. W Jej oczach zebrały się łzy i spanikowana spojrzała na chłopaka. Przecież nie wyglądał na niemiłego. 
- Co robisz? - wyszeptała, zapomniała o tych wszystkich per Pan i Pani. 
- Chronię rodzinę - odpowiedział bezceremonialnie i złapał białą sukienkę, podniósł Małą do góry. Ta chwyciła Jego dłoń oburącz i bezwładnie machała nóżkami. 
- Puść mnie! - krzyknęła przerażona, po Jej policzkach płynęły łzy. A On? Nic już nie powiedział. 

Coraz mnie mniej...

Trzymał dziewczynkę cały czas przed sobą, z wyprostowaną ręką zaczął iść w stronę ściany. 

...a zło rośnie we mnie z każdym dniem.

Szarpała się i krzyczała. Nic to nie dało. Co zrobi ludzkie szczenie przy sile nadprzyrodzonej istoty? A On? Szedł wolno, patrzył Jej prosto w oczy, szmaragdowe, szklane od łez oczy. Uderzył... 

Jaki w tym sens?

Lustro pod wpływem uderzenia popękało. Szamotanie ustało, tak samo jak krzyki. Karmazyn spłynął po pęknięciach i szyi dziewczynki. Poplamił białą sukienkę i powoli kapał na podłogę. Chłopak nie zwrócił na to uwagi. Jego wzrok utknął w lustrzanym odbiciu... Puścił coraz zimniejsze ciało, nie mógł się ruszyć. Powinien się obudzić, a nadal tam stoi. Gdzie błękit? Gdzie błękit Jego oczu? Gdzie białe włosy? Gdzie dwa warkoczyki? 
- Gdzie do cholery jest Membu?! - krzyknął, a fiołkowe tęczówki niemiłosiernie patrzyły na Niego zza lustra. 

Gdy zabijam...

Chciał płakać, chciał schować twarz w dłoniach, chciał zdemolować całe mieszkanie. Chciał, ale nie mógł. 

...czuję się lżej.

Z Jego ust wymknął się śmiech, cichy śmiech, który po chwili zastąpiony został tym psychicznym. Spojrzał na ciało. Psychiczny śmiech przerodził się jakby w wycie, a zaraz potem chłopak po prostu złapał się za czarne włosy i krzyknął. Krzyczał z całych sił i upadł na kolana, prosto przed ciało dziewczynki. Miała wciąż otwarte oczy, a  z rozbitej głowy nadal leciała krew. Klęczał w czerwonej kałuży, która powiększała się coraz bardziej. Dotknął policzka małej. Uśmiechnął się ciepło, a po Jego poliku spłynęła jedna, osamotniona łza. 
- Przepraszam - wyszeptał - przepraszam, że nie żałuję... - dodał. Dopiero teraz dotarło do Niego to wszystko. Dziś dowiedział się do czego jest zdolny. Od początku myślał, że to tylko wyobraźnia. Cały czas wydawało mu się, że siada gdzieś wygodnie, a całą złość wyładowuje w swoim własnym umyśle. Myślał, że wypuszcza Pasożyta w głowie, że tam pozwala mu zabijać, że tak ma szansę na kontrolę. "Dla rodziny" pomyślał... dla Dali, dla Raku, dla Sera, Al czy Arjuny. Właśnie dla Nich chciał mieć kontrolę, dla Nich pozwalał targać swoimi myślami. Nigdy nie przypuszczał, że to fiołkowe oczy mordują, że to nie w Jego głowie, że te osoby naprawdę nie żyją. Dopiero teraz, kiedy zabił niewinne dziecko, dopiero teraz Jego mózg zdołał oprzeć się halucynacją wywołanym przez Pasożyta. Nigdy nie było błękitu oczu, ani białych włosów, Olga Jurii... szatyneczka, nawet Ją widział jako Angel. To wszystko było dla ułatwienia sprawy, dla pokazania, że może żyć z tą świadomością, że może zabijać, aby nie skrzywdzić bliskich. Membu naprawdę miał już dużą kontrolę. Chłopak zagryzł zęby. Nie mógł za wiele zrobić. Musiał ulec. Wstał i spojrzał na białego pluszaka umoczonego w karmazynie. 
- Meg? - usłyszał kobiecy głos i trzask drzwi. Jeszcze raz przyjrzał się ciału wołanej dziewczynki. W Jego zwykle roześmianych oczach nastała pustka. Pasożyt go wynagrodził, nie szepcze mu teraz do ucha, nie śmieje się, nie przywołuje złych wspomnień. Musi zabijać, musi się wyładować, dla rodziny. Inaczej Membu nie odpuści, nie zamilknie, a Baru w swoim obłędzie skrzywdzi kogoś z Nich. 
Chłopak otworzył okno. 
- Megi?! - usłyszał kolejne wołania i kroki na schodach. Usiadł na parapecie, spojrzał w dół. Musi skoczyć. 
- Dla rodziny... - szepcze i ogląda się za siebie. Kobieta otwiera drzwi, zastyga. Ich spojrzenia się krzyżują, fiołkowe oczy znikają. Czas zwalnia. Dopiero po chwili słychać krzyki rozpaczy. Dopiero gdy chłopak wychodzi z ogrodu.

