7 lutego 2013

Dziewięćdziesiąt trzy dni #2

Czujesz? Jak bardzo boli, kiedy stałocieplne ciało opiera się o zamrożoną ziemię?

On czuł. Chłód już wgryzł się w jego mięso, próbując na stałe zatrzymać przy sobie. Krew przetoczyła się przez każdą żyłę w bladej skórze, naznaczając swoją karmazynową sieć na całej jej powierzchni. Chyba jest jeszcze mały, bo jego kruche ciałko nie zdobione jeszcze śliską łuską, ani gęstą sierścią, a jego serce jeszcze nie okryte cierpieniem.

Nie rozumiał słów, które do niego kierowano z ust, ale rozumiał szepty, które prawiono mu z serca. Wciąż wypowiadające słowo, którego nikt nie może pojąć. Tam, gdzie leżał wszystkie gałęzie są suche, każdy liść leży na ziemi i jest szary, jak niebo, jak kora, jak unoszący się w powietrzu pył, jak oznaczone krwistą ścieżką ciało dziecka. Do dziś jest tam wciąż tak samo...


Otwarło oczy, jednak nie widziało tego, co było wokół. Bo tknęli go! Wilgotnym nozdrzem! Ktoś najpewniej przerwał umieranie, wydał rozkaz, by maleńki jeszcze cierpiał, nim odejdzie. By inni również cierpieli...


Tykiet, co "Nic nie znaczy". Powiedziano mu, że tak się nazywa, bo nic nie znaczy. Bo nikt nie zna jego matki, nikt nie widział ojca. Jest ich za mało, by tworzyli stado. Raptem kilka wilczych samców, a dwukrotna ich ilość jest samic. Żadne z nich nie było szlachcicem, żadne szlachcianką. Wszystkie miały brudną sierść, brudne kły, brudne namaszczenie, a to jemu mówili, że nic nie znaczy...

Tykiet przez kilka dni żył wśród nich. Odpoczywał sam, bo nikomu nic nie mówił, na nikogo nie spoglądał. Okryło go rzadkie włosie, jak innych brązowe i czarne, brudne. Nikt nie widział w nim żadnego pożytku. Woleli go zabić, bo mimo, że nabrał nieco siły, nigdy się nie bawił.

Mówiono, że jest chory. To sąd - Milczące dziecko to zły znak. Milczącemu dziecku trzeba przeciąć gardło, by nigdy nic nie mówiło. Może ma w sobie coś złego i nikomu nie może powiedzieć? To pomoc dla niego! - mówili - Nikomu nigdy nie wyda żadnego sekretu!

Nikt nigdy nie dowie się, jak wszyscy zginęli tego dnia.


Złodziej Dusz.

Po dziewięćdziesięciu dwóch
dniach otworzył oczy. Nie jako jeden z dziewięćdziesięciu trzech, a jako ten, którym się narodził. Wrócił pamięcią do mordu, jaki wykonał na siedemnastu wilkach i wrócił tam, gdzie powinny być ich ciała, bo nikt ich nie pochował, by nad nimi się pochylić i pokutować. Seth Della San De'Kairn, czyli Seth Della, syn Ołtarza Spalonych Serc.

2 komentarze:

  1. [Jakie smutne, przepełniona cierpieniem twa Dusza Seth Della San De'Karin...]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Krótkie, jednakże chyba to jedyny minus. No może oprócz nielicznych błędów (już się zamykam!). Zakończenie notki mi się podoba, ale jeśli ma się pojawiać na końcu każdej, to chyba prędko się przeje. Masz ciekawy sposób pisania i to też mnie się podoba.]

    OdpowiedzUsuń