     Baru szedł, szedł brukowanym chodnikiem. Syreny, czerwono-niebieskie syreny rozświetlają ulicę. Dostali zgłoszenie, przejeżdżają tuż obok chłopaka. Uśmiechnął się. Spokój w Jego głowie był zbyt błogi. Wziął głęboki oddech i ruszył w stronę lasu. 
- Dla rodziny... - wyszeptał pod nosem i założył ręce za głowę. 



[Opowiadań tego typu już nie będzie, co nie znaczy, że tajemniczych morderstw też nie. Jak kogoś natchnie to może to nawet wykorzystać do swojego opowiadania.]

5 sierpnia 2014

księżycowy wilk




Imię: Nike, pochodzi od greckiej Bogini zwycięstwa.
Przezwiska: Nika, Niki, Nikuś
Płeć: Samiczka
Gatunek: sama nie wie kim jest, ale chyba coś na podobieństwo wilka
Wiek: 6 miesiący
Hierarchia: Nie wiem, czy dla tak młodego osobnika znajdzie się coś.

Charakter:
 Rzadko się denerwuje, jest raczej spokojna i opanowana. Jest bardzo uczuciowa, ale stara się nie obarczać problemami swoich bliskich. Jest leniwa i uwielbia spać. Lubi się też bawić, ale nie lubi gdy wokół niej za dużo się dzieje.


Wygląd:
„Matka patrzyła na swoje dziecko z przestrachem
-czemu jesteś biała?-zapytała. Nike spojrzała na swoje białe futerko, a później na księżyc w pełni”

-W normalne dni
Nike nie różni się niczym od innych wilków. Jest brązowa ma długi puszysty ogon i małe łapki, a jej oczy mają kolor czekoladowy.

-W dniu pełni:
Tego dnia zmienia się całkowicie, staje się cała biała. Jej oczy mają kolor czarny. Jest wtedy bardziej porywcza i czasami agresywna.

Rodzina:
Jej prawdziwa mama nie żyje. Nike sama nie wie jak to się stało i co jej się stało. 


Historia:
Żyła sobie spokojnie pośród rodzeństwa, była tam najmłodsza. Po pewnym czasie, jak to się mówi ptaszki wyfrunęły z gniazda, a ona została sama. Pewnego dnia mama kazała jej zostać, zachowywała się dziwnie, jakby się czegoś bała. Nike po pewnym czasie zaczęła jej szukać. W końcu wyszła na polane gdzie poznała Shrew, Syriusza i Baru.
_______
Więc oto moje KP 
Jestem chętna na wszelkie wątki pod KP
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne

3 sierpnia 2014

Szara




Wilcze wycie poniosło się nad terenami stada. Przeszywający, głośny dźwięk jeszcze długo unosił się w powietrzu. Choć zamarł, wciąż wydawał się brzmieć w powietrzu. 
Zawsze lubiła teatralne wejścia. 
Starała się nie okazać lęku, gdy wchodziła pomiędzy nich. Jej sierść nie miała zielonkawych pręg, nie była do granic możliwości wychudzona i nie niosła ze sobą woni śmierci. Kwiaty nie gniły pod jej łapami. Przez trzydzieści sekund w towarzystwie zwierząt, nikogo nie zamordowała. Ponoć świat miał wrócić do normalności. Tylko czemu oczy nowej błyszczały tak złowróżbnie żółcią?







Kirke.
Osiem lat.
Magia zamiast krwi.
Szamanka, czarownica, umarła.
Piesek króla-demona z innego świata.
Smycz się zerwała, magia wraca.
Ponoć psychikę ma zdrową.
Wciąż boi się kruków.
Wraca. 








Mówią, że idzie z ciemności prosto w ciemność. Mówią, że oddała duszę, po czym wydarła ją swemu panu razem z sercem. Mówią, że straciła całą magię. Mówią, że...
Do licha, mówią też, że nie żyje, więc czy można im ufać?!
Mówią, że urodziła się w czasie pożaru z zmiennokształtnej klaczy Aviesy jako Ignis Aviesa, a przed śmiercią uchronił ją przybierający postać kruka demon, Corvus, który nauczył ją magii, przeklął, zabił, aż w końcu uwięził. Strasznie pieprzą.

[Nie zabijajcie. Wróciłam do starego imienia, po dłuuugich wojnach sama z sobą. Musiałam się namyślić i to przespać xd]

2 sierpnia 2014

Podsumowanie

Zatrąbiłbym na trąbce dla ogłoszenia wyników, ale nie mam trąbki. Nie przedłużając:
Plusy za aktywność (obecność) otrzymały osoby podpisane pod listą, analogicznie, minusy dostały te niepodpisane.
Wynikło z tego iż Arashi i Lisbeth mają po -2 na kącie. Obstawiam, że nie bardzo je to ruszy, ale warto poinformować. Cała reszta trzyma się dobrze. Shrew, Ty masz 0, ale myślę, że to pójdzie w górę.

Teraz czas na pytania, bo jeszcze muszę parę spraw ogarnąć:

- Czy Kendal i Error celowo są pominięci w "Zasługach"?
- Aby zostać wydalonym ze stada za = musi być -3, czy np. za samą aktywność można wylecieć?


1 sierpnia 2014

Powrót.


>>Imię: Nadano jej niejednokrotnie imię Raksha, aczkolwiek z uwagi na obecność innej Rakshy w HOTN, przedstawia się i każe zwracać do siebie Shrew; imię to ma dokładnie takie samo znaczenie jak Raksha.

>>Wiek: Trudno jest go ustalić, nawet ona sama przyznaje, że nie wie, ile ma lat. Ma jednak świadomość tego, że jest zdecydowanie dużo, dużo starsza od większości otaczających ją stworzeń. Najprościej będzie po prostu nie mówić o jej wieku.

>>Płeć: Chyba nietrudno się domyślić, że jest samicą, kobietą, waderą czy jakkolwiek inaczej ją nazwiesz.

>>Rasa: Demon. Ale naprawdę nie dopytujcie o szczegóły, bo po prostu nie wie.

>>Pochodzenie: Piekło, w końcu jest demonem.

>>Charakter: Na pewno jest osobą złośliwą, choć nie na każdym kroku to okazuje - będąc w stadzie, stara się żyć w zgodzie ze wszystkimi, ale nie ukrywa, że czasem po prostu brakuje jej cierpliwości. Na ogół naprawdę dużo trudu wkłada w to, by nie komentować wypowiedzi innych osób, ale czasem się nie da. Sama o sobie twierdzi, że jest po prostu uczulona na głupotę i bezmyślność i trochę w tym prawdy chyba jest, bo najszybciej cierpliwość traci właśnie wtedy, kiedy ktoś działa bez namysłu. Mimo wszystko potrafi od czasu do czasu być dość miłą osobą. Sama nigdy nie zaproponuje nikomu pomocy, ale gdy ktoś ją o nią poprosi, zazwyczaj pomoże - no, chyba że jesteś osobą, której nie trawi, a niestety i takie się trafiają. Nie przepada za rozchichotanymi, wiecznie radosnymi osobami. Nie, nie ma nic przeciwko ogólnie pojętej radości, póki nie jest to po prostu głupiutkie zachowanie. Jest uparta i to można uznać w niej zarówno za zaletę, jak i za wadę - w końcu dążenie do celów jest dobre, a bronienie swojego zdania nawet wtedy, kiedy jest mylne.. Cóż, tutaj można byłoby dyskutować. Nie jest jakoś super łatwo zrazić ją do siebie, ale nie jest też łatwo zdobyć jej sympatię. Choć może sprawiać wrażenie, że kogoś lubi, większość tych niby lubianych osób będzie jej obojętna.

>>Historia: Raksha. Nie wiadomo, co to za cholerstwo, demon jakiś, ale jaki? Nie wiadomo. Wiele lat żyła sobie na ziemi, zmieniając kolejne ciała, bo te zwykłe, niemagiczne nie wytrzymywały takiego obciążenia, jakim była dusza demona, a magiczne... Cóż, magicznych wcale nie było łatwo zająć, a ona jeszcze niewiele potrafiła. Snuła się, czasem robiąc zadymę w jednym, a czasem w innym miejscu, aż natrafiła na rodzącą wilczycę, której ewidentnie nie miało być dane przeżyć. Samica jednak nie chciała umierać i swoje życie ceniła bardziej niż życie dzieci, więc Raksha wspomogła ją, a wszystkie szczeniaki poza jednym zabiła, uważając to za świetną zabawę. Przejęła ciało małej, brązowo-czarnej wilczycy i powodując rozwój w ciągu kilku minut do stopnia, w którym mogła już sama się poruszać, a gdyby chciała, to i pożywienie zdobyć, ruszyła po prostu przed siebie. Na swojej drodze natrafiła na Avonleę i postanowiła grać zwyczajne dziecko. Czerpała z tego wiele zabawy. Avonlea przyprowadziła ją na tereny Stada Śmierci, gdzie Rakshę przygarnęli Neyla i Rubin. Dni mijały całkiem spokojnie, Raksha poznała Icee. Byłoby wszystko w porządku, gdyby nie jej drobne wyskoki - jednym z nich było wejście do jeziora, do którego zabroniono jej się zbliżać. Jej ciotka, Glola, prawie straciła wtedy łapę. Długo to wszystko jednak nie trwało, bo jak łatwo się domyślic, demonowi znudziło się udawanie niewinnego szczeniaczka. Opuściła tereny Stada Śmierci, przejmując kolejne niemagiczne ciała. Po długim snuciu się bez celu, powróciła do stada, już znanego jako Herd of the Night, ale nie pokazała się nikomu. Dowiedziawszy się, że Glola jest w ciąży, przeniknęła do ciała jednego z pięciu szczeniąt jeszcze zanim się one urodziły. A kiedy się urodziły, miała zdecydowanie wytrzymalsze ciało niż wszystkie wcześniejsze i rodzeństwo: Syriusza, Yuichiego, Florence i Omena. Znów przyjęła strategię udawania szczeniaka, choć Glola dobrze wiedziała, kim ona jest - i głównie dlatego nazwała ją Rakshą. Dorosła w stadzie i poznała Asharada, z którym to się związała. Mieli nawet dwie córki, ale nie jest sobie w stanie przypomnieć ich imion. Mieli również wziąć ślub, ale demoniczna natura Rakshy wygrała - uciekła niemalże sprzed ołtarza, by odejść do innej demonicy, z którą od jakiegoś czasu zdradzała Asharada. Z nią jednak też długo nie była. Znów upłynęło trochę czasu, a Raksha nadal prowadziła dość hulaszczy tryb życia, po czym postanowiła znów wrócić do HOTN. Wtedy po raz pierwszy wyrzekła się 'swojej' rodziny. Dlaczego? Ano dlatego, że zakochała się w Yuichim. Przyjęła imię Sunflower i po raz kolejny zmieniła ciało, by móc z nim być. I nawet dość długo byli razem, po czym się rozstali - Raksha już nie pamięta dlaczego. Znów zniknęła, choć co jakiś czas przychodziła pod innymi postaciami do stada, ciekawa, co się u nich zmieniło. Jakiś czas później zaobserwowała pewien rozpad stada i podążyła za Glolą do KOLT. Ukradła ciało siostry Renoia, który to stał się partnerem Gloli i dołączyła do stada, bawiąc się świetnie. Kiedy Glola znów zaszła w ciążę i urodziła dzieci, jedną z jej córek, Kissie, Raksha opętała, wykorzystując zawsze do własnych celów. W międzyczasie była w związku z osobnikiem, którego imienia obecnie nie pamięta. Mieli cztery córki, choć wszystkie przybrane. Odeszła od partnera, po raz kolejny zostawiając dzieci. Pozwoliła się wciągnąć z układy z Renoiem, w wyniku czego zabiła Glolę, po czym uciekła. Trafiła na Kivę, z którą zawarła pewien pakt. Kiva odprowadziła ją do KOLT, gdzie Raksha znów wyrzekła się rodziny, a zwłaszcza brata Syriusza i pozwoliła Kirke, by ta ją zabiła i pożarła jej duszę. Przez dłuższy czas był spokój, ale Raksha miała ciągły kontakt z Kirke, co w ostateczności doprowadziło do tego, że jej demoniczna dusza powróciła na ziemię. Szybko jednak uciekła do Piekła, gdzie poznała silnego demona, z którym doczekała się syna i dla odmiany, nie porzuciła dziecka. Wzięła udział w wojnach w Piekle, w których mało brakowało, a zginęłaby - ale jej syn ją obronił, sam tracąc przy tym życie. Nikogo tak nie kochała nigdy w życiu jak syna, więc po wszystkim uciekła z Piekła i wyrzekła się własnych wspomnień - wszystkich. Przybrała znów imię Sunflower, niezbyt będąc świadomą tego, że nosiła je już wcześniej i przejęła ciało zmiennokształtnej. Coś powiodło ją w stronę HOTN, gdzie ponownie się osiedliła. Nastąpił jednak pewien wstrząs; poznała Kivuliego Ndoto, który zabrał ją znów do Piekła, przez co bez słowa zniknęła na jakiś czas ze stada. A teraz powróciła. Powróciła ze wszystkimi swoimi wspomnieniami. Z nimi, a także z dopiero kształtującym się życiem, noszonym jak to ludzie mówią 'pod sercem'.

_____________________________ 
Cóż, Sun sobie przypomniała, tak więc trzeba było zmienić KP. c:
Mam nadzieję, że nikt nie zabije mi postaci za zabicie Gloli. ^ ^